Drugi triumf Igi Świątek w Paryżu. Miała wygrać i wygrała

Drugie zwycięstwo Igi Świątek w turnieju Roland Garros. W finale pokonała bezradną Amerykankę Cori Gauff 6:1, 6:3.

Publikacja: 05.06.2022 21:00

Tradycją turnieju Roland Garros jest sesja fotograficzna zwycięzców w kultowym miejscu Paryża nazaju

Tradycją turnieju Roland Garros jest sesja fotograficzna zwycięzców w kultowym miejscu Paryża nazajutrz po triumfie. Iga Świątek pozowała fotoreporterom w niedzielę na moście Bir-Hakeim

Foto: pap/ EPA/YOAN VALAT

Iga Świątek na taki aplauz na centralnym korcie w Paryżu zasłużyła już dwa lata temu. Niestety, gdy triumfowała tu pierwszy raz, trybuny były praktycznie puste z powodu pandemicznych restrykcji, turniej odbywał się smutną jesienią i jak to w październiku zmierzch zapadał szybko. Teraz wszystko było inaczej.

W sobotę trybuny wypełnili radośni kibice, którzy po wyjściu ze stadionu im. Philippe’a Chatriera świętowali w okolicznych kafejkach i wielu z nich mówiło po polsku, bo Iga grała praktycznie u siebie.

Jazda, Iga!

Jeszcze nigdy nie było na trybunach tylu polskich flag. Gdy na początku meczu, ktoś ironicznie krzyknął po francusku „Coco, to jeszcze nie koniec”, natychmiast odpowiedziały mu okrzyki „Jazda, Iga!”.

Roland Garros 2022
Finały

Kobiety: I. Świątek (Polska, 1) – C. Gauff (USA, 18) 6:1, 6:3
Mężczyźni: R. Nadal (Hiszpania, 5) – C. Ruud (Norwegia, 8) 6:3, 6:3, 6:0
Debel kobiet: C. Garcia i K. Mladenovic (obie Francja) – C. Gauff i J. Pegula (obie USA, 8) 2:6, 6:3, 6:2
Debel mężczyzn: M. Arevalo (Salwador) i J.J. Rojer (Holandia) – I. Dodig (Chorwacja) i A. Krajicek (USA) 6:7 (4-7), 7:6 (7-5), 6:3
Mikst: E. Shibahara (Japonia) i W. Koolhof (Holandia, 2) – U. Eikeri (Norwegia) i J. Vliegen (Belgia) 7:6 (7-5), 6:2

Trzeba przyznać, że ten trochę złośliwy francuski kibic dobrze oddał przedmeczowe nastroje. Iga po pięciu wygranych w tym roku turniejach, 34. zwycięstwach z rzędu uważana była za walor pewniejszy niż amerykański dolar i niegdyś rosyjska piechota. Nikt nie zakładał, że może przegrać, nastrojów tych nie tonowały ani trudny mecz z Danką Kovinić z Czarnogóry, ani przegrany set z Chinką Zheng Qinwen, bo po nich wrócił walec parowy, który rozjechał Jessicę Pegulę i Darię Kasatkinę.

Iga optymistów nie zawiodła, Cori Gauff mógł przed klęską uchronić tylko deszcz, a i tak zapewne nie na długo. Zaczęło jednak padać dopiero podczas dekoracji, która odbyła się już przy zamkniętym dachu.

18-letnia Amerykanka (najmłodsza finalistka Wielkiego Szlema od triumfu 17-letniej Marii Szarapowej w Wimbledonie 2004) na kort wyszła spięta, jakby trochę przestraszona ogromem zadania.

Iga może wygrać Wimbledon, choć nie miała jeszcze okazji sprawdzić swego nowego tenisa na trawie

Tomasz Wiktorowski, trener Igi Świątek

Iga objęła prowadzenie 4:0, Gauff popełniła cała serię podwójnych błędów serwisowych, z forhendu wyrzucała często piłki daleko na aut. Widzowie emocjonalnie niezaangażowani w kibicowanie Idze mieli prawo stracić nadzieję na emocje.

Na chwilę wróciły na początku seta drugiego, gdy Iga jedyny raz przegrała swoje podanie i Amerykanka objęła prowadzenie 2:0. Być może Polka chciała wygrać za szybko i wyciągnęła do nastolatki z Florydy pomocną dłoń, ale ta oferta nie trwała długo.

Liderka światowego rankingu wygrała pięć gemów z rzędu, po chwili szóstego i mogła się cieszyć z drugiego w karierze wielkoszlemowego zwycięstwa oraz czeku na 2 200 000 euro (minus podatki, a to bywa we Francji ponad 30 procent).

Szczęście i smutek

Cori Gauff po meczu trochę popłakała, uroniła kilka łez także podczas konferencji prasowej, ale sporo mówiła też o dumie z satysfakcji. – Moje uczucia teraz to mieszanka szczęścia i smutku. Mam nadzieję, że to przeżycie mnie wzbogaci i wyjdę z tego wzmocniona. Nie zaczęłam meczu zdenerwowana, nerwy się zaczęły, gdy przegrałam kilka gemów, ale nawet po tym do drugiego seta przystąpiłam z nowym nastawieniem. Iga jednak grała dziś za dobrze, były momenty, gdy chyba nie można grać lepiej. Niczego nie dała mi za darmo, za każdym razem, gdy uważałam, że zagrałam dobrą piłkę, okazywało się, że to nie wystarczy. Próbowałam wszystkiego, ale to niewiele dało. Nic dziwnego, że Iga ma taką serię zwycięstw. Nie grałam z nikim lepszym od niej, może z Ashleigh Barty, ale ona już nie gra. Iga wszystko na korcie robi dobrze, uderza piłkę bardzo wcześnie, nie daje rywalkom czasu na reakcję. Ale nie ma co rozpaczać, dziś są wprawdzie emocje i łzy, ale jutro będę z siebie dumna – powiedziała Gauff.

