Stać nas na złoty medal

Grzegorz Tkaczyk o powrocie do reprezentacji Polski w piłce ręcznej

Publikacja: 10.01.2011 01:33

Stać nas na złoty medal

Foto: ROL

[b]Rz: Po igrzyskach w Pekinie zrezygnował pan z gry w reprezentacji Polski, by wrócić do niej po dwóch latach. Brakowało kolegów?[/b]

Grzegorz Tkaczyk: Zrezygnowałem z różnych względów. Przede wszystkim zdrowotnych – miałem problemy z kolanami, przeszedłem dwie operacje i bardzo dużo czasu zajęło mi dochodzenie do sprawności. Urodził mi się syn, chciałem więc więcej czasu spędzać z rodziną, bo przecież ciągle byłem w rozjazdach. Teraz jestem już zdrowy, nie muszę się martwić, że kiedy podskoczę i spadnę na ziemię, to już się nie podniosę. A żona zobaczyła, jak mi brakuje reprezentacji i że najwyższa pora wysłać mnie znowu w świat. Tęskniłem za tymi chłopakami.

[b]Wiele w reprezentacji się przez ten czas nie zmieniło, ciągle te same twarze.[/b]

Teraz magnesem są igrzyska w Londynie. Posmakowaliśmy tej imprezy w Pekinie, ale nie przywieźliśmy medalu. Pora się zrewanżować. Pojawiają się nowi gracze, inni, jak Bartek Jaszka, bardzo dojrzeli podczas mojej nieobecności i stali się kluczowymi zawodnikami drużyny. To, że nie ma rewolucji w składzie, to nasza siła. Znamy się, wiemy, co kto potrafi.

[b]I wszyscy się bardzo lubicie. To siła marketingowa tej drużyny?[/b]

Siłą są wyniki. Kibice rozliczają sportowców z sukcesów, a nam przez ostatnie lata udało się utrzymać w światowej czołówce. Media zrobiły z nas twardzieli, ale w piłce ręcznej zawsze trzeba było walczyć. Jak się ma jakiś drobny uraz, zaciska się zęby i gra dalej, żeby nie zawieść kolegów i samego siebie.

[b]Karol Bielecki pytany o to, czy jesteście syci sukcesów, mówi, że jeszcze niczego nie wygraliście. Nie przesadza?[/b]

Taka jest prawda. Siatkarze i siatkarki mieli większe sukcesy, my na pierwsze miejsce się jeszcze nie wdrapaliśmy, a przecież o to chodzi w sporcie. Drugie miejsce na mistrzostwach świata w 2007 roku, dwa lata później – brązowe medale. Na igrzyskach nie było nas 20 lat, więc piąte miejsce można by uznać za sukces, ale nas rozczarowało.

[b]Stać was teraz na złoto?[/b]

Problemem są mniejsze i większe kontuzje. Jeśli nie będziemy mieli z nimi problemu na turnieju w Szwecji, to jesteśmy w stanie wygrać. Ale do tego bardzo daleka droga.

[b]Mistrzostwa świata są łatwiejsze od mistrzostw Europy?[/b]

Zdecydowanie łatwiejsze, bo Europa to światowa czołówka, a na mundialu zawsze trafi się trochę egzotyki. Z Argentyny znam jednego zawodnika, którego zresztą nie ma w kadrze, z Chile nie znam nikogo. Ale to nie oznacza, że pierwsza runda grupowa będzie łatwa. Szwecja to gospodarz turnieju i bardzo silna drużyna, z Koreą mierzyliśmy się przed igrzyskami w Pekinie i mieliśmy problemy, Słowacji nie oceniajmy przez pryzmat naszego zwycięstwa w Gdyni w ubiegłym tygodniu, bo rywale nie podeszli do spotkania serio.

[b]Na urlop jeździ pan z rodzinami Sławomira Szmala i Karola Bieleckiego. Nie nudzicie się sobą?[/b]

To także siła naszego zespołu. Jeśli chcemy razem spędzać urlop, to znaczy, że dobrze czujemy się w swoim towarzystwie. Myślę, że to ewenement w sportach drużynowych. Ze Sławkiem zaczynałem w Warszawiance, z Karolem znam się siedem lat. To jest przyjaźń, ona zostaje. Nie jesteśmy drużyną, która odwala trening, a później nie ma wspólnych tematów. Nasze żony też się znają i lubią.

