Yordenis Ugas pokonał Manny'ego Pacquiao. Przeżyć taki dzień

Kolejny uciekinier z Kuby osiągnął wielki sukces na zawodowym ringu. Yordenis Ugas pokonał w Las Vegas legendarnego Filipińczyka Manny'ego Pacquiao.

Publikacja: 22.08.2021 21:00

Yordenis Ugas sześciokrotnie uciekał z Kuby, by osiągnąć taki sukces jak to zwycięstwo w Las Vegas

Yordenis Ugas sześciokrotnie uciekał z Kuby, by osiągnąć taki sukces jak to zwycięstwo w Las Vegas

Foto: AFP, Ethan Miller Ethan Miller

17 438 widzów obejrzało pojedynek, w którym Pacquiao (za trzy miesiące skończy 43 lata) miał po raz piąty wywalczyć mistrzowski pas w wadze półśredniej, tym razem przyznawany przez WBA. Zdobył go dwa lata temu, wygrywając z Keithem Thurmanem, stracił w styczniu przy zielonym stoliku, a jego posiadaczem został 35-letni Ugas, były mistrz świata amatorów (2005) i brązowy medalista igrzysk w Pekinie (2008). To on na 11 dni przed galą w Las Vegas zastąpił pierwotnego rywala Pacquiao, podwójnego czempiona tej kategorii, Amerykanina Errola Spence'a Jr., który doznał kontuzji oka.

Mieszkający w Miami Ugas podkreślał, że walka z Pacquiao to wielki zaszczyt, ale też szansa na życiowy sukces i największe honorarium w karierze. Sześciokrotnie próbował ucieczki z Kuby, by kiedyś przeżyć taki dzień jak ten. Miał też w swoim narożniku znakomitego trenera, Ismaela Salasa.

I to on poprowadził go do zwycięstwa. Dzięki jego radom walczył mądrze, wykorzystał przewagę warunków fizycznych. Podwójny lewy prosty pracował nienagannie, a obszerne prawie sierpy omijały gardę Filipińczyka i robiły wrażenie na sędziach. Wypunktowali oni jednogłośne zwycięstwo Ugasa – 115:113, 116:112, 116:112. Werdykt ten nie krzywdzi „Pacmana". Walka była wyrównana, ale Pacquiao doprowadził do celu tylko 16 proc. uderzeń, Kubańczyk był dużo skuteczniejszy (37,3 proc.).

Pacquiao: czas pożegnania?

Filipińczyk przyjął werdykt filozoficznie, mówiąc: taki jest boks. Dodał też, że zawiodły go nogi. Skurcze dokuczały mu już od drugiej rundy. Nie był w stanie poruszać się tak szybko jak zwykle i skutecznie skracać dystansu. Nie składał też żadnych deklaracji co do przyszłości. Jedno jest pewne: czas pożegnania zbliża się nieuchronnie, 26 lat zawodowej kariery to sporo.

Pierwszy mistrzowski tytuł Pacquiao zdobył w wadze muszej, później były kolejne w coraz wyższych kategoriach, aż do junior średniej. Ostatnio był już bardziej politykiem niż bokserem, do walki z Ugasem przystąpił po 25 miesiącach przerwy. W przyszłym roku na Filipinach odbędą się wybory prezydenckie i Pacquiao potwierdził, że pamięta, iż we wrześniu upływa termin zgłaszania kandydatur.

Kuba – wyspa bokserska

Zwycięstwo Ugasa – uciekiniera z Kuby – i niedawny triumf Kubańczyków w klasyfikacji medalowej igrzysk w Tokio to najlepszy dowód, że ta karaibska wyspa rządzona od lat twardą komunistyczną ręką wciąż żywi boks zarówno zawodowy jak i olimpijski, choć gospodarka kraju się wali.

