Pięć lat temu w Rio rozegrano 32 konkurencje, wręczono najlepszym worek medali, zapisano trzy rekordy świata i cztery rekordy olimpijskie – nawet jeśli woda w basenie nie miała idealnej przejrzystości. W Tokio medali będzie więcej, gdyż do programu dołączono jeszcze wyścigi na 800 m stylem dowolnym mężczyzn i 1500 m kobiet oraz sztafetę mieszaną 4x100 m stylem zmiennym. To w sumie 35 konkurencji w osiem dni – olimpijska lokomotywa.
Trwa magia, którą w przeszłości tworzyły wyczyny Johnny'ego Weismullera, Dawn Fraser (trzykrotna złota medalistka na 100 m kraulem, pierwsza kobieta, która przepłynęła ten dystans poniżej minuty), Marka Spitza (siedem złotych medali w 1972 roku) czy Michaela Phelpsa (osiem złotych medali w 2008 roku, 23 olimpijskie krążki w karierze).
Prosta odpowiedź
Początek pływaniu podczas igrzysk dał Węgier Alfred Hajos (jego ojciec utonął w Dunaju). 11 kwietnia 1896 roku podczas igrzysk w Atenach wraz z kilkunastoma śmiałkami zanurkował w wody greckiej Zatoki Zea, by wygrać pierwszy w kronikach nowożytnych igrzysk wyścig na 100 m stylem dowolnym.
Tego samego dnia Hajos wygrał jeszcze na 1200 m (dystans 500 m opuścił, gdyż zawody zaplanowano chwilę po pierwszej dekoracji medalowej). Parę godzin później podczas uroczystego obiadu przeszedł do historii po raz trzeci, gdy na pytanie członka greckiej rodziny królewskiej o to, gdzie tak dobrze nauczył się pływać, odrzekł: – W wodzie, Wasza Wysokość.
Olimpijskie pływanie w basenie zaczęło się w 1908 roku w Londynie (razem z utworzeniem światowej federacji pływackiej) i krok po kroku zdobywało pozycję, jakiej dziś nie ma żadna inna dyscyplina olimpijska: z racji mnogości szans na zdobywanie medali kreuje bohaterów, tworzy sportowe mity.