Paryż 2024: Do jedności wciąż daleko

Jest już koalicja państw, które nie chcą Rosji i Białorusi w Paryżu, ale świat sportu nie mówi w tej sprawie jednym głosem.

Publikacja: 13.02.2023 03:00

Paryż 2024: Do jedności wciąż daleko

Foto: LUDOVIC MARIN

Kwestia powrotu Rosjan i Białorusinów do międzynarodowej rywalizacji była przedmiotem zdalnego spotkania, które zaaranżował brytyjski rząd. Większość jego uczestników miała opowiedzieć się przeciwko temu pomysłowi, choć zapewniają o tym przede wszystkim Polacy oraz Litwini. Wspólnego oświadczenia nie było.

Minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk przekazał, że z koalicji wyłamali się Grecy, Japończycy oraz Francuzi, choć mer Paryża Anne Hidalgo oznajmiła niedawno, że występu Rosjan i Białorusinów na igrzyskach sobie nie wyobraża. To pokazuje, że klimat u gospodarzy przyszłorocznej imprezy się zmienia. Hidalgo na spotkaniu nie było, francuski rząd reprezentowała minister sportu Amelie Oudea-Castera i minister spraw zagranicznych Marie Roy.

Czytaj więcej

Mirosław Żukowski: Czas na wsparcie olimpijskiej Ukrainy

Uczestnicy spotkania na groźbę bojkotu się nie zdobyli. Bortniczuk już wcześniej podkreślał, że to najmocniejsza z kart, którą można wyciągnąć, dopiero gdy nie będzie innego wyjścia.

– Nie ma potrzeby mówić o bojkocie, bo stanowisko wszystkich krajów jest jednomyślne – twierdzi minister edukacji, nauki i sportu Litwy Jurgita Siugżdiniene.

Sprzeciw wobec powrotu Rosjan oraz Białorusinów do sportu wyraziły już oprócz Polski i Litwy także Estonia, Łotwa, Dania, Norwegia, Szwecja, Finlandia oraz Islandia, a teraz w podobnym tonie wypowiadają się Brytyjczycy i Kanadyjczycy.

Ale wspólny front to wciąż myślenie życzeniowe. Wyłamali się z niego nie tylko Grecy, Japończycy i Francuzi, ale także Australia, bo tamtejsza minister sportu Anika Wells poparła w tej sprawie Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl).

Jego władze od kilku tygodni szukają drogi powrotu do sportu dla Rosjan i Białorusinów. MKOl za kluczowy głos w dyskusji uznał stanowisko sprawozdawców Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ) Alexandry Xanthaki i Ashwini K.P., które zwracają uwagę na obowiązek „braku dyskryminacji ze względu na narodowość”.

Bortniczuk uważa, że kompromisem mogłoby być pozwolenie sportowcom z państw-agresorów na olimpijski występ pod flagą reprezentacji uchodźców. Taki przywilej otrzymaliby wyłącznie sprzeciwiający się władzy. To pomysł trudny do realizacji, który można postrzegać jako odpowiedź na apel części sportowców białoruskich, którzy zaproponowali „Deklarację antywojenną”, na podstawie której mogliby zostać dopuszczeni do rywalizacji.

Udział w piątkowym spotkaniu wziął Wołodymyr Zełenski. Zwrócił on uwagę, że 228 sportowców i trenerów zginęło podczas działań wojennych. – Rosja zabija oraz terroryzuje. Nie można tego przykryć „neutralnością” czy białą flagą. Rosja jest krajem, który plami wszystko krwią – mówił prezydent Ukrainy.

– Decyzja o udziale sportowców w igrzyskach nie należy do rządów. Rozmawiałem z ukraińskimi sportowcami i wielu z nich nas wspiera, bo wiedzą, jak bardzo dzielimy ich cierpienie oraz jakie podejmujemy wysiłki, aby im pomóc – podkreśla szef MKOl-u Thomas Bach cytowany na łamach „Le Monde”. – Historia pokaże, kto zrobił więcej dla pokoju: ten, który otwierał drzwi i szukał komunikacji, czy ten, kto chciał się izolować oraz dzielić.

Rosjanie i Białorusini w zawodach kwalifikacyjnych do igrzysk mogliby brać udział w Azji, choć według rosyjskiego ministra sportu Olega Matycina zapraszają ich także Afrykanie. Czas nagli, bo w wielu dyscyplinach kwalifikacje już się rozpoczęły i dalsza zwłoka może sprawić, że niezależnie od politycznych decyzji start Rosjan i Białorusinów w igrzyskach stanie się trudny.

Spotkanie przedstawicieli rządów Matycin nazwał „niedopuszczalnym”. – Mamy do czynienia z ingerencją ministrów w działalność niezależnych organizacji – podkreśla w rozmowie z agencją TASS. – To chęć zniszczenia jedności międzynarodowego sportu i uczynienia z niego środka nacisku do rozwiązywania problemów politycznych. Nadszedł czas, aby MKOl pokazał swoją niezależność.

Kwestia powrotu Rosjan i Białorusinów do międzynarodowej rywalizacji była przedmiotem zdalnego spotkania, które zaaranżował brytyjski rząd. Większość jego uczestników miała opowiedzieć się przeciwko temu pomysłowi, choć zapewniają o tym przede wszystkim Polacy oraz Litwini. Wspólnego oświadczenia nie było.

Minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk przekazał, że z koalicji wyłamali się Grecy, Japończycy oraz Francuzi, choć mer Paryża Anne Hidalgo oznajmiła niedawno, że występu Rosjan i Białorusinów na igrzyskach sobie nie wyobraża. To pokazuje, że klimat u gospodarzy przyszłorocznej imprezy się zmienia. Hidalgo na spotkaniu nie było, francuski rząd reprezentowała minister sportu Amelie Oudea-Castera i minister spraw zagranicznych Marie Roy.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
NOWE TECHNOLOGIE
Pranksterzy z Rosji coraz groźniejsi. Mogą używać sztucznej inteligencji
Sport
Nie żyje Julia Wójcik. Reprezentantka Polski miała 17 lat
Olimpizm
MKOl wydał oświadczenie. Rosyjskie igrzyska przyjaźni są "wrogie i cyniczne"
Sport
Ruszyła kolejna edycja lekcji WF przygotowanych przez Monikę Pyrek
Sport
Witold Bańka: Igrzyska olimpijskie? W Paryżu nie będzie zbyt wielu Rosjan