Grały długo, walczyły zawzięcie, różnica rankingowa między nimi nie była zbytnio widoczna. Konta, trzykrotna półfinalistka turniejów wielkoszlemowych, ostatnimi czasy nie nawiązuje do dawnych przewag, choć grać potrafi. W jesiennym Roland Garros 2020 przegrała jednak na starcie z Cori Gauff, w Melbourne wygrała tylko jeden mecz w turnieju poprzedzającym Australian Open, by w Wielkim Szlemie przegrać od razu z Kają Juvan. Także w Adelajdzie nie wygrała pierwszego spotkania.

Koronawirusowy ranking (18. WTA) wciąż chroni jednak brytyjską tenisistkę – w Miami w pierwszej rundzie miała więc wolny los. W drugiej trafiła na ozdrowiałą Polkę (50. WTA) i nie bez trudu, ale zwyciężyła. Linette wyjedzie z Florydy z czekiem na 16 tys. dol. Punkty rankingowe za grę w drugiej rundzie (35 brutto) nie dadzą jej wielkiego awansu w rankingu, ale pierwszy start po wyleczeniu długotrwałej kontuzji może uznać za poprawny.

Magda Linette będzie miała tydzień przerwy, ale nie wyjeżdża z USA. W planach ma jeszcze start w turnieju z cyklu WTA 500 w Charleston (5-11 kwietnia) na amerykańskiej odmianie kortów ziemnych.

Johanna Konta w pościgu za dawną formą zmierzy się teraz z Petrą Kvitovą lub Alize Cornet. Jedną nagrodę już w Miami dostała – jest laureatką, razem z całą Radą Zawodniczą WTA, Peachy Kellmeyer Player Service Award, nagrody przyznanej za zbiorowy wysiłek i pomoc w bezpiecznym i pomyślnym powrocie koleżanek do gry w bezprecedensowym sezonie 2020. Głosowały same tenisistki.