Norweg jest zapalonym kibicem Realu Madryt i jeszcze przed imprezą zapewniał, że chętnie pokopałby piłkę na Stadionie Narodowym. Okazji nie było, bo towarzyska gierka miała być nagrodą za wyniki, a Carlsen w Warszawie w mistrzostwach świata w szachach szybkich i błyskawicznych poniósł porażkę.
Kandydat na gracza wszech czasów przyleciał do Polski, dzierżąc tytuły w trzech odmianach królewskiej gry. Dziś ma już tylko jeden, w szachach klasycznych. Te stracone będzie mógł odzyskać za rok. Trudno o lepszą motywację dla mistrza, który niedawno wydawał się znudzony swoimi zwycięstwami.
Na Stadionie Narodowym mieliśmy zlot postaci wybitnych, jakiego kibice nie widzieli w Warszawie od lat w żadnej dyscyplinie.
Arcymistrzowie spacerowali w podziemiach obiektu swobodnie. Amerykanin Hikaru Nakamura, który porzucił maseczkę, kilka dni później był wśród pięciu szachistów z pozytywnym wynikiem testu na koronawirusa.
Walkę o medale podjęli niedawni pretendenci do tytułu mistrza świata w szachach klasycznych, Rosjanie Jan Niepomniaszczi i Siergiej Karjakin, Amerykanin Fabiano Caruana, oraz przyszli kandydaci do największych zaszcztów: 18-letni Irańczyk z francuskim paszportem Alireza Firuzdża czy rok młodszy Uzbek Nodirbek Abdusattorow.