Igrzyska Paraolimpijskie: Zimą trudniej o medal

To, co robimy dziś, zaowocuje za cztery–osiem lat – mówi Łukasz Szeliga, prezes Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego, alpejczyk, uczestnik paraigrzysk w Nagano, Salt Lake City i Turynie.

Aktualizacja: 08.03.2018 17:29 Publikacja: 08.03.2018 17:28

Igrzyska Paraolimpijskie: Zimą trudniej o medal

Foto: ROBERT GARDZIńSKI

"Rzeczpospolita": W piątek w Pjongczangu rozpoczynają się zimowe igrzyska paraolimpijskie. Reprezentacja Polski liczy tylko osiem osób...

Łukasz Szeliga: Plus trzech przewodników – każdy z nich stanowi zespół z zawodnikiem niedowidzącym i traktujemy ich jak sportowców. Czyli łącznie 11 osób.

W tym jeden kandydat do medalu?

Jeden bardzo realny – Igor Sikorski, alpejczyk, który wystąpi w czterech konkurencjach. W ubiegłorocznych mistrzostwach świata zajął drugie miejsce w slalomie, a zawody o Puchar Świata kończył w czołowej trójce, jeżeli dojeżdżał do mety, bo jeździ na ponad 100 procent, chociaż nam wystarczyłoby 100. Oczywiście liczę też na niespodzianki – zeszłoroczne wicemistrzostwo świata Witka Skupnia w biegowym sprincie stylem dowolnym to dowód na to, że można wygrywać z Austriakami, Francuzami czy Kanadyjczykami. W igrzyskach będzie trudno, bo rosyjscy biegacze startujący pod flagą Międzynarodowego Komitetu Paraolimpijskiego (IPC) są bardzo mocni.

To pańskie pierwsze igrzyska w nowej roli. Będzie pan rozliczany za działania poprzedników?

Nie chcę mówić, że wcześniej w PKPar. – którego byłem wiceprezesem – nie działo się nic dobrego, ale jego aktywność sprowadzała się do organizacji wyjazdu na igrzyska paraolimpijskie. Medale zapisywano na konto komitetu, choć tak naprawdę były zasługą klubów, które szkoliły zawodników. PKPar. w tym nie pomagał, co tłumaczono brakiem pieniędzy. Dziś mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że wspieramy te przygotowania.

Co się zmieniło?

Działamy stale, a nie raz na dwa lata. Wnioskujemy o środki, podpisaliśmy umowy z ośmioma partnerami, chcemy, żeby było ich dziesięciu. Dzięki temu mogliśmy przekazać na przygotowania paraolimpijskie 6 milionów złotych, plus kwoty od partnerów i sponsorów, których nie mogę ujawnić, ale to zauważalne wsparcie.

Sport paraolimpijski stanął na trzech nogach? Biznes dołączył do Ministerstwa Sportu i Turystyki oraz Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych?

Nawet na czterech, bo trzeba odróżnić partnerów od sponsorów. Ale podkreślam, że bez MSiT i PFRON sport paraolimpijski w Polsce nie istniałby. Ministerstwo z roku na rok zwiększa pulę środków na sport paraolimpijski.

A PFRON? Zdecydował się na finansowanie sportu wyczynowego?

Przez ostatnie dwa lata PFRON realizował program „Olimpijczyk”, który jest też efektem mojej pracy i który bardzo pomógł w przygotowaniach do igrzysk w Rio de Janeiro – zawodnicy mieli zagwarantowane właściwie wszystko. Ten program się skończył, ale PFRON wciąż umożliwia finansowanie zgrupowań i obozów sportowych.

Jak wyglądamy na tle innych krajów Europy?

Polska dobrze i mocno wspiera sportowców paraolimpijskich. Co roku 8,5 mln złotych wędruje do byłych zawodników w ramach świadczeń dla medalistów (tzw. emerytury olimpijskie – red.), około 10 mln trafia do czynnych sportowców w postaci stypendiów sportowych MSiT. Polski Związek Sportu Niepełnosprawnych Start przeznacza 8 mln na wsparcie sportu wyczynowego. Kolejny milion złotych to efekt wejścia 25 naszych zawodników do Teamu100 (wspólny program Polskiej Fundacji Narodowej oraz MSiT, pozwalający na finansowanie perspektywicznych sportowców – red.). Do tego wspomniane już wsparcie ze strony PKPar.

