Decyzję ma podjąć minister do spraw imigracji Alex Hawke. Czas po temu najwyższy, bowiem także w czwartek rano czasu polskiego ma się odbyć losowanie drabinki turnieju Australian Open, w którym broniący tytułu Djoković rozstawiony jest z nr 1.
Na razie Serb trenuje na korcie centralnym przy drzwiach zamkniętych i w atmosferze lodowatej pomimo upału. Miał nawet problem ze znalezieniem sparingpartnera, zanim zagrać z nim zgodził się młody Australijczyk. Jak twierdzą ci, którzy mieli okazje widzieć Serba w szatni kortu im. Roda Lavera, gdy się pojawia, zapada cisza. Trudno w tej sytuacji wyobrazić sobie, jak wyglądałyby jego mecze obserwowane przez zaszczepioną publiczność, gdyby jednak nie deportowano go z Australii.
Dzień po tym, jak dziennikarze „Der Spiegel" poinformowali o manipulacjach przy pozytywnym wyniku testu Djokovicia (było to podstawą do przyznania mu wizy w trybie wyjątkowym, bez konieczności szczepienia), przybywa dowodów na krętactwo Serba. Pytany o opinię w tej sprawie przez dziennik „L'Equipe" francuski inżynier informatyk Guillaume Rozier nazwał te działania „retro-inżynierią."
Czytaj więcej
Serb Novak Djoković przyznał, że w ubiegłym miesiącu złamał zasady izolacji po uzyskaniu dodatniego wyniku testu na obecność koronawirusa. Jego zdaniem to był "błąd w ocenie". Potwierdził również, że doszło do złożenia fałszywej deklaracji na formularzu
Przyciśnięty tymi informacjami do muru Djoković zabrał głos w swojej sprawie, publikując wpis na Instagramie. Przyznaje się w nim do błędów w postępowaniu po pozytywnym wyniku badania, ale wyjaśnia też, że wiele informacji na ten temat jest nieprawdziwych.