Mistrzowie odchodzili po cichu. Katarzyna Woźniak, Katarzyna Bachleda-Curuś, Jan Szymański i Konrad Niedźwiedzki po ostatnim sezonie olimpijskim odłożyli łyżwy. Dwa lata dłużej wytrwała Luiza Złotkowska. Dziś ostatnimi nitkami łączącymi dawne sukcesy z obecną kadrą są Zbigniew Bródka i Natalia Czerwonka.
On wznowił właśnie karierę, żeby pojechać na swoje ostatnie igrzyska. Ona kilka lat temu po zderzeniu z ciągnikiem była bliska kalectwa. Kilka razy wstawała z kolan i po raz czwarty przeżyje olimpijską przygodę. Może zobaczy na własne oczy, jak atakuje polska młodzież.
Powody do optymizmu są, nasi panczeniści przeżywają właśnie najlepszą zimę od 2014 roku. Siedem lat temu na podium Pucharu Świata były obie drużyny, Szymański oraz sprinter Artur Waś. To był jednak sezon poolimpijski, początek nowego cyklu. Teraz nasi zawodnicy błysnęli formą tuż przed igrzyskami, na ostatniej prostej przed szczytem czterolecia.
Nikt nie odpuszczał
– Tegoroczne starty były kwalifikacją olimpijską – zaznacza w rozmowie z „Rz" Niedźwiedzki, który jest dziś dyrektorem sportowym Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego (PZŁS). – Startowali najmocniejsi, nikt nie odpuszczał. Tylko Holendrzy na ostatnie zawody wysłali drugi garnitur, więc wyniki naszych reprezentantów trzeba traktować poważnie.
Na podium Pucharu Świata stali Bródka (trzeci w starcie masowym), Marek Kania (trzeci na 500 m), Kaja Ziomek (trzecia na 500 m), Andżelika Wójcik (pierwsza na 500 m) oraz drużyny sprinterów (trzecie miejsce) i sprinterek (pierwsze miejsce). Tej ostatniej konkurencji w olimpijskim programie na razie nie ma.