W Melbourne dostaliśmy potwierdzenie, że Barty to w tej chwili jedyna zawodniczka, która na dłużej może objąć władzę w kobiecym tenisie.
W ubiegłym roku we wszystkich wielkoszlemowych finałach grały inne tenisistki, były finały tak sensacyjne jak ten w US Open (Emma Raducanu – Laylah Fernandez), ale żadna z pań nie potrafiła utrwalić swej władzy.
wygrała do tej pory Ashleigh Barty
Australijka ma już zwycięstwa w Australian Open, Roland Garros i Wimbledonie
Dopiero teraz w Melbourne zobaczyliśmy poważną kandydatkę do tronu, a logika wynikająca z rozstawienia znalazła potwierdzenie na korcie. Barty – faworytka, liderka światowego rankingu – wygrała z wielkoszlemową finałową debiutantką, ale Danielle Collins (nr 27) może być z siebie dumna.
Pierwszy raz w turnieju Barty miała kłopoty, po wygraniu pierwszego seta w drugim jakby na chwilę zniknęła z kortu, przegrała dwukrotnie swoje podanie, Amerykanka prowadziła już 5:1 i wydawało się, że nieuchronny będzie set trzeci.