Powiedziała pani, że poprzedni serwismen nie bardzo pasował charakterem do waszej drużyny, chociaż narty przygotowywał świetnie. Jaki typ ludzi najlepiej się sprawdza w tej pracy?
Z tym serwismenem nie dopasowaliśmy się charakterami, a to jest ważne, gdy dużo czasu spędza się we własnym gronie. Lubię ludzi, którzy są otwarci i nie chowają w sobie emocji, tylko rozmowami próbują dojść do sukcesu. Każdy ma prawo być introwertykiem, ale dobrze, jak w takim małym zespole ludzie stanowią zgraną ekipę. Kiedy w reprezentacji jest 10–15 zawodników, do tego trenerzy, inni członkowie sztabu, wygląda to inaczej. Można poszukać sobie partnera do rozmowy.
Chciała pani postawić mocniej na supergigant. Jak tutaj wygląda sytuacja?
Plan był taki, żeby wykonać więcej treningów supergiganta, jednak warunki pogodowe na to nie do końca pozwoliły. Im więcej kilometrów przejadę podczas treningów, tym bardziej się rozwinę. Innej drogi nie ma. Będziemy wykorzystywać wszystkie, nadarzające się okazje. Podczas mistrzostw świata chcę się jak najlepiej zaprezentować w supergigancie, ale wiem, które miejsce w stawce zajmuję. W tym sezonie Pucharu Świata startowałam tylko dwa razy w tej konkurencji i z miejsc nie jestem do końca zadowolona. Na szczęście wiem jakie błędy popełniłam.
Trenowała pani w Argentynie tak jak inne, bogate reprezentacje. Pod względem przygotowań udało się dogonić czołówkę?
Jeśli chodzi o konkurencje techniczne, to możliwości mamy takie same. Trening w Argentynie poszedł bardzo dobrze. Jeśli chodzi o zjazd czy supergigant, to musimy się dołączyć do kogoś z wielkich. A nie zawsze udaje się to zrobić. Jesteśmy małym teamem i nie mamy takich możliwości jak duże reprezentacje.