Pływanie - olimpijska lokomotywa

Pływanie kreuje największe gwiazdy. W Tokio też zobaczymy tych, którzy seryjnie zdobywają medale, przechodzą do historii i pobudzają wyobraźnię.

Aktualizacja: 26.07.2021 19:56 Publikacja: 26.07.2021 18:44

Amerykanin Caeleb Dressel chce w Tokio zdobyć sześć złotych medali.

Amerykanin Caeleb Dressel chce w Tokio zdobyć sześć złotych medali.

Foto: AFP, Oli SCARFF Oli SCARFF

Pięć lat temu w Rio rozegrano 32 konkurencje, wręczono najlepszym worek medali, zapisano trzy rekordy świata i cztery rekordy olimpijskie – nawet jeśli woda w basenie nie miała idealnej przejrzystości. W Tokio medali będzie więcej, gdyż do programu dołączono jeszcze wyścigi na 800 m stylem dowolnym mężczyzn i 1500 m kobiet oraz sztafetę mieszaną 4x100 m stylem zmiennym. To w sumie 35 konkurencji w osiem dni – olimpijska lokomotywa.

Trwa magia, którą w przeszłości tworzyły wyczyny Johnny'ego Weismullera, Dawn Fraser (trzykrotna złota medalistka na 100 m kraulem, pierwsza kobieta, która przepłynęła ten dystans poniżej minuty), Marka Spitza (siedem złotych medali w 1972 roku) czy Michaela Phelpsa (osiem złotych medali w 2008 roku, 23 olimpijskie krążki w karierze).

Prosta odpowiedź

Początek pływaniu podczas igrzysk dał Węgier Alfred Hajos (jego ojciec utonął w Dunaju). 11 kwietnia 1896 roku podczas igrzysk w Atenach wraz z kilkunastoma śmiałkami zanurkował w wody greckiej Zatoki Zea, by wygrać pierwszy w kronikach nowożytnych igrzysk wyścig na 100 m stylem dowolnym.

Tego samego dnia Hajos wygrał jeszcze na 1200 m (dystans 500 m opuścił, gdyż zawody zaplanowano chwilę po pierwszej dekoracji medalowej). Parę godzin później podczas uroczystego obiadu przeszedł do historii po raz trzeci, gdy na pytanie członka greckiej rodziny królewskiej o to, gdzie tak dobrze nauczył się pływać, odrzekł: – W wodzie, Wasza Wysokość.

Olimpijskie pływanie w basenie zaczęło się w 1908 roku w Londynie (razem z utworzeniem światowej federacji pływackiej) i krok po kroku zdobywało pozycję, jakiej dziś nie ma żadna inna dyscyplina olimpijska: z racji mnogości szans na zdobywanie medali kreuje bohaterów, tworzy sportowe mity.

Po 125 latach od zwycięstw Alfreda Hajosa wciąż widać tę siłę, choć w Aquatics Centre w Tokio na 15 tys. niebieskich krzesełek nikt nie siedzi i nie podziwia startów następców Węgra. Telewizja robi jednak swoje.

Amerykanie w czasach po Phelpsie nie odczują braku legendy, gdyż oprócz zdolnej młodzieży mają teraz w ekipie Caeleba Dressela, pływaka, który podczas mistrzostw świata w 2017 roku zdobył siedem złotych medali, a dwa lata później sześć. W pandemicznym 2020 roku poprawił rekordy świata na krótkim basenie na dystansach 50 m kraulem, 50 i 100 m stylem motylkowym oraz 100 m stylem zmiennym. Może pobić kolejne rekordy za każdym razem, gdy wskakuje do wody.

W Tokio jest faworytem obu sprintów stylem dowolnym oraz wyścigu na 100 m motylkiem, będzie również startował w trzech sztafetach. Ma już z kolegami złoto w pierwszej – 4x100 m kraulem, zostały mu 4x100 stylem zmiennym i 4x200 m kraulem.

