Był geniuszem, a większe wrażenie na nas robiło to, że piłkarz z dzikiej Afryki, kojarzącej się nam wtedy z Murzynkiem Bambo, a nie futbolem, okazał się lepszy od gwiazd Realu Madryt z Alfredo di Stefano, Ferencem Puskasem i Paco Gento. Galacticos sprzed pół wieku i najstarszych brazylijskich mistrzów świata znaliśmy jednak wyłącznie z prasy i radia. Eusebio natomiast stał się pierwszym wielkim piłkarzem, którego mogliśmy zobaczyć w telewizji. Była to legenda, ale odarta już z nimbu tajemniczości.

W tamtych latach Polska nie grała z Portugalią, a nasze kluby nie wpadały w losowaniu na Benfikę, więc Eusebio pozostawał gwiazdą tyleż znaną, co z odległej konstelacji. Pierwszy raz pojawił się w Polsce dopiero w roku 1996 jako przedstawiciel Benfiki na meczu pucharowym z Ruchem w Chorzowie. Opowiadano mi, że okazał się normalnym facetem, który nie dość, że miał dla każdego dobre słowo, to nie odmawiał wypicia żubrówki, swojego największego odkrycia w Polsce. Eusebio przyjechał do Warszawy na zaproszenie Mennicy Polskiej, która wybiła medal z jego wizerunkiem, drugi w serii Królowie Futbolu. Nie miał żadnych wymagań. Prosił jedynie, żeby w pokoju hotelowym była butelka Johnnie Walkera z niebieską kartką, czyli mówiąc językiem ludzi kultury – Blue Label.

Ciekaw byłem spotkania z bohaterem młodości. Przez ponad godzinę byliśmy z Eusebio (wraz z równie jak ja wzruszonym Włodkiem Szaranowiczem) sam na sam w telewizyjnym studiu i to było przeżycie niezwykłe. Odpowiadał na każde pytanie, wykazując nie tylko cierpliwość, ale i prawdziwą życzliwość.

Eusebio bardzo chciał się spotkać z Grzegorzem Lato. Dwaj królowie strzelców mistrzostw świata w Warszawie to coś wyjątkowego. Mennica zaprosiła Latę i innych Orłów Górskiego. Byli Leszek Ćmikiewicz, Andrzej Szarmach, Adam Musiał, Mirosław Bulzacki, Kazimierz Kmiecik, Janusz Kupcewicz. Laty zabrakło, ponieważ w tym czasie rozpoczynały się obrady zarządu PZPN. Szkoda. Na szczęście prezes znalazł czas na kolację z Eusebio i zaprosił go do Polski na finały mistrzostw Europy. Jeśli będzie trzeba, butelkę dowolnej whisky kupię ja.

[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2008/11/28/stefan-szczeplek-krol-futbolu/]skomentuj na blogu[/link][/b]