Mecz był znakomity i przez trzy sety wyrównany, a kulminacyjnym momentem była końcówka drugiego seta. Gdy Miedwiediew stracił swoje podanie w ostatnim gemie i przegrał seta, zaczął kłótnię z arbitrem. Pretekstem było zachowanie ojca greckiego tenisisty Apostolosa Tsitsipasa siedzącego w boksie syna. Miał przez cały czas mówić, co przeszkadzało Rosjaninowi.
„Człowieku, czy ty zwariowałeś? Jego ojciec może mówić po każdym punkcie! Możesz odpowiedzieć na moje pytanie? Mój Boże, jesteś zerem. Patrz na mnie, gdy do ciebie mówię. Jak można być tak głupim w półfinale Wielkiego Szlema” - oto w skrócie słowa Miedwiediewa skierowane do sędziego.
Nie dostał za to ostrzeżenia, otrzymał je natomiast w dalszej części meczu Tsitsipas za coaching ze strony ojca. Grek tłumaczył, że nie mógł być instruowany przez ojca siedzącego daleko i to w masce, a Miedwiediew po meczu przeprosił za swoje słowa i przyznał, że ma kłopoty z opanowaniem emocji, choć nad tym pracuje. Zaznaczył jednak, że zachowanie publiczności buczącej między serwisami bardzo go denerwowało i w tej sprawie też oczekiwał reakcji arbitra.
Po tym meczu dwóch rzeczy możemy być pewni: co dwaj w najbliższych latach rozegrają wiele znakomitych spotkań, a emocje przy tej okazji będą ogromne.
W niedzielę Miedwiediew drugi raz zagra w wielkoszlemowym finale z Nadalem. Ich pierwszy mecz w roku 2019 w US Open był długi i stał na kosmicznym poziomie. Nadal zwyciężył 7:5, 6:3, 5:7, 4:6, 6-4).