Najwięcej goli w jednym meczu – cztery – zdobył w 1938 roku Ernest Wilimowski, w przegranym 5:6 spotkaniu z Brazylią. Pierwszą w historii bramkę dla Polski w finałach mistrzostw świata zdobył Fryderyk Scherfke wykorzystując w tym meczu rzut karny. Ostatnią, a nawet ostatnie dwie, Bartosz Bosacki, który w 2006 roku dwa razy celnie uderzał głową w spotkaniu grupowym z Kostaryką. A jednak gdy przyszło do wyboru pięciu najpiękniejszych bramek zdobytych przez biało-czerwonych, ograniczyliśmy się do zaledwie trzech meczów. I czterech zawodników, bo dwa razy nominowaliśmy obecnego prezesa PZPN Zbigniewa Bońka. Nie podejmujemy się jednak uszeregować tych goli.
Zbigniew Boniek z Belgią w 1982 roku (na 1:0)
Z prawej strony piłkę dostał Grzegorz Lato,który mimo asysty obrońcy dobiegł do linii końcowej i wycofał futbolówkę przed pole karne. Było to idealne podanie – płaskie, po ziemi, bardzo mocne. Dziś takimi zazwyczaj popisuje się Łukasz Piszczek a mówi się, że nauczył się tak podawać, gdyż wcześniej sam był napastnikiem, więc wie doskonale, jakie piłki najbardziej lubią otrzymywać ofensywni zawodnicy tuż przed polem karnym. Zbigniew Boniek huknął prawą nogą z 14-15 metrów, bez przyjmowania piłki, bez zbędnych ceregieli, z wielką siłą. Piłka poszybowała w środek bramki, ale była uderzona tak mocno, że bramkarz nie miał najmniejszych szans. Zanim zatrzepotała w siatce musnęła jeszcze poprzeczkę.