Rikako Ikee to jedna z olimpijskich nadziei Japończyków przed przyszłorocznymi igrzyskami olimpijskimi, które rozegrane zostaną w Tokio. Informacja o tym, że cierpi na białaczkę, zszokowała Japonię i wywołała falę współczucia w mediach tradycyjnych i społecznościowych.
Inaczej zachował się jednak minister Yoshitaka Sakurada, który wyraził smutek z tego powodu, że osłabia to szanse japońskiej reprezentacji na medale.
- Ona jest potencjalną złotą medalistką, sportowcem, z którym wiązaliśmy wielkie nadzieje. Jestem naprawdę rozczarowany - powiedział 69-letni minister, według lokalnych mediów.
- Kiedy jedna osoba jest liderem, może pociągnąć cały zespół. Trochę się obawiam, że ten rodzaj podekscytowania może osłabnąć - dodał.
Po krytycznej reakcji ze strony polityków rządowych i opozycyjnych, Sakurada próbował wyjaśnić swoje stanowisko i stwierdził, że nie został właściwie zrozumiany.
To nie pierwszy raz, gdy ten minister staje się obiektem drwin. Wcześniej żartowano z niego, gdy przyznał, że w życiu zawodowym "nie używa komputerów". Sakurada oprócz piastowania funkcji w rządzie jest jednocześnie zastępcą szefa jednostki zajmującej się strategią bezpieczeństwa informatycznego.
W 2016 roku z kolei Sakurada zadziwił Japończyków, twierdząc, że "kobiety do towarzystwa" ("comfort women"), zmuszane do pracy w domach publicznych dla japońskiej armii w czasie II wojny światowej, zatrudniane były jako "zawodowe prostytutki".