Carl Froch pokonał Artura Abrahama na punkty

W Helsinkach Carl Froch pokonał na punkty Artura Abrahama, a w Las Vegas Juan Manuel Marquez wygrał przez techniczny nokaut z Michaelem Katsidisem

Publikacja: 28.11.2010 13:50

Carl Froch i Arthur Abraham

Carl Froch i Arthur Abraham

Foto: AFP

W Helsinkach miała się lać krew, bo spotkało się dwóch najmocniej bijących uczestników turnieju SuperSix w kategorii superśredniej, który wchodzi właśnie w decydującą fazę. Stawką był wakujący tytuł WBC, należący wcześniej do Frocha. Walka nie miała zdecydowanego faworyta, wielu zwolenników miał Abraham, Ormianin z niemieckim paszportem, były czempion IBF w wadze średniej.

Obaj mają nokautujące uderzenie, lubią się w ringu bić, więc oczekiwanie na krwawe, emocjonujące widowisko było uzasadnione. Tym razem jednak Froch pokazał, że wie na czym polega techniczny boks i do czego służy lewy prosty. „Król Abraham" nie był w stanie nic zrobić i został wypunktowany bezlitośnie (120:108, 120:108, 119:109).

W półfinałach SuperSix (marzec 2011) Froch zmierzy się z Jamajczykiem Glenem Johnsonem, natomiast niepokonany w tym turnieju Amerykanin Andre Ward walczyć będzie z Abrahamem.

Zupełnie inną temperaturę niż chłodne starcie Frocha z Abrahamem miał pojedynek Marqueza z Katsidisem. 37. letni Meksykanin Juan Manuel Marquez potwierdził, że zasługuje na czwarte miejsce w klasyfikacji bez podziału na kategorie wagowe po tym co pokazał w MGM Grand w Las Vegas. Marquez, król kategorii lekkiej, mistrz świata organizacji WBA i WBO, posiadacz cenionego pasa magazynu The Ring zdobywał mistrzowskie tytuły w trzech różnych kategoriach wagowych, wygrywał z wielkimi gwiazdami światowego boksu. Z dwóch walk, które stoczył z Manny'm Pacquiao pierwszą zremisował, drugą przegrał niejednogłośnie i teraz chce bić się z nim po raz trzeci.

Aby jednak o tym marzyć musiał pokonać znacznie młodszego Australijczyka mieszkającego w Tajlandii, mistrza interim organizacji WBO. Katsidis miesiąc wcześniej stracił brata, popularnego w Australii dżokeja. Wydawało się, że zrezygnuje z tego pojedynku, ale nie przerwał zgrupowania i postanowił walczyć, dla siebie i dla nieżyjącego brata.

Walczył jak wielki wojownik i niewiele zabrakło, by wygrał przed czasem. W trzeciej rundzie trafił Marqueza lewym sierpowym, ten padł na deski i Katsidis stanął przed życiową szansę. Ruszył do przodu, ale nie zmusił do poddania Meksykanina. Od czwartej rundy do ósmej trwała nieprawdopodobna wojna, nieczęsto oglądana na bokserskich rngach. Australijczyk stawiał wszystko na jedną kartę, a Marquez kontrował wściekle atakującego rywala często bijąc na korpus, szczególnie pod jego prawy łokieć.

Kiedy wychodzili do 9. rundy trener Marqueza, Nacho Beristain powiedział: On już nie ma sił, skończ go !. Kilkadziesiąt sekund później prawy podbródkowy Meksykanina wstrząsnął Australijczykiem. To był sygnał do zdecydowanego ataku dla mistrza świata, który zadał w tym niepełnym starciu 36 ciosów, a Katsidis zaledwie 7.

Kiedy sędzia ringowy Kenny Bayless ratując Katsidisa przed niechybnym nokautem przerwał tę wojnę na 46 sekund przed końcem 9. rundy ten nie protestował, był krańcowo wyczerpany. Ale to co pokazali z Marquezem na pewno zasługuje na miano walki 2010 roku.

W Helsinkach miała się lać krew, bo spotkało się dwóch najmocniej bijących uczestników turnieju SuperSix w kategorii superśredniej, który wchodzi właśnie w decydującą fazę. Stawką był wakujący tytuł WBC, należący wcześniej do Frocha. Walka nie miała zdecydowanego faworyta, wielu zwolenników miał Abraham, Ormianin z niemieckim paszportem, były czempion IBF w wadze średniej.

Obaj mają nokautujące uderzenie, lubią się w ringu bić, więc oczekiwanie na krwawe, emocjonujące widowisko było uzasadnione. Tym razem jednak Froch pokazał, że wie na czym polega techniczny boks i do czego służy lewy prosty. „Król Abraham" nie był w stanie nic zrobić i został wypunktowany bezlitośnie (120:108, 120:108, 119:109).

Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast
Sport
Paryż 2024. Agenci czy bezdomni? Rosjanie toczą olimpijską wojnę domową