Kwestia powrotu Rosjan i Białorusinów do międzynarodowej rywalizacji była przedmiotem zdalnego spotkania, które zaaranżował brytyjski rząd. Większość jego uczestników miała opowiedzieć się przeciwko temu pomysłowi, choć zapewniają o tym przede wszystkim Polacy oraz Litwini. Wspólnego oświadczenia nie było.
Minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk przekazał, że z koalicji wyłamali się Grecy, Japończycy oraz Francuzi, choć mer Paryża Anne Hidalgo oznajmiła niedawno, że występu Rosjan i Białorusinów na igrzyskach sobie nie wyobraża. To pokazuje, że klimat u gospodarzy przyszłorocznej imprezy się zmienia. Hidalgo na spotkaniu nie było, francuski rząd reprezentowała minister sportu Amelie Oudea-Castera i minister spraw zagranicznych Marie Roy.
Czytaj więcej
To ważne, że Polacy są przeciwni startowi reprezentacji Rosji i Białorusi w igrzyskach w Paryżu. Problem jednak w tym, jak przekonać do tego świat, a przynajmniej Europę.
Uczestnicy spotkania na groźbę bojkotu się nie zdobyli. Bortniczuk już wcześniej podkreślał, że to najmocniejsza z kart, którą można wyciągnąć, dopiero gdy nie będzie innego wyjścia.
– Nie ma potrzeby mówić o bojkocie, bo stanowisko wszystkich krajów jest jednomyślne – twierdzi minister edukacji, nauki i sportu Litwy Jurgita Siugżdiniene.