Drugą sławą jest Katie Ledecky, która ma pięć medali z wcześniejszych igrzysk i na razie szósty z Tokio – srebro na 400 m stylem dowolnym. Amerykańska mistrzyni zaplanowała starty na wszystkich kraulowych dystansach od 200 do 1500 m, na tym ostatnim jest rekordzistką świata – w poniedziałek już w eliminacjach ustanowiła rekord olimpijski. W sztafecie 4x200 m też wystąpi.

Na 400 m przegrała z Australijką Ariarne Titmus, która po raz pierwszy pokonała Ledecky w MŚ w 2019 roku i być może należy mówić o zmianie królowej tego dystansu. Titmus startuje jeszcze na 200 m, drugi medal czeka.

Król Adam

Australia wierzy, że tych medali będzie więcej, bo wciąż szybko pływa czterokrotna olimpijka, mistrzyni kraulowego sprintu Cate Campbell, a rywalizację nakręca jej mocna koleżanka Emma McKeon. Pierwsze australijskie złoto zdobyła sztafeta kobieca 4x100 m kraulem, w dodatku ozdobiła je pierwszym w Tokio rekordem świata.

Kolejny krok do wielkości zrobił Brytyjczyk Adam Peaty, mistrz stylu klasycznego. Obronił już tytuł mistrza olimpijskiego z Rio na 100 m. Jego dominacja trwa od lat, rekordy świata na 50 i 100 m wydają się niezwykłe, na dłuższym dystansie jako jedyny złamał granicę 58 sekund i ma 18 najlepszych wyników w historii tej konkurencji.

W kobiecym pływaniu żabką rywalizacja wydaje się bardziej wyrównana, ale Lilly King z USA (mistrzyni z Rio na 100 m) jest bardzo mocna. Kto lubi pływackie odkrycia, zobaczy, że świat nie stoi w miejscu – mistrzem olimpijskim na 400 m stylem zmiennym został 18-letni Tunezyjczyk Ahmed Hafnaoui.

Jedyną polską nadzieją na dobry występ w Tokio jest Katarzyna Wasick, która wśród zgłoszonych ma w tym roku piąty czas (24,17) na 50 m kraulem. Innych szans nie widać. Czasy złotej Otylii minęły.

Pięć lat temu w Rio rozegrano 32 konkurencje, wręczono najlepszym worek medali, zapisano trzy rekordy świata i cztery rekordy olimpijskie – nawet jeśli woda w basenie nie miała idealnej przejrzystości. W Tokio medali będzie więcej, gdyż do programu dołączono jeszcze wyścigi na 800 m stylem dowolnym mężczyzn i 1500 m kobiet oraz sztafetę mieszaną 4x100 m stylem zmiennym. To w sumie 35 konkurencji w osiem dni – olimpijska lokomotywa.

Trwa magia, którą w przeszłości tworzyły wyczyny Johnny'ego Weismullera, Dawn Fraser (trzykrotna złota medalistka na 100 m kraulem, pierwsza kobieta, która przepłynęła ten dystans poniżej minuty), Marka Spitza (siedem złotych medali w 1972 roku) czy Michaela Phelpsa (osiem złotych medali w 2008 roku, 23 olimpijskie krążki w karierze).

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
Paryż 2024. Agenci czy bezdomni? Rosjanie toczą olimpijską wojnę domową
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Sport
Paryż 2024. Kim jest Katarzyna Niewiadoma, polska nadzieja na medal igrzysk olimpijskich
Sport
Igrzyska w Paryżu w mętnej wodzie. Sekwana wciąż jest brudna
Sport
Paryż przed igrzyskami olimpijskimi pozbywa się bezdomnych? Aktywiści oburzeni
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
IGRZYSKA OLIMPIJSKIE
Pomruk rewolucji. Mistrzowie z Paryża po raz pierwszy dostaną pieniądze za złoto