Do Brazylii poleciało 20 osób, to najliczniejsza polska reprezentacja w olimpijskiej historii. W najgorszej sytuacji jest Joanna Zachoszcz. Na trasie maratonu na 10 km, w pobliżu najsłynniejszej plaży świata, czeka ją walka z rywalkami i bakteriami. Kolejne doniesienia na temat stanu wód nie pozostawiają złudzeń. Organizatorzy zapewniają co prawda, że uczestnicy nie muszą się martwić o zdrowie, ale niektórzy porównują tę konkurencję do rosyjskiej ruletki.
Pozostali polscy olimpijczycy mają przynajmniej pewność, że woda będzie czysta. Ale czy to oznacza, że łatwiej będzie wyłowić z niej medal?
Największe szanse na podium ma Radosław Kawęcki. Cztery lata temu, w olimpijskim debiucie, nasz grzbiecista na 200 m zajął czwarte miejsce. Od tamtej pory dwukrotnie wywalczył tytuł wicemistrza świata i dwukrotnie mistrza Europy. Wiosną stracił rekord Europy na rzecz Rosjanina Jewgienija Ryłowa, ale to nie Rosjanin jest faworytem wyścigu na 200 m stylem grzbietowym.
Walkę o złoto powinni stoczyć Australijczyk Mitchell Larkin i Amerykanin Ryan Murphy. W gronie kandydatów do podium oprócz Kawęckiego wymieniani są jeszcze wicemistrz z Londynu, Japończyk Ryosuke Irie, Amerykanin Jacob Pebley, Chińczyk Jiayu Xu i Ryłow.
Podczas ostatnich mistrzostw świata w Kazaniu oprócz Kawęckiego na podium stawali jeszcze Konrad Czerniak (50 m) i Jan Świtkowski (200 m). Obaj specjalizują się w stylu motylkowym, pochodzą z Lubelszczyzny i trenują za granicą. Czerniak od kilku lat pracuje w Madrycie z Bartoszem Kizierowskim. Już w Londynie miał walczyć o medal na 100 m, na igrzyska jechał jako wicemistrz świata. W finale zajął jednak ósme miejsce, a wynik w granicach jego rekordu życiowego dawał wówczas złoty medal. Problem w tym, że życiówka Czerniaka ma już pięć lat, a przeciwnicy przez ten czas nie spali.