Iga Świątek: Sprawę Ukrainy traktuję emocjonalnie

Kiedy zostałam numerem jeden, poczułam się zobligowana, by zabrać głos w ważnych kwestiach. Chcę robić to dalej, ale rozsądnie – mówi Iga Świątek, mistrzyni Roland Garros.

Publikacja: 05.06.2022 21:00

Iga Świątek: Sprawę Ukrainy traktuję emocjonalnie

Foto: pap/ EPA/YOAN VALAT

Jak się pani czuje?

Jest zupełnie inaczej niż w 2020 roku. Czuję się lepiej przygotowana na to, co mnie czeka. Mam za sobą dwa szalone lata. Dziś jestem nawet gotowa, aby trochę więcej poświętować.

Czytaj więcej

Drugi triumf Igi Świątek w Paryżu. Miała wygrać i wygrała

Wypracowała pani niesamowity bilans meczów finałowych. Jak to się robi?

Staram się traktować finał jak każde inne spotkanie, choć wiadomo, że jest to trudne, właściwie niewykonalne. Zawsze towarzyszy mi stres. Wiadomo, że kiedy turniej zbliża się do końca, to człowiek uświadamia sobie, że byłoby miło dobrze go zakończyć. Staram się bazować na moich atutach. Wiem też, że rywalki są równie zestresowane, więc sama nie mogę panikować. Ważne, żeby stresować się mniej niż one.

Co pani poczuła po ostatnim punkcie? Czy można to porównać do 2020 roku?

Dwa lata temu czułam się skołowana, bo nigdy wcześniej tak naprawdę nie wierzyłam w to, że zdołam kiedyś wygrać turniej Wielkiego Szlema. Dziś jestem bardziej świadoma. Wiem, jak wiele elementów musi się złożyć w jedną całość, zadziałać. Dzięki temu jestem bardziej szczęśliwa i nawet bardziej dumna z siebie, bo w 2020 roku czułam, że po prostu miałam szczęście. Dziś wiem, że ten sukces to po prostu efekt pracy.

Z czego jest pani najbardziej dumna?

Wygranie 35 meczów z rzędu i osiągnięcie tego, co kiedyś Serena Williams, brzmi wyjątkowo. Zawsze chciałam mieć jakiś rekord. A w tenisie o to trudno, odkąd pojawiła się Serena.

Istotną różnicą w porównaniu do 2020 roku jest także to, że teraz w finale, kiedy wyszła pani na kort, na trybunach siedziało 15 tys. kibiców. Jakie miało to znaczenie?

Widok polskich flag i świadomość, że tylu ludzi przyszło mnie wspierać, jest niesamowity. Trudno opisać, jak dużo siły to daje. Dwa lata temu, kiedy trybuny były puste, było mi łatwiej się skupić, słyszałam każdą myśl. Teraz mogłam oprzeć się na publiczności. Czasami, kiedy człowiek jest zestresowany, może po prostu posłuchać tego, co się dzieje wokół. Uciec od własnych myśli. Postaram się z tego korzystać.

Inna była też presja…

To najtrudniejsza część naszej pracy, co pokazują turnieje Wielkiego Szlema, gdzie jest dużo niespodzianek. Czuję ten bagaż. Najważniejsze, aby o tym wszystkim nie myśleć, zapomnieć o cyfrach i przewidywaniach. Ale nie jest łatwo, zwłaszcza kiedy przypominają mi o nich dziennikarze, ale radzę sobie coraz lepiej.

Czy wiedziała pani, że na trybunach podczas finału usiądzie Robert Lewandowski?

Nie wiedziałam, i bardzo dobrze, bo byłabym zestresowana. Jest od lat jednym z najlepszych polskich sportowców i trudno uwierzyć, że przyjechał do Paryża, żeby obejrzeć mój mecz. Mam nadzieję, że dobrze się bawił i jeszcze kiedyś wróci. Gwiazdy sportu, zwłaszcza z Generacji Z, coraz częściej mówią o ważnych dla nich sprawach. Czy podziela pani to wrażenie?