[b]Podobno sama obecność Bieleckiego w drużynie dodaje pewności. Kto rządzi polską szatnią, kto krzyczy, gdy coś się nie układa?[/b]

Nie ma jednego zawodnika, który bierze wszystko na siebie. To ustabilizowany, doświadczony zespół, w którym wszyscy mają coś do powiedzenia. Sławek ma swoje zdanie jako kapitan, duży posłuch ma Marcin Lijewski, Artur Siódmiak ustawia obronę. Ale łatwo być zespołem, gdy się wygrywa, sztuka być razem, gdy nic nie wychodzi.

[b]Jest pan w trakcie negocjacji transferu z Rhein-Neckar Loewen do Vive Kielce. Nie powinien pan mieć spokojnej głowy w trakcie turnieju?[/b]

Nie mam problemów ze skoncentrowaniem się na grze, wręcz przeciwnie – negocjacje przebiegają w bardzo dobrej atmosferze. Zespół Vive jest budowany mądrze. W Lidze Mistrzów tym razem nie poszło im najlepiej, ale przedostać się z takiej grupy do kolejnej fazy rozgrywek naprawdę było ciężko.

[b]Mówicie, żeby młodzi wyjeżdżali za granicę, a sami wracacie. Jesteście już za słabi na Bundesligę?[/b]

Tęsknię za krajem, od dziewięciu lat mieszkam w Niemczech i mam dość życia na walizkach. Jestem z Warszawy i kiedyś pewnie tu wrócę. Ale młodzi powinni jechać i się rozwijać.

[b]W Vive płacą porównywalne pieniądze jak w Niemczech?[/b]

Zależy, kto czego oczekuje, ale w Kielcach można godnie zarobić. To powód, dla którego Sławek Szmal czy Michał Jurecki zgodzili się dołączyć do Vive. Będą mogli grać we własnym kraju za dobre pieniądze. Nie oszukujmy się – sportowcy grają też dla pieniędzy. Jak starczy zdrowia, gra się do 36., 37. roku życia, a potem trzeba znaleźć na siebie jakiś pomysł.

[b]W Polsce może być moda na piłkę ręczną?[/b]

Dużo już zmieniło się na lepsze. Proszę zwrócić uwagę, w jakiej atmosferze odbywają się mecze reprezentacji. Kiedyś graliśmy w jakiejś małej hali w Radomiu, teraz są to wielkie widowiska, ludzie się nami interesują. To ukoronowanie lat pracy, o to walczyliśmy i się udało.

[ramka][srodtytul]Kadra na mistrzostwa świata[/srodtytul]

Bramkarze: Sławomir Szmal, Piotr Wyszomirski.

Obrotowi: Bartosz Jurecki, Artur Siódmiak. Rozgrywający: Karol Bielecki, Bartłomiej Jaszka, Michał Jurecki, Mariusz Jurkiewicz, Marcin Lijewski, Tomasz Rosiński, Grzegorz Tkaczyk, Mateusz Zaremba.

Skrzydłowi: Mariusz Jurasik, Patryk Kuchczyński, Tomasz Tłuczyński, Bartłomiej Tomczak

Mecze Polaków w grupie: Słowacja (14.1, 20.15), Argentyna (15.1, 20.15), Chile (17.1, 18.15), Korea Południowa (18.1, 18.15), Szwecja (20.1, 20.15).Transmisje w TVP 2.[/ramka]

[b]Rz: Po igrzyskach w Pekinie zrezygnował pan z gry w reprezentacji Polski, by wrócić do niej po dwóch latach. Brakowało kolegów?[/b]

Grzegorz Tkaczyk: Zrezygnowałem z różnych względów. Przede wszystkim zdrowotnych – miałem problemy z kolanami, przeszedłem dwie operacje i bardzo dużo czasu zajęło mi dochodzenie do sprawności. Urodził mi się syn, chciałem więc więcej czasu spędzać z rodziną, bo przecież ciągle byłem w rozjazdach. Teraz jestem już zdrowy, nie muszę się martwić, że kiedy podskoczę i spadnę na ziemię, to już się nie podniosę. A żona zobaczyła, jak mi brakuje reprezentacji i że najwyższa pora wysłać mnie znowu w świat. Tęskniłem za tymi chłopakami.

Pozostało 87% artykułu
Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast
Sport
Paryż 2024. Agenci czy bezdomni? Rosjanie toczą olimpijską wojnę domową