Król nokautu z Kazachstanu

Boks: Giennadij Gołowkin rządzi w wadze średniej. Kolejną ofiarą Kazacha jest Amerykanin Willie Monroe Jr.

Aktualizacja: 17.05.2015 22:03 Publikacja: 17.05.2015 21:03

Giennadij Gołowkin na zawodowych ringach jest niepokonany. W sobotę Willie Monroe Jr. poddał się w s

Giennadij Gołowkin na zawodowych ringach jest niepokonany. W sobotę Willie Monroe Jr. poddał się w szóstym starciu

Foto: AFP

Ponad 12 tysięcy ludzi obejrzało w minioną sobotę w Inglewood (Kalifornia) efektowne zwycięstwo jednego z najmocniej bijących mistrzów zawodowego boksu. 20. z rzędu wygrana przed czasem pięściarza urodzonego w Karagandzie musi robić wrażenie, tym bardziej że w tej kategorii nie widać nikogo, kto mógłby go zatrzymać.

Gołowkin, syn Koreanki i Rosjanina, zmiata z ringu kolejne przeszkody i powtarza, że jest gotowy podjąć każde wyzwanie. Nie w przyszłości, tylko już teraz. Nie jest to kokieteria. „Triple G", czyli Giennadij Giennadijewicz Gołowkin, jest w stanie zrobić z innymi mistrzami wagi średniej to samo co z ostatnim rywalem, nie wyłączając Miguela Angela Cotto, czempiona WBC.

Bokser z Kazachstanu ma 33 lata, za sobą piękną karierę amatorską: mistrzostwo świata juniorów (2000 r. w wadze 63,5 kg) i seniorów (2003 r. w 75 kg), złoty medal igrzysk azjatyckich (2002 r., 71 kg) i srebro igrzysk olimpijskich (2004 r., 75 kg) oraz wiele wygranych prestiżowych turniejów. Na zawodowych ringach nie znalazł jeszcze pogromcy, stoczył 33 walki, wszystkie wygrał, w tym 30 przed czasem. Do niego należy pas WBA Super.

Kiedy był jeszcze zawodnikiem niemieckiej grupy Universum i mieszkał w Hamburgu, też wygrywał efektownie, ale nie roztaczał wokół siebie takiej grozy jak teraz. Owszem, wiedziano, że jest świetnym pięściarzem, ale nie dostał szansy, by to udowodnić w walkach z najlepszymi. Niemcy mieli wtedy swojego wielkiego mistrza wagi średniej Felixa Sturma i nie zamierzali ułatwiać życia Gołowkinowi. A może mieli świadomość, że w jego ewentualnym starciu ze Sturmem wynik może być tylko jeden?

Dziś sytuacja jest inna. W Kalifornii, gdzie pięściarz grupy K2 (braci Kliczków) mieszka i trenuje pod okiem Abela Sancheza, zrobił wielki krok do przodu i zna go już cały bokserski świat. Za sobotnią walkę z Williem Monroem Jr. otrzyma 1,5 mln dolarów (rywal tylko 100 tysięcy), więc jego cena też szybko rośnie.

Na antenie telewizji HBO Kazach po raz pierwszy pokazał się we wrześniu 2012 r. Miał wtedy walczyć z Dmitrijem Pirogiem, ale z powodu poważnej kontuzji Rosjanina poszukano zastępcy i został nim Grzegorz Proksa. W kasynie Turning Stone w Veronie (stan Nowy Jork) Polak, były mistrz Europy, padał trzykrotnie na matę i został poddany w piątej rundzie. Nikt go nigdy wcześniej tak nie zbił.

