Niki Lauda wraca do Formuły 1

Nikiego Laudy nie było w Formule 1 przez 10 lat, aż Mercedes przyszedł i powiedział: ratuj

Publikacja: 05.01.2013 00:01

Niki Lauda wraca do Formuły 1

Foto: ROL

Wszystko zrobili niby dobrze. Najpierw przypatrywali się, jak BMW radzi sobie w Formule 1 ze swoim zespołem. Potem wytypowali team Brawn GP z właściwym menedżerem (Rossem Brawnem) i świetnymi kierowcami. Jenson Button właśnie został mistrzem świata, a Rubens Barrichello też był wysoko.

Ale oni chcieli po swojemu, więc wzięli utalentowanego Niemca Nico Rosberga i starego mistrza Michaela Schumachera (największe sukcesy odnosił z Brawnem), i nie wypaliło. Co poszło nie tak? Schumacher ma gotową odpowiedź: za mało pieniędzy. Brawn miał bardziej finezyjną i zagmatwaną odpowiedź: zmiany w naszym departamencie pracującym nad dynamiką i kilka innych technologicznych problemów zaważyły na braku sukcesu. - Musieliśmy trochę poczekać, zanim przyszedł do nas Mike Elliott, bo miał swoje zobowiązania w Lotusie - mówił Brawn w wywiadzie dla serwisu Autosport.

Teraz nikt jednak takich tłumaczeń nie będzie chciał słuchać, a już na pewno nie Lewis Hamilton, którego Mercedes skusił grubymi milionami do porzucenia McLarena, w którym się niemal wychował.

Brytyjczyk jest przyzwyczajony do zwycięstw i nie będzie chciał słuchać tłumaczeń, że w przygotowaniach zabrakło jednego menedżera albo dwóch inżynierów. Wszystko ma działać.

Do tej pory nie działało, więc czyjaś głowa musiała spaść. Padło na Norberta Hauga, który przez lata sterował obecnością Mercedesa w Formule 1 i za jego rządów niemieckie silniki trzy razy dowiozły kierowców McLarenów do mistrzostwa świata: Mikę Hakkinena w 1998 i 1999 roku i raz Hamiltona (w 2008 roku). Ale z zarządzaniem całym zespołem poszło mu już gorzej.

To on zrobił miejsce Nikiemu Laudzie, choć nikt tego oficjalnie nie potwierdza. To dla Mercedesa teraz Lauda schodzi na ziemię. Da się uziemić, choć latatnie to jego pasja. Ostatnio był jednym z dyrektorów w Air Berlin - firmie, która przejęła jego tanie linie lotnicze „Niki". I chyba latanie dla kogoś przestało mu wystarczać, bo zdecydował się pomagać Mercedesowi. Szczur (bo tak go nazywają) wraca do świata, który zna bardzo dobrze i chyba mu go trochę brakowało. Od września, od kiedy do teamu dołączył Hamilton, Lauda był nieformalnym doradcą. Teraz angażuje się na całego.

Dawno temu zarządzał zespołem Jaguara (jeszcze w latach 90.), a potem głównie bujał w obłokach. Teraz ma przywrócić Mercedesa na właściwe tory. Będzie podpatrywał Red Bulla, który w ostatnich latach dominuje, a jest również zarządzany przez Austriaka, Helmuta Marko.

- To twardy pies. Zbiera wszystko do kupy i pilnuje, żeby ludzie nie wchodzili sobie w drogę. Kiedy wszystko do siebie pasuje, od mechanika po szefa inżynierów, rezultaty mogą być zdumiewające – zachwyca się Lauda. Teraz szczur będzie się uczył od czerwonego byka.

Wszystko zrobili niby dobrze. Najpierw przypatrywali się, jak BMW radzi sobie w Formule 1 ze swoim zespołem. Potem wytypowali team Brawn GP z właściwym menedżerem (Rossem Brawnem) i świetnymi kierowcami. Jenson Button właśnie został mistrzem świata, a Rubens Barrichello też był wysoko.

Ale oni chcieli po swojemu, więc wzięli utalentowanego Niemca Nico Rosberga i starego mistrza Michaela Schumachera (największe sukcesy odnosił z Brawnem), i nie wypaliło. Co poszło nie tak? Schumacher ma gotową odpowiedź: za mało pieniędzy. Brawn miał bardziej finezyjną i zagmatwaną odpowiedź: zmiany w naszym departamencie pracującym nad dynamiką i kilka innych technologicznych problemów zaważyły na braku sukcesu. - Musieliśmy trochę poczekać, zanim przyszedł do nas Mike Elliott, bo miał swoje zobowiązania w Lotusie - mówił Brawn w wywiadzie dla serwisu Autosport.

Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast
Sport
Paryż 2024. Agenci czy bezdomni? Rosjanie toczą olimpijską wojnę domową