Czytaj więcej

Iga Świątek: Sprawę Ukrainy traktuję emocjonalnie

Może być dumna już dziś i to nie tylko z powodu tego, jak grała, ale i z awansu do pierwszego w karierze wielkoszlemowego finału.

Cori, zwana też Coco, gdy w wieku 15 lat w swoim pierwszym meczu w seniorskim Wielkim Szlemie wygrała w Wimbledonie z Venus Williams, została pasowana na następczynię wielkich amerykańskich sióstr. Wydaje się, że właśnie nadchodzi jej czas i rywalizacja z Igą Świątek może być kołem zamachowym kobiecego tenisa, i to nie tylko w Polsce i USA.

Czytaj więcej

Roland Garros: Niezniszczalny Hiszpan, 14. zwycięstwo Rafaela Nadala

Dwie mądre dziewczyny

Wszyscy zwrócili uwagę, że to mogą być idolki nowego typu. Iga mówi o wojnie w Ukrainie, Corri ze łzami w oczach wspomina, że w Ameryce czas ograniczyć dostęp do broni, by ustały strzelaniny w szkołach. Obie twierdzą, że zabieranie głosu w takich sprawach nie jest obowiązkiem sportowca, że to indywidualny wybór związany często z dodatkową presją, ale obie tego wyboru dokonały, co znaczy, że akceptują tego konsekwencje.

Jeśli chodzi o obecną pozycję Igi w tenisowej hierarchii, to chwalącym ją zaczyna już brakować przymiotników. Były znakomity szwedzki gracz, a obecnie komentator Eurosportu i „L’Equipe” Mats Wilander, napisał, że ona jest dziś poza rankingiem, że brakuje dla niej klasyfikacji.

materiały prasowe

W Paryżu Iga potwierdziła, że te wszystkie zachwyty po imponującej serii zwycięstw były uzasadnione, ale w tenisie nie ma martwego sezonu i już padają pytania, jak będzie wyglądała gra Polki na trawie.

Czytaj więcej

Mirosław Żukowski: Iga dobrze uzbrojona

To oczywiście jest trochę inny tenis, ale powodów do niepokoju nie ma, Iga wygrywała już przecież juniorski Wimbledon, a jej obecny trener Tomasz Wiktorowski uważa, że stać ją na sukcesy także na trawie.

– Zwycięska seria wzięła się stąd, że udało nam się dostosować styl gry Igi do jej predyspozycji i oczekiwań. Bekhend po linii gra najlepiej na świecie, forhend z mocną topspinową rotacją daje jej ogromny margines bezpieczeństwa, po korcie porusza się znakomicie. Jej sukcesy to dla nas ogromna satysfakcja. I nie tylko dla nas. Agnieszka Radwańska napisała do mnie po zwycięstwie Igi: „Ależ gra ta twoja podopieczna”. Ja odpisałem: „Coco na pierwszego seta nie dojechała”, a ona odpowiedziała: „Nie miała po co”. Jeśli chodzi o przyszłość, to nie mam wątpliwości. Iga może wygrać Wimbledon, choć nie miała jeszcze okazji sprawdzić swego nowego tenisa na trawie. Zmiana tego to nasze zadanie na najbliższe dni. Oczywiście po zasłużonym i w tym momencie niezbędnym odpoczynku – powiedział „Rz” Tomasz Wiktorowski.

Ona i Robert

Pamiętając o tym, co osiągnął z Agnieszką Radwańską i jakie sukcesy odnosi z Igą Świątek, ten plan trzeba potraktować poważnie i czekać już bez tego napięcia, którego doświadczyliśmy przed turniejem Roland Garros. Nie ma już pytania, czy Iga wytrzyma wielkoszlemowe napięcie w sytuacji, gdy patrzy na nią cały tenisowy świat. Wytrzymuje, nie ma obawy. To wciąż zaledwie 21-letnia dziewczyna, ale już pewna swych umiejętności, a nawet więcej – pewna swej władzy nad sportem, który daje globalną rozpoznawalność, wielką sławę i pieniądze.

Robert Lewandowski, dotychczas na tym polu nasz jedyny reprezentant, którego widokiem w swojej loży Iga tak bardzo w sobotę się zdziwiła, już nigdy nie będzie szedł samotnie. Może nawet za rok, za dwa lub trzy lata to on zrobi taką samą minę, gdy zobaczy Igę na meczu drużyny, w której będzie wówczas grał.

Iga Świątek na taki aplauz na centralnym korcie w Paryżu zasłużyła już dwa lata temu. Niestety, gdy triumfowała tu pierwszy raz, trybuny były praktycznie puste z powodu pandemicznych restrykcji, turniej odbywał się smutną jesienią i jak to w październiku zmierzch zapadał szybko. Teraz wszystko było inaczej.

W sobotę trybuny wypełnili radośni kibice, którzy po wyjściu ze stadionu im. Philippe’a Chatriera świętowali w okolicznych kafejkach i wielu z nich mówiło po polsku, bo Iga grała praktycznie u siebie.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Tenis
Tenis w Miami. Danielle Collins odchodzi jak mistrzyni
Tenis
Miami Open. Wygrała z Igą Świątek, pokonała Jessikę Pegulę
Tenis
Hubert Hurkacz też pożegnał się z turniejem w Miami
Tenis
Miami Open. Iga Świątek nie wygra Sunshine Double
Tenis
Hubert Hurkacz wygrał drugi trzysetowy mecz w Miami