Widzowie głosują za otwarciem kin

Niewielkie sale działają w trybie warunkowym, sieci czekają na decyzję rządu w sprawie dalszej działalności. Ameryka działa na pół gwizdka, broni się rynek chiński.

Aktualizacja: 22.02.2021 18:18 Publikacja: 22.02.2021 18:06

W Polsce walentynkowy weekend przyciągnął do kin tłumy stęsknionych widzów. Według oficjalnego box office’u było ich 37 tysięcy. Ale to wyliczenie frekwencji nie obejmuje seansów przedpremierowych, a właśnie na nich pokazywano świetne, nowe tytuły, m.in. „Na rauszu” Thomasa Winterberga czy „Zabij to i wyjedź z tego miasta” Mariusza Wilczyńskiego. Kino Wrocławskie Kino Nowe Horyzonty ogłosiło wręcz, że to był najlepszy weekend od dwóch lat. Według przybliżonych szacunków do kin poszło łącznie około 100 tysięcy stęsknionych osób. Dobre wyniki zanotowano też w następnym tygodniu i podczas ostatniego weekendu.

– Nie było już takiego szaleństwa jak w walentynki, ale wciąż mieliśmy znakomitą frekwencję – mówi Marynia Gierat, prowadząca krakowskie Kino Pod Baranami. – Świetnie szły nowe, głośne tytuły, dużym zainteresowaniem cieszył się też dokument o Helmucie Newtonie czy pozycje starsze, jak „Szarlatan" Agnieszki Holland.

Wysokie koszty

Od 12 lutego w Polsce otwartych jest blisko 200 kin. Trzeba jednak pamiętać, że są to kina małe, studyjne. W innej sytuacji są wielkie sieci.

– Kina studyjne potrzebują mniejszej oferty filmowej, korzystają też z programu z PISF-em, który zobowiązuje je do ruszenia w ciągu siedmiu dni od oficjalnego otwarcia kin – mówi mi Joanna Kotłowska, prezeska Polskiego Stowarzyszenia Nowe Kina. – W przypadku multipleksów formuła otwarcia „warunkowego" jest trudna. Czekamy na możliwość otwarcia kin w trybie stałym.

Joanna Kotłowska uważa, że placówki kultury wydają się dziś najbezpieczniejsze. Mają duże kubatury, wentylację, ich pracownicy potrafią też utrzymywać wysokie standardy sanitarne. Nie było dotąd zgłoszeń zakażeń z kin.

Duże sieci – Helios, Multikino i Cinema City – po 12 lutego nie ruszyły. Ich uruchomienie jest bowiem poważnym przedsięwzięciem logistycznym i finansowym. „Otwarcie kin w sytuacji możliwego ich ponownego zamknięcia z uwagi na zmienną sytuację epidemiczną spowodowałoby nieodwracalne szkody dla wszystkich podmiotów działających na rynku. W ich interesie – zarówno jeśli chodzi o podmioty prowadzące kina, jak i dystrybutorów oraz producentów filmowych – jest otwarcie rynku kinowego w warunkach, w których takie ryzyko będzie możliwie jak najmniejsze" – można przeczytać w oświadczeniu zamieszczonym na stronie Cinema City.

– W poniedziałek tworzy się repertuar i zamawia filmy, we wtorek daje się ogłoszenia do prasy, a zredukowana kampania reklamowa trwa cztery tygodnie – mówi szef Heliosa Tomasz Jagiełło.

Koszt uruchomienia kilkudziesięciu kin wieloekranowych jest bardzo wysoki. Poza tym małe kino – nawet ze względów organizacyjnych – można otworzyć szybciej. Dla Heliosa to oznacza m.in. zatrudnienie z powrotem około 1 tys. osób, z którymi musiał zerwać współpracę, gdy kina zamknięto. A przecież ci ludzie nie czekali biernie, w większości szukali innej pracy, często odeszli do innych branż. I co zrobić z tą rzeszą pracowników, którzy po ponownym zamknięciu sieci znów zostaliby na lodzie?

Dlatego, jak się wydaje, dwa tygodnie funkcjonowania kin po 12 lutego jest testem tylko dla placówek studyjnych. Nie pokazuje sytuacji biznesu filmowego. Ten musi mieć więcej gwarancji funkcjonowania, choćby w warunkach obostrzenia. Producenci i dystrybutorzy małym kinom dają też filmy na pokazy przedpremierowe, nie zgodzą się na rozpowszechnianie w dużych sieciach, bez reklamy i w sytuacji, gdy ich tytuły za chwilę mogą zostać spalone.

Pytanie tylko brzmi: jak długo przemysł filmowy jeszcze ten kryzys wytrzyma? I jakie decyzje zapadają dziś na świecie?

Ameryka i Chiny

W USA i Kanadzie otwartych jest 47 proc. z 5900 kin. Najwięcej w stanach Missisipi i Utah (w obu po 80 proc.), Arizona (77 proc.), Alabama (70 proc.) i Georgia (70 proc.). Ale w najważniejszych dla przemysłu filmowego regionach przybytki X Muzy wciąż nie funkcjonują. Kina zamknięte są w Nowym Jorku, na poluzowanie czeka Kalifornia, gdzie czynne są one tylko w kilku regionach rolniczych, a mieszkańcy Los Angeles zdążyli już niemal zapomnieć, jak wygląda sala z dużym ekranem. Od 1 stycznia do 15 lutego Amerykanie zostawili w kasach kin 12,6 mln dol. To 92 proc. mniej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego, gdy do USA nie doszła jeszcze pandemia.

