Zaczęły się dwa wielkoszlemowe tygodnie w Melbourne

Kiedyś zapomniany Wielki Szlem, dziś bez żadnych kompleksów: zaczął się setny Australian Open

Aktualizacja: 16.01.2012 00:58 Publikacja: 16.01.2012 00:57

Rok temu w Melbourne Novak Djoković rozpoczął serię sukcesów, które doprowadziły go do trzech tytułó

Rok temu w Melbourne Novak Djoković rozpoczął serię sukcesów, które doprowadziły go do trzech tytułów wielkoszlemowych i pierwszego miejsca w rankingu

Foto: AFP

Jeszcze ćwierć wieku temu było całkiem inaczej. Turniej był dumą dla Australijczyków, lecz reszta świata przyjeżdżała niechętnie, tłumacząc się odległością albo zmęczeniem po poprzednim sezonie. Istotnym powodem było także to, że w Australii płacono znacznie mniej niż w Paryżu, Londynie i Nowym Jorku. Nie wypadało głośno mówić o tenisowej prowincji, ale coś było na rzeczy.

Pomogła ucieczka do przodu. Przenosiny na stałe w 1988 roku z Kooyong do Melbourne Park, zerwanie z tradycją gry na trawie (choć były pomysły, by naturalne trawniki zastąpić sztucznymi), położenie na kortach nowej wykładziny o nazwie Rebound Ace, budowa wielkiego kortu centralnego na 15 tysięcy osób (dziś Rod Laver Arena), pierwszego na świecie z ruchomym dachem.

Gdy okazało się, że na Rebund Ace można w największe upały smażyć jajka (taki eksperyment podjęła w 1990 r. telewizja Channel Nine), Australijczycy wymyślili lepiej chłonącą ciepło nawierzchnię Plexicushion i stosują ją od 2008 roku. Dołożyli drugi kort z zasuwanym dachem i oczywiście nie zapomnieli o wielkoszlemowych premiach. Dziś dla singlistek i singlistów po 2,3 mln dol. australijskich (2,2 mln USD).

Nikt z wielkich już nie przedłuża zimowych wakacji, nikt nie krzywi się na myśl o długim locie na antypody. Wszyscy trenują.  To także jedna z przyczyn, że tenisowy styczeń zaczął się od serii komunikatów medycznych: o bolących kostkach Sereny Williams i Marii Szarapowej, plecach Rogera Federera, barku Rafaela Nadala, biodrze Kim Clijsters i nadgarstku Karoliny Woźniackiej.

Brzuch Sereny

Wielkich absencji jednak nie ma. Nawet w turnieju kobiecym, który groził licznymi wyrwami w drabince. Dzień przed startem podziwiano rzeźbę mięśni brzucha Sereny Williams. Tenisistka chyba z przekory mówiła dziennikarzom, że od zawsze nienawidzi ćwiczeń fizycznych. Jeśli będzie grać tak, jak wygląda, to może pokolenie Karoliny Woźniackiej, Petry Kvitovej i Wiktorii Azarenki jeszcze nie sięgnie po pełnię władzy.

Tegoroczny turniej męski ma wciąż tych samych, dobrze znanych kandydatów do zwycięstwa, tylko niektórzy zastanawiają się, czy do triumwiratu: Djoković, Nadal i Federer, doliczać Andy'ego Murraya, na razie bez tytułu w Wielkim Szlemie. Jego atutem ma być nowy trener, nawrócony z golfa na tenis sam Ivan Lendl.

Australijczycy mają nadzieję, że w tym gronie oni też odnajdą dawną wielkość. To, że mistrzem nie będzie Lleyton Hewitt, wie każdy. Nową gwiazdą ma być Bernard Tomic, młody zdolny i niepokorny import z Chorwacji. Oprócz niego jest Samantha Stosur, mistrzyni US Open, która jednak studzi nastroje, mówiąc: – Mogę zostać na zawsze mistrzynią jednego szlemu, będę w dobrym towarzystwie: Gabriela Sabatini, Jana Novotna, Conchita Martinez.

Wydawało się, że z okazji Australian Open znani tenisiści przypomną nowym władzom ATP o żądaniach skrócenia sezonu i ulżenia zawodowej doli w Pucharze Davisa – tak było niedawno w Nowym Jorku. Nadal i Murray, nieformalni przywódcy fermentu, którzy kilka miesięcy temu wspominali nawet o strajku, wydają się zmęczeni. Hiszpan mówił: – Zwykle jestem jedynym podejmującym ten temat, teraz oddaję inicjatywę innym, niech działają.