Potrzebny jest medal.

Może ten medal przekona zarząd PKPar. do inwestowania w narciarstwo – a warto, bo stoki i trasy biegowe są idealną przestrzenią integracji. Dlatego organizujemy obozy zimowe i letnie, wypożyczamy monoski dla osób, które mogą zjeżdżać tylko na siedząco. PKPar. i PZSN Start umożliwiają rozpoczęcie przygody ze sportem, pracujemy nad podstawą piramidy.

Kiedy przyjdą efekty?

To, co robimy teraz, zaowocuje za cztery–osiem lat. Próbujemy budować sport paraolimpijski także poprzez pływanie i lekkoatletykę. Pływanie to świetny pomysł na rehabilitację niemal dla każdego, a do tego może wygenerować największą liczbę medali w igrzyskach. A lekkoatletyka rozwija naturalne cechy ruchowe – bieg, skok, rzut – dzięki temu dość łatwo możemy zidentyfikować utalentowanych sportowców.

W Soczi medali nie było.

Nie, chociaż było blisko. W superkombinacji alpejskiej Maciek Krężel (startuje w jednej z kategorii dla niedowidzących – red.) był trzeci po slalomie, ale po supergigancie spadł na piąte miejsce.

O sukcesy trudno, bo rywalizacja w sporcie niepełnosprawnych staje się coraz bardziej zacięta. Także jeśli idzie o ciemne strony. Rosji na igrzyskach nie będzie.

Na doping nie ma w sporcie miejsca, chociaż jestem przeciwnikiem karania grupowego. Nie wierzę, że wszyscy byli w to zaangażowani, jednocześnie wiem, że sankcje nałożone na Rosję biorą się z realnych przesłanek. W sporcie niepełnosprawnych, obok dopingu, istnieje jednak inny problem – klasyfikacja medyczna, czyli przypisanie sportowca do właściwej grupy. Jeżeli zawodnik trafia do grupy zakładającej większą niepełnosprawność niż jego własna, to rywalizacja staje się niesprawiedliwa. To tak jakby pięściarza dać do niższej kategorii wagowej.

Są tacy, którzy udają bardziej poszkodowanych?

To domena Chin, zwłaszcza w klasach, gdzie trudno na pierwszy rzut oka uchwycić różnicę w sprawności zawodników. Dlatego Chińczycy często ukrywają sportowców przed startem i wystawiają ich tylko raz – po to, aby wywalczyli minimum.

Z taką sytuacją zetknął się w Rio de Janeiro pływak Jacek Czech – rywalizował z trzema znacznie sprawniejszymi Chińczykami. To było widać gołym okiem. Nie są to liczne sytuacje, ale jednak – dlatego IPC pracuje nad metodami weryfikacji klasyfikacji medycznej. Tak, żeby nie można było jej oszukać np. wkładając na pewien czas rękę w gips – co osłabi mięśnie i ograniczy ruchomość stawu. Grupy trzeba weryfikować, bo zdarzają się też przypadki skutecznej rehabilitacji, np. po wylewie krwi do mózgu – w efekcie zawodnik może kilkakrotnie przejść do „sprawniejszej” grupy startowej. I akurat tego można sobie życzyć.

"Rzeczpospolita": W piątek w Pjongczangu rozpoczynają się zimowe igrzyska paraolimpijskie. Reprezentacja Polski liczy tylko osiem osób...

Łukasz Szeliga: Plus trzech przewodników – każdy z nich stanowi zespół z zawodnikiem niedowidzącym i traktujemy ich jak sportowców. Czyli łącznie 11 osób.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
NOWE TECHNOLOGIE
Pranksterzy z Rosji coraz groźniejsi. Mogą używać sztucznej inteligencji
Sport
Nie żyje Julia Wójcik. Reprezentantka Polski miała 17 lat
Olimpizm
MKOl wydał oświadczenie. Rosyjskie igrzyska przyjaźni są "wrogie i cyniczne"
Sport
Ruszyła kolejna edycja lekcji WF przygotowanych przez Monikę Pyrek
Sport
Witold Bańka: Igrzyska olimpijskie? W Paryżu nie będzie zbyt wielu Rosjan