Od tego czasu „Bóg Wojny" z Karagandy wygrał dziewięć kolejnych pojedynków, wszystkie przed czasem, nokautując między innymi Nobuhiro Ishidę (KO3), Matthew Macklina (KO3), Daniela Geale'a (TKO3), Marca Antonia Rubio (TKO2) czy ostatnio, w lutym tego roku, Martina Murraya (TKO11). Teraz dołączył do tej grupy 28-letni Monroe Jr. Nie pomógł większy zasięg rąk Amerykanina, jego dobra praca nóg i serce wojownika. Gdyby Willie Jr umiał solidnie uderzyć, to być może walka miałaby inny przebieg, a tak Żenia przyjmował ciosy z uśmiechem i odpowiadał znacznie mocniejszymi, po których rywal z minuty na minutę tracił wiarę w powodzenie tego, co robi. Ale choć ostatecznie poddał się w szóstym starciu, zostanie zapamiętany, bo w rundach 3, 4 i 5 nawiązał walkę z królem wagi średniej.

– Nie chciałem tej walki kończyć zbyt szybko, bo uważałem, że jeśli już ktoś zapłacił za bilet, by ją oglądać, to zasługuje na więcej emocji – mówił Gołowkin.

Mistrz z Karagandy uśmiecha się od ucha do ucha i sprawia wrażenie, że wszystkim chce się przypodobać. Od czasu, gdy zamieszał w Los Angeles z żoną Aliną i synkiem Wadimem, uczy się intensywnie angielskiego, nie zapomina też, by zawsze coś miłego powiedzieć fanom po hiszpańsku i podkreślić, że najbliższy jego sercu jest styl meksykańskich wojowników. Dlatego czasami walczy tak jak z Monroe Jr, czyli z otwartą przyłbicą. – Potrafiłbym boksować tak jak Mayweather Jr, bezpiecznie, ale moje motto jest inne: „Big drama show" – odpowiada na pytanie, dlaczego tyle razy dał się trafić.

Gołowkin jest znakomicie wyszkolony technicznie, więc chyba mógłby skuteczniej zadbać o własne bezpieczeństwo, ale tak jak kiedyś Muhammad Ali, woli pójść na otwartą wojnę, by sprawić przyjemność tym, którzy go oglądają. Straty własne są, ale zyski znacznie większe. Coraz więcej ludzi chce go oglądać, kibicują mu Amerykanie i Meksykanie, na razie kupują na jego walki bilety, a przyjdzie czas, że będą kupować pay per view.

Pytanie jest jedno: kiedy wreszcie trafi na kogoś, kto mu się przeciwstawi. W czasach amatorskich znalazł pogromców. W finale igrzysk w Atenach (2004 r.) pokonał go Rosjanin Gajdarbek Gajdarbekow, a rok później w mistrzostwach świata w chińskim Mianyang przegrał już w eliminacjach z Egipcjaninem Muhammedem Hikalem, co było największą sensacją turnieju.

Marzeniem Gołowkina jest walka z Floydem Mayweatherem Jr., gotów byłby dla niej zbić kilka kilogramów, ale to mało realne. Na pojedynek z Cotto czy Saulem Alvarezem też musi poczekać. – Gołowkin jest bokserem przyszłości. Najpierw Cotto zmierzy się z Alvarezem, a w przyszłym roku Giennadij ze zwycięzcą w megapojedynku – mówi Tom Loeffler, menedżer Kazacha z grupy K2.

Ponad 12 tysięcy ludzi obejrzało w minioną sobotę w Inglewood (Kalifornia) efektowne zwycięstwo jednego z najmocniej bijących mistrzów zawodowego boksu. 20. z rzędu wygrana przed czasem pięściarza urodzonego w Karagandzie musi robić wrażenie, tym bardziej że w tej kategorii nie widać nikogo, kto mógłby go zatrzymać.

Gołowkin, syn Koreanki i Rosjanina, zmiata z ringu kolejne przeszkody i powtarza, że jest gotowy podjąć każde wyzwanie. Nie w przyszłości, tylko już teraz. Nie jest to kokieteria. „Triple G", czyli Giennadij Giennadijewicz Gołowkin, jest w stanie zrobić z innymi mistrzami wagi średniej to samo co z ostatnim rywalem, nie wyłączając Miguela Angela Cotto, czempiona WBC.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast
Sport
Paryż 2024. Agenci czy bezdomni? Rosjanie toczą olimpijską wojnę domową