Nie jestem jeszcze tenisistką kompletną, mogłabym być chociażby solidniejsza przy siatce

Iga Świątek

Nie czuję się na tyle komfortowo, aby zabierać głos w każdej ważnej kwestii, ale sprawę Ukrainy traktuję bardzo emocjonalnie. Chcę, aby ludzie byli świadomi tego, co się dzieje. Uważam, że jeśli coś jest ważne, to – jako osoby publiczne – powinniśmy używać naszego głosu i wywierać wpływ. Wiadomo, że takie zachowanie wiąże się z presją i może wpłynąć na wynik sportowy. Staram się zachować równowagę. Kiedy zostałam numerem jeden na świecie, poczułam się zobligowana, by zabrać głos. Chcę robić to dalej, ale rozsądnie.

Jak ciężko było dojść tu, gdzie jest pani dziś?

Wydaje mi się, że podczas turnieju Wielkiego Szlema najtrudniejsze jest to, aby w dniu przerwy nie mieć w głowie zbyt wielu myśli. Grając dzień po dniu, czułam się bardziej pewna siebie. Wiadomo, że najtrudniejszy był piątek przed finałem. Człowiek nie może wówczas przestać myśleć o meczu oraz rywalce, której stawi się czoła. Chcesz zachować spokój, ale jest ciężko. Posiadanie obok siebie kogoś, z kim można porozmawiać i dostać wsparcie, jest bardzo ważne.

Czytaj więcej

Roland Garros: Niezniszczalny Hiszpan, 14. zwycięstwo Rafaela Nadala

Czego może się pani nauczyć od Rafaela Nadala?

Tego, na jakim luzie podchodzi do wszystkiego, co się wokół niego dzieje. Wielu zawodników za bardzo analizuje. Traktujemy finały tak, jakby porażka w nich miała wpłynąć negatywnie na nasze życie, a tymczasem wielcy mistrzowie akceptują możliwość niepowodzenia. Pamiętam, jak rok temu spotkałam Nadala w hotelu po jego porażce w półfinale. Powiedziałam, że płakałam przez całą noc, a on odparł: „Wiesz, to tylko mecz tenisa. Wygrywasz, przegrywasz… To normalne”. Nie każdy umie traktować wielkie momenty jak każde kolejne spotkania, a tymczasem oglądając mecze Nadala czy Djokovicia, mam wrażenie, że oni po prostu dobrze się bawią.

Co może pani poprawić w swojej grze?

Nie jestem jeszcze tenisistką kompletną, mogłabym być chociażby solidniejsza przy siatce. Jest wiele rzeczy, które mogłabym poprawić, ale nie chcę o nich opowiadać, bo to brzmiałoby tak, jakbym się martwiła.

Czytaj więcej

Mirosław Żukowski: Iga dobrze uzbrojona

Jak będą wyglądały pani przygotowania do Wimbledonu?

Jeszcze nie wiem. Prawdopodobnie będę chciała zostać co najmniej tydzień w domu, niedaleko Warszawy mamy korty trawiaste. Porozmawiam jednak najpierw z moim trenerem. To przede wszystkim jego decyzja.

Jakie znaczenie będzie miała dla pani zmiana nawierzchni?

Mój trener wierzy, że mogę na trawie zwyciężać znacznie częściej. To nawierzchnia, która jednak zawsze jest zdradliwa. Tak naprawdę lubię te momenty, kiedy nie mam żadnych oczekiwań. To odświeżające. Postaram się jak najlepiej przygotować i może dzięki doświadczeniom, jakie wyniósł mój trener ze współpracy z Agnieszką Radwańską – trawa była jej ulubioną nawierzchnią – da mi kilka wskazówek, które będą pomocne.

wysłuchał Mirosław Żukowski

Jak się pani czuje?

Jest zupełnie inaczej niż w 2020 roku. Czuję się lepiej przygotowana na to, co mnie czeka. Mam za sobą dwa szalone lata. Dziś jestem nawet gotowa, aby trochę więcej poświętować.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
Magda Linette zagra z Aryną Sabalenką. Bolesna porażka Magdaleny Fręch w Madrycie
Tenis
100. tydzień Igi Świątek w roli światowej liderki kobiecego tenisa
Tenis
Porsche odjechało Idze Świątek. Polskie finały w Rouen i Barcelonie
Tenis
Magda Linette w finale. Zacięty mecz ze Sloane Stephens
Tenis
Iga Świątek znów przegrywa z Jeleną Rybakiną. Nie będzie kolejnego porsche