Odczytano to jako przytyk do obojętności Rogera Federera i utraty zapału przez Andy'ego Roddicka. Rewolucji prędko nie będzie.

Nocne mecze Radwańskiej i Kubota

Wśród 16 meczów, które dziś w nocy otwierały turniej, wyznaczono dwa polskie: Agnieszki Radwańskiej z Amerykanką Bethanie Mattek-Sands oraz Łukasza Kubota z Hiszpanem Nicolasem Almagro. Sukces najlepszej polskiej tenisistki wydawał się oczywisty, tym bardziej że Mattek-Sands narzekała na kontuzję szyi i nie miała jeszcze okazji zmierzyć się z finezją tenisa starszej z sióstr Radwańskich.

W singlu gra jeszcze Urszula Radwańska z kolejną Amerykanką Alison Riske (137. WTA). Rywalka to rówieśniczka Polki (21 lat), przebiła się przez eliminacje. Z Polką grała raz w 2010 roku w finale turnieju ITF w Saint-Raphael i zwyciężyła 6:4, 6:2. W Wielkim Szlemie nie przeszła nigdy pierwszej rundy, ale raz potrafiła dotrzeć do półfinału turnieju WTA w Birmingham.

Polskie emocje będą też podtrzymywać deblistki i debliści. Agnieszka Radwańska znów połączyła siły ze Słowaczką Danielą Hantuchovą (mają nr 8), Urszula Radwańska z Klaudią Jans-Ignacik, Alicja Rosolska ze Słowenką Andreją Klepac. Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski, półfinaliści z 2006 roku, to para nr 6. Kubot (półfinalista z 2009 roku z Austriakiem Oliverem Marachem) tym razem gra z Hiszpanem Marcelem Granollersem.

Byłoby pięknie liczyć na single, ale historia podpowiada co innego. Jedyny seniorski tytuł wielkoszlemowy polski tenis zdobył w deblu. Wojciech Fibak z Australijczykiem Kimem Warwickiem wygrali w Melbourne w 1978 roku.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora k.rawa@rp.pl

WYNIKI PRZED AUSTRALIAN OPEN

Melbourne. Turniej pokazowy Kooyong Classic. O 3. miejsce: J. Melzer (Austria) – G. Monfils (Francja) 6:3, 6:7 (10-12). Finał: B. Tomic (Australia) – M. Fish (USA) 6:4, 3:6, 7:5.

Sydney. Turniej ATP (434,25 tys. dol.). Finał: J. Nieminen (Finlandia) – J. Benneteau (Francja) 6:2, 7:5.

Auckland. Turniej ATP (398,35 tys. dol.). Finał: D. Ferrer (Hiszpania, 1) – O. Rochus (Belgia) 6:3, 6:4.

Hobart. Turnej WTA (220 tys. dol.). Finał: M. Barthel (Niemcy) – Y. Wickmayer (Belgia, 1) 6:1, 6:2.

Glasgow. Turniej ITF (15 tys. dol.). Finał: M. Przysiężny (Polska, 3) – M. Basić (Bośnia i Hercegowina, 1) 6:1, 7:6 (9-7).

Jeszcze ćwierć wieku temu było całkiem inaczej. Turniej był dumą dla Australijczyków, lecz reszta świata przyjeżdżała niechętnie, tłumacząc się odległością albo zmęczeniem po poprzednim sezonie. Istotnym powodem było także to, że w Australii płacono znacznie mniej niż w Paryżu, Londynie i Nowym Jorku. Nie wypadało głośno mówić o tenisowej prowincji, ale coś było na rzeczy.

Pozostało 91% artykułu
Tenis
Magda Linette zagra z Aryną Sabalenką. Bolesna porażka Magdaleny Fręch w Madrycie
Tenis
100. tydzień Igi Świątek w roli światowej liderki kobiecego tenisa
Tenis
Porsche odjechało Idze Świątek. Polskie finały w Rouen i Barcelonie
Tenis
Magda Linette w finale. Zacięty mecz ze Sloane Stephens
Tenis
Iga Świątek znów przegrywa z Jeleną Rybakiną. Nie będzie kolejnego porsche