Skończyło się dobrze, ale grą Polki w tym meczu trudno się zachwycać. Brawa natomiast należą się jej za to, że potrafiła przetrwać zapaść z początku drugiego seta. Kiedy po przegraniu przy własnym podaniu pierwszego gema, Iga rozpłakała się na korcie i ukryła twarz w ręczniku, trudno było spodziewać się szczęśliwego końca. Jeszcze mniej, gdy po chwili Ferro (76 WTA) objęła prowadzenie 2:0 po gemie, w którym pierwsze piłki Iga rozgrywała wciąż ze łzami w oczach.

Czytaj więcej

US Open. Nowy Jork buczy na Novaka

Na szczęście potem było już lepiej, choć nie bez przerwy. Polka się opanowała, wyrównała na 2:2, objęła nawet prowadzenie 4:2, ale szczęście nie trwało do końca seta. Francuzka odrobiła stratę i o losie meczu decydował tie-break, w którym Świątek na szczęście uniknęła nerwowej końcówki i wygrała 7:3. W tym momencie emocje się skończyły, Ferro nie miała ani sił, ani woli walki i trzeci set był dla Polki spokojną jazdą do mety.

W trzeciej rundzie rywalką rozstawionej z nr 7 Świątek będzie Anett Kontaveit (nr 28). Estonka w ubiegłym tygodniu wygrała turniej w Cleveland, a ze Świątek grała już trzy razy. Dwa mecze na nawierzchniach twardych wygrała Kontaveit, a ostatni w tegorocznym turnieju Roland Garros Świątek 7:6, 6:0.

US Open
Druga runda

Iga Świątek - Fiona Ferro 3:6, 7:6 (7-3), 6:0