Mimo przejściowych problemów z serwisem Polka sprawnie awansowała do 1/8 finału turnieju z cyklu WTA 1000 na kortach Foro Italico. Potrzebowała takiego testu, w którym po dwóch tygodniach przerwy bez wielkich stresów poczuje znów napięcie meczowe, pozna nawierzchnię i przypomni sobie warunki gry w Rzymie. Spotkanie z trzecią rakietą Rumunii spełniło te potrzeby doskonale.
Mecz z rywalką, która po nieudanych kwalifikacjach dostała możliwość gry w turnieju głównym jako „szczęśliwa przegrana” i tę drugą szansę wykorzystała, wygrywając z Amerykanką Shelby Rogers, nie musiał być łatwy. Kroniki tenisowe znają przypadki nieoczekiwanych wzlotów w takiej sytuacji, ale w środę na korcie centralnym Foro Italico dość wcześnie można było dostrzec, że Elena-Gabriela Ruse sensacji nie sprawi.
Rumunka, choć w ubiegłym roku wygrała turniej WTA (w Hamburgu), a w tym roku nieoczekiwanie pokonała w Dubaju Paulę Badosę, na razie nie potrafi przebić się do pierwszej pięćdziesiątki rankingu. W Rzymie raczej liczy na niezły występ deblowy (są z Martą Kostiuk w drugiej rundzie), singlowe szczęście zakończyła, starając się stawić Polce opór w pierwszym secie, w drugim już tak ambitna nie była, także dlatego, że Iga skorygowała celownik podania i odrobinę przyspieszyła tempo odbić.
Rozgrzewka była zatem udana, licznik sławy bije, po środzie wskazuje 24 zwycięstwa Polki z rzędu oraz dziewięć setów wygranych w 2022 r. do zera, albo nawet 12, jeśli dodać wyniki z Billie-Jean King Cup.
W czwartek miłośnicy statystyk być może będą mieli okazję do kolejnych podsumowań, ale rywalka Igi Świątek będzie znacznie groźniejsza. Wiktoria Azarenka (dekadę temu nr 1, dziś 16. na świecie), choć czas nie obszedł się z nią łaskawie, to jej doświadczenie robi swoje – wciąż umie prowokować błędy rywalek. Viktoriję Golubic i Camilę Osorio ograła w Rzymie bez problemu. Iga grała parę miesięcy temu z Białorusinką trzy sety ćwierćfinału w Adelajdzie. Wtedy wygrała 6:3, 2:6, 6:1.