Poniedziałek miał być dniem australijskiej dumy, z racji bogatego udziału reprezentantów tego kraju w ostatnich singlowych meczach 1/8 finału.
Ponieważ na korcie centralnym szybko pojawił się Nick Kyrgios, to temu bogactwu mogły towarzyszyć sceny gwałtowne, ale w meczu z Brandonem Nakashimą z USA awanturnik Nick był zadziwiająco skupiony na grze, a nie na przeklinaniu, drażnieniu się z publicznością lub obrażaniu sędziego.
Mecz był długi i zacięty. Umiejętności Kyrgiosa w grze na trawie przeważyły, wygrał 6:4, 4:6, 7:6 (7-2), 3:6, 6:2 i pojawi się w ćwierćfinale po ośmiu latach przerwy. Widzom podobało się nawet poczucie humoru Nicka, może zatem nastąpił przełom i Kyrgios pogodzi się z Wimbledonem.
Jego kolejnym rywalem mógł być Alex de Minaur, co australijskim przewagom dałoby większy wymiar, ale młodszy kolega Kyrgiosa tylko zaczął dobrze mecz z Cristianem Garinem.
Wygrał dwa sety, potem pozwolił jednak Chilijczykowi na wyrównanie, następnie w piatym secie na doprowadzenie do nowego mistrzowskiego tie-breaka (do 10), w którym sekwencja odrabiania strat i wyrównywania wyniku przez Garina została uzupełniona o końcowe zwycięstwo 2:6, 5:7, 7:6 (7-3), 6:4, 7:6 (10-6).