Natalia Maliszewska dodatni wynik testu otrzymała po przylocie do Chin, przez co musiała poddać się izolacji. Nie miała objawów Covid-19, jednak kolejne testy raz wskazywały na zakażenie, innym razem dawały wynik negatywny. W nocy z piątku na sobotę polskiego czasu wyszła z izolacji i miała nadzieję na udział w rywalizacji na swoim koronnym dystansie 500 metrów. Gdy przed startem przebadano ją po raz kolejny, wynik testu znów okazał się dodatni.
W nocy z soboty na niedzielę Maliszewska zamieściła w mediach społecznościowych wpis, w którym przyznała, że jest jej „cholernie ciężko odezwać się i cokolwiek powiedzieć”. „Daję znać, że żyję, choć uważam, że coś we mnie wczoraj umarło. Od ponad tygodnia żyję w strachu. A te wahania nastroju, płacz, który pozbawia mnie tchu sprawiają, że nie tylko ludzie, którzy są wokół mnie, się martwią. Ale ja sama. Wiem, że dużo osób nie rozumie tej sytuacji. Testy pozytywne, negatywne, testy bliskie wyjścia z izolacji, nagle testy pozytywne, które kwalifikują mnie do leżenia w szpitalu pod respiratorem. Później znowu dobre wyniki i szansa na warunkowe zwolnienie. Później totalna klapa. Brak możliwości, nadzieja umarła. Ostatecznie w dzień startu o 3.00 w nocy ludzie wyciągają mnie z izolatki... Ta noc to był horror. Spałam w ubraniu, bo bałam się, że za chwilę znów ktoś zabierze mnie do izolatki. Przez zasłony wyglądałam tylko trochę. Jednym okiem, bo bałam się, że mnie ktoś zobaczy” - opowiadała polska zawodniczka.
„Później wielka nadzieja. Pakuję się na lodowisko, startuję! Rozpakowują ubrania, rozwieszam strój... i nagle wiadomość, że oni się jednak pomylili. Że jednak nie powinni wypuszczać mnie z izolatki. Że jednak jestem zagrożeniem. Że nie mogę wystartować. Muszę wracać jak najszybciej do wioski... Ja też tego nie rozumiem” - kontynuowała Maliszewska.
„W nic już nie wierzę. W żadne testy. W żadne igrzyska. Jest to dla mnie jeden wielki ŻART. Mam nadzieję, że ten który tym steruje, nieźle się przy tym bawi... Mój mózg i moje serce więcej już nie zniesie. A wam dziękuję i do usłyszenia niedługo" - zakończyła swój wpis reprezentantka Polski.