W Tokio Kubańczycy zdobyli pięć medali, w tym cztery złote. Andy Cruz, złoty medalista kategorii 63 kg, i jego rodak Julio Cesar La Cruz, mistrz wagi ciężkiej (91 kg), byli gwiazdami turnieju. W gronie kubańskich zwycięzców są jeszcze Roniel Iglesias (69 kg) i Arlen Lopez (81 kg), a brązowy medal wywalczył Lazaro Alvarez (57 kg). Dla Iglesiasa, Lopeza i Julio La Cruza są to drugie złote medale igrzysk olimpijskich.

Cała trójka deklaruje, że dotrwa do igrzysk w Paryżu (2024). Najmłodszy z grona kubańskich zwycięzców tokijskich igrzysk, 25 - letni Cruz też twierdzi, że zobaczymy go w Paryżu, ale to nic pewnego, kilku mistrzów olimpijskich uciekło przecież z „Gorącej Wyspy". Ostatnim słynnym uciekinierem jest Robeisy Raimirez, podwójny złoty medalista wagi muszej (Londyn 2012) i koguciej (Rio de Janeiro 2016).

Najgłośniejsza była ucieczka trzech złotych medalistów z Aten (2004). W grudniu 2006 roku Yan Barthelemi, Yuriorkis Gamboa i Odlanier Solis skutecznie ulotnili się ze zgrupowania kubańskiej kadry w Wenezueli, najpierw do Kolumbii, a stamtąd do Niemiec, gdzie podpisali zawodowe kontrakty.

Minęło zaledwie kilka miesięcy i podczas Igrzysk Panamerykańskich w Rio de Janeiro próbowali tego dokonać Guillermo Rigondeaux i Erislandy Larau. W ich sprawie wypowiedział się sam Fidel Castro, twierdząc, że Rigondeaux, dwukrotny mistrz olimpijski z Sydney i Aten, nigdy już w reprezentacji Kuby nie wystąpi.

Rigondeaux i Lara ostatecznie uciekli z Kuby nieco później i wkrótce zostali zawodowymi mistrzami świata. A pierwszym kubańskim złotym medalistą olimpijskim, który tego dokonał, był Joel Casamayor, mistrz z Barcelony (1992), który uciekł przed kolejnymi igrzyskami w Atlancie (1996) i szybko potwierdził swoje mistrzostwo na zawodowym ringu.

Ale ci najwybitniejsi – Teofilo Stevenson i Felix Savon – byli wierni Fidelowi i rewolucji. Stevensona, postać pomnikową kubańskiego boksu, kuszono na wszelkie możliwe sposoby, oferowano milion dolarów za walkę z Muhammadem Alim. A ten odpowiadał: Cóż warty jest milion dolarów w porównaniu z ośmioma milionami kochających mnie Kubańczyków?

Będą uciekać

Kuba to bokserski fenomen, a 38 olimpijskich złotych medali, 19 srebrnych, 15 brązowych i drugie miejsce w klasyfikacji medalowej za USA, choć po raz pierwszy Kubańczycy stanęli na olimpijskim podium dopiero w Meksyku (1968), tylko to potwierdza. Ale dziś Fidela Castro już nie ma, a hasła rewolucji nie są wystarczająco mocnym argumentem dla tych, którzy chcą żyć inaczej i jak najszybciej spieniężyć swój bokserski potencjał.

Na igrzyskach w Paryżu (2024) męskich kategorii będzie już tylko siedem, bo kolejną, szóstą, dostaną kobiety. Dla Kubańczyków to zła wiadomość, bo u nich kobiecy boks praktycznie nie istnieje. Żołnierzami rewolucji w ringu mogą być tylko mężczyźni.

Sport
Rosja i BRICS. Władimir Putin planuje igrzyska dla połowy świata
Sport
Piłka to coś więcej niż niedzielny mecz
Sport
Osłodzą życie sportowców. Polski Komitet Olimpijski ma nowego sponsora
Sport
Polak pobił rekord świata na dystansie dziesięciokrotnego Ironmana
Sport
24. Piknik Olimpijski w drodze do #Paryż2024