Wątpiący nie mieli racji, wierzący odetchnęli. Polska gwiazda po raz pierwszy zagra w turnieju WTA Tour w ojczyźnie. Rok temu w turnieju w Gdyni Igi Świątek nie było, ale obietnica jej startu w przyszłości wówczas padła i organizatorzy dotrzymali słowa, choć przez ten rok tak wiele się zmieniło.
Start Igi w Warszawie wymagał synchronizacji z przygotowaniami do sezonu na kortach twardych oraz działaniami promocyjnymi i charytatywnymi. Była wśród nich sobotnia impreza w krakowskiej Tauron Arenie pod hasłem „Iga i przyjaciele dla Ukrainy”, z której dochód – ponad 400 tys. euro – wzbogaci organizację United 24, UNICEF Polska i Fundację Eliny Switoliny.
Już w Krakowie widać było, że sukcesy Igi Świątek pobudzają wyobraźnię (i szczodrość) Polaków, że pomysł rozegrania pokazowego meczu z Agnieszką Radwańską oraz debla Świątek i junior Martyn Pawelski kontra Radwańska i ukraiński senior Serhij Stachowski był udany.
Solidne rywalki
W warszawskim turnieju (WTA 250) jest do zdobycia 280 punktów rankingowych i 33 200 dol. brutto dla mistrzyni singla (w puli nagród jest 251 500 dol.). Wystartuje ponad 20 tenisistek z pierwszej setki świata, zobaczymy pięć Polek (oprócz Igi Magdalenę Fręch, Maję Chwalińską, Martynę Kubkę i Weronikę Falkowską, inne nie przeszły kwalifikacji). Zagra także 16 debli, z których najbardziej obiecująco z polskiego punktu widzenia wygląda para Alicja Rosolska–Katarzyna Kawa, rozstawiona z nr 2.
Los postanowił, by Świątek rozpoczęła rywalizację z Fręch, czyli żeby mistrzyni Roland Garros zagrała na początek z mistrzynią Polski. To niezła zachęta, by przybyć na ulicę Myśliwiecką 4a. Znawcy tenisa zapewne chętnie zobaczą też, jak poradzi sobie broniąca tytułu z Gdyni Maryna Zaniewska, czy na kortach ziemnych mocne będą Hiszpanki, czy wiele wygra w singlu wielkoszlemowa mistrzyni debla Katerina Siniakova, czy może coś zdziałają kapryśna Kristina Mladenovic, półfinalistka Roland Garros 2020 Nadia Podoroska albo tegoroczna deblowa mistrzyni z Paryża Caroline Garcia.