Według analityków egzekucja Dzang Song Teka stanowi największy polityczny wstrząs w Korei Płn. od przejęcia władzy przez Kim Dzong Una. Dynastia Kimów od ponad 60 lat rządzi w tym kraju żelazną ręką.
Reżimowa agencja ogłosiła, że „odrażającej ludzkiej szumowinie" postawiono 22 zarzuty, w tym działalności kontrrewolucyjnej, „której celem było obalenie kierownictwa partii i państwa oraz zniszczenie socjalistycznego systemu", korupcji, nadużywania alkoholu i narkotyków, a także rozwiązłości seksualnej. KCNA podała, że Dzang przyznał się do winy.
Kim Dzong Un czystkę na szczytach władzy prowadził już od jakiegoś czasu. J. Dana Stuster z Foreign Policy zauważa, że z ośmiu najważniejszych osób w kraju, które w orszaku żałobnym prowadziły trumnę Kim Dzong Ila, poza jego synem tylko dwie zachowały stanowiska. Tyle, że ważni ludzie w państwie znikali jednak dotąd po cichu. – Nie ma wątpliwości, Dzang nie stanowił zagrożenia dla Kima i jego otoczenia. Co więcej, wydając decyzję o nagłośnieniu oskarżeń i egzekucji, dyktator chciał coś zakomunikować – mówi prof. Ruediger Frank z Uniwersytetu Wiedeńskiego. Sęk w tym, że eksperci nie mają pewności, co miało być tym komunikatem.
Część z nich zwraca uwagę na to, że w oświadczeniu KCNA pojawiły się stwierdzenia, iż Dzeng „zdradził" i „działał na korzyść obcego kraju". Co więcej, pojawia się też informacja, że miał „potajemnie i nielegalnie sprzedawać drogocenne minerały oraz żelazo rzekomo do Chin".
MSZ w Pekinie natychmiast ogłosiło, że egzekucja Dzenga to wewnętrzna sprawa Pjongjangu, ale wcale nie ma pewności, jak te informacje będą wpływać na stosunki między krajami. Szczególnie że – jak wynika z nieoficjalnych doniesień azjatyckich mediów – Dzeng miał się w ostatnich miesiącach kilka razy kontaktować z Kim Dzong Namem. To starszy brat dyktatora. Kim Dzong Un kilka razy miał próbować go zabić, ale Nam znajduje się pod ochroną... Pekinu.
Wcześniej we wtorek Kim Dzong Un wraz z innymi przedstawicieli najwyższych władz uczcił pamięć swego ojca, składając wizytę w mauzoleum Kumsusan w Pjongjangu, gdzie spoczywa ciało Kim Dzong Ila. Przed mauzoleum, gdzie leży także Kim Ir Sen, założyciel Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej i dziadek obecnego przywódcy, zgromadziły się tłumy ludzi.