Według badań NRG (National Research Group) w zależności od wieku i płci chęć powrotu do kin deklaruje dziś od 40 do 60 proc. widzów, a po wyszczepieniu społeczeństwa – od 77 do 85 proc. Przy czym największą ostrożność zachowują kobiety powyżej 25. roku życia, a niemal wszyscy oczekują, że nadal utrzymane będą obostrzenia – maseczki, dezynfekcja, dystans, czyli limity wypełnienia sali.

Jednocześnie w badaniu wykonanym przez ten sam ośrodek 8 lutego br. 53 proc. respondentów odpowiedziało, że w kinie czuje się bezpiecznie lub w miarę bezpiecznie. Dla porównania: restauracje osiągnęły tu wynik 52 proc., a kościoły 47 proc. 60 proc. osób zadeklarowało, że zamierza wybrać się do kina w ciągu najbliższych trzech miesięcy. To dobry znak dla wielkich studiów, które w najbliższych tygodniach planują premiery swoich filmów, na przykład Disney zapowiada trzy tytuły: „Raya and the Last Dragon", „Tom & Jerry" oraz „Godzilla vs. Kong".

Najprężniej działają dziś rynki filmowe Azji. Już od kilku lat producenci walczą o rynek chiński, bo jego siła jest ogromna. Teraz, gdy Chinom udało się opanować pandemię, to właśnie tam kina – uruchamiane systematycznie od lipca 2020 – działają najprężniej. W ubiegłym roku na szczycie listy światowych kasowych przebojów znalazły się dwa filmy chińskie: „Osiemset" i „Mój naród, moja ojczyzna".

W ciągu sześciu dni Chińskiego Nowego Roku, który wypadł 12 lutego, obywatele Państwa Środka zostawili w kinach 1,2 mld dol. Wprowadzony w tym czasie na ekrany film Chena Sihenga „Detective Chinatown 3" zarobił w ciągu pierwszego weekendu 398 mln dol. I to pomimo restrykcji sanitarnych. „DC3" to trzecia część serii, w której detektyw Qin Feng i jego przyszywany wujek prowadzą śledztwo w trudnych kryminalnych sprawach.

Szefowie wielkich studiów hollywoodzkich uznali ten wynik za sygnał, że Chińczycy pójdą również na wielkie przeboje amerykańskie. A przedstawiciele środowisk filmowych z wielu krajów przyznają, że sukces kina chińskiego rodzi nadzieję: może po lockdownach podobnie odżyją też kina europejskie.

Kaleka Europa

Na razie jednak Europa, dotknięta kolejną falą zachowań, rozprzestrzenianiem się brytyjskiej mutacji wirusa i niedoborem szczepionek, nie poluzowuje obostrzeń. Przeciwnie, niektóre kraje zamykają granice i wprowadzają dodatkowe restrykcje. Przesuwają też terminy otwarcia obiektów sportowych i kulturalnych. We Francji, Grecji, Wielkiej Brytanii, Finlandii, Litwie kina zamknięte są „do odwołania”. W Niemczech, na Węgrzech, we Włoszech, w Irlandii - do 5 lub 7  marca, w Czechach do 12 marca. W Austrii, Portugalii, Słowacji – do początku kwietnia. Przy czym wszędzie rządy zastrzegają, że te terminy mogą się jeszcze przesunąć. Kina działają głównie na Bałkanach. W reżimie sanitarnym są otwarte w Serbii i Czarnogórze, w Chorwacji, Bośni i Hercegowinie. W Macedonii są otwierane na kilka seansów miesiącu.

Są też państwa, w których kina są otwierane regionalnie, w zależności od sytuacji pandemicznej. Lokalne seanse są dozwolone w niektórych ośrodkach Norwegii, choć w Oslo i wielu innych miastach – nie. W Rumunii zamyka się kina tam, gdzie liczba przypadków przekracza 3 na 1000 ludności. Kina funkcjonują w niektórych rejonach Hiszpanii. Czynne są też w Estonii (przy wypełnieniu do 50 proc.) i w Bułgarii (do 30 proc. zapełnienia sali). W liberalnej Szwecji kina są otwarte przez cały czas, ale w seansach może uczestniczyć jedynie 8 (!) osób. 

Jak będzie dalej w Polsce? Czy kino się obroni? Czy Ministerstwo Zdrowia zezwoli na stałe funkcjonowanie kin? Jak zareagują widzowie? Czy w dalszym ciągu będą szukali rozrywki w kinie, czy wrócą przed ekrany komputerów, by uruchamiać streamingi? Kiedy pojawią się w kinach najważniejsze filmy ubiegłego roku, które wciąż czekają na premierę? Czas pokaże. Ale miejmy nadzieję, że siła artystów, determinacja dystrybutorów i kiniarzy, a wreszcie nasza tęsknota, zrobią swoje.

W Polsce walentynkowy weekend przyciągnął do kin tłumy stęsknionych widzów. Według oficjalnego box office’u było ich 37 tysięcy. Ale to wyliczenie frekwencji nie obejmuje seansów przedpremierowych, a właśnie na nich pokazywano świetne, nowe tytuły, m.in. „Na rauszu” Thomasa Winterberga czy „Zabij to i wyjedź z tego miasta” Mariusza Wilczyńskiego. Kino Wrocławskie Kino Nowe Horyzonty ogłosiło wręcz, że to był najlepszy weekend od dwóch lat. Według przybliżonych szacunków do kin poszło łącznie około 100 tysięcy stęsknionych osób. Dobre wyniki zanotowano też w następnym tygodniu i podczas ostatniego weekendu.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762
Świat
Ekstradycja Juliana Assange'a do USA. Decyzja się opóźnia