Falstart biatlonistek oraz nieudany początek sezonu skoczków każą dwa miesiące przed igrzyskami uważniej pochylić się nad wynikami łyżwiarzy. Zawodnicy rywalizujący na długim torze błyszczeli niedawno podczas zawodów Pucharu Świata w Salt Lake City, ale pierwsze akordy zimy najmocniej wybrzmiały w short tracku w wykonaniu młodszej z sióstr Maliszewskich.
Natalia, 26-latka z Białegostoku, podczas Pucharu Świata była pierwsza i druga na 500 m – to jej koronna konkurencja – a jeden ze startów na 1000 m ukończyła trzecia.
Na krawędzi brzytwy
Jej wszechstronność i regularność są godne uwagi, bo mówimy o dyscyplinie, gdzie często o sukcesie decydują milimetry. – Człowiek może być w idealnej dyspozycji i przeżywać perfekcyjny dzień, ale upadnie, bo puści mu płoza albo zderzy się z innym zawodnikiem. To się zdarza. Uprawiamy sport niewdzięczny, ale bardzo widowiskowy – mówiła Maliszewska w rozmowie z „Rz".
Wszystkie drogi w short tracku zawsze prowadziły do igrzysk. W tym sezonie prowadzą jeszcze bardziej.
Dwa z czterech startów na koronnym dystansie ukończyła na podium. Ten sam dorobek ma rekordzistka świata Kanadyjka Kim Boutin, za każdym razem w najlepszej trójce zawodów była jedynie mistrzyni olimpijska, Włoszka Arianna Fontana. Tylko one wyprzedziły Maliszewską w klasyfikacji generalnej PŚ.