Program tegorocznych imprez Pucharu Świata kazał skoczkom zostać w Bischofshofen do końca tygodnia po Turnieju Czterech Skoczni i rozegrać tam jeszcze dwa konkursy – indywidualny i drużynowy. W sobotę skakano indywidualnie, zgłosiło się 62 uczestników, czyli niewielu, ubyli m. in. Czesi, Rumuni, Ukraińcy, Fin (Antti Aalto), jeden znany Szwajcar (Simon Ammann) oraz Austriacy z grupy krajowej.
W konkursie wystartowała cała piątka Polaków obecna w Bischofshofen. Kwalifikacje wszyscy przeszli względnie gładko, najlepszy, czyli 19., był Paweł Wąsek. Gdy przyszło do zasadniczej części rywalizacji do roli lidera reprezentacji wrócił jednak Piotr Żyła, który wyraźnie zaprzyjaźnił się z austriacką skocznią i w końcu znalazł się wśród tych, którzy od tygodni budują atrakcje obecnego PŚ.
Kto oglądał uważnie Turniej Czterch Skoczni, ten nie zobaczył wielu nowych nazwisk. Między najlepszymi, oprócz Żyły znalezli się jeszcze tylko dwaj solidni Austriacy – Daniel Tschofenig i Philipp Aschenwald. Po pierwszej serii Aschenwald nawet prowadził, przed Ryoyu Kobayashim, Lindvikiem, Granerudem, Żyłą i Hoerlem. W drugiej serii, rozgrywanej przy pogodzie, która nie dała żadnych powodow do narzekań, zaatakowali skutecznie obaj Norwegowie i Hoerl. Lindvik, wicemistrz 70. TCS, coraz szybciej wyrasta na mocnego kandydata do olimpijskich medali w Pekinie.
Trochę niespodzianie na podium nie znalazł się Kobayashi, może sukces w 70. TCS miał jednak sporą cenę. Także prowadzenie Aschenwalda nie zagwarantowało Austriakowi przynajmniej miejsca w pierwszej trójce. Piotr Żyła też spadł o dwie pozycje, lecz mówić o stabilizacji jego skoków na wyższym poziomie już raczej można.
Pozostali Polacy wielkich rzeczy nie pokazali, Paweł Wąsek został zdyskwalifikowany po pierwszym skoku za zbyt obszerny kombinezon (dyskwalifikacji w sobotę było niemało – w kwalifikacjach dwie, w drugiej serii konkursowej kontroli pana Jukkary nie przeszedł jeszcze Markus Eisenbichler). Jakub Wolny zajął 48. miejsce, czyli przemknął niezauważony przez konkurs i nie zapewnił sobie miejsca w czwórce konkursu drużynowego, Andrzej Stękała (36. pozycja) nie był jednak wiele lepszy. Tylko Dawid Kubacki skakał obok Żyły w serii finałowej. Można uznać, że awans z 29. miejsca na 27., to też stabilizacja, ale raczej mała.