Nadzieja gaśnie

Nie ma kontaktu z Maciejem Berbeką i Tomaszem Kowalskim. Po zdobyciu szczytu Broad Peak nie dotarli do obozu. Obu uznano za zaginionych.

Publikacja: 07.03.2013 00:44

Zaginieni, to nie znaczy, że nie żyją, ale sytuacja jest tragiczna. Nad Karakorum nadciąga burza. We wtorek Maciej Berbeka (58 lat), Adam Bielecki (29), Tomasz Kowalski (27) i Artur  Małek (33) weszli jako pierwsi zimą na szczyt Broad Peak (8047 m).

Berbeka i Kowalski biwakowali w okolicy przełęczy na wys. 7900 m. Bielecki i Małek zdołali dotrzeć do obozu IV – szturmowego, pół kilometra niżej niż ich koledzy. Podczas wspinaczki nie używali butli z tlenem. Byli na pewno skrajnie wyczerpani. Żeby sami siebie uratować, powinni jak najszybciej schodzić. Na tej wysokości organizm się nie regeneruje, tylko wyniszcza.

Nie było nikogo

Pakistański wspinacz Karim Hayyat, uczestnik wyprawy, wyszedł na ratunek i dotarł do 7800 m. Nie dostrzegł powyżej nikogo. Po raz ostatni kierownik ekspedycji, Krzysztof Wielicki, rozmawiał przez krótkofalówkę z Maciejem Berbeką we wtorek ok. północy tamtego czasu.

– Nie wiemy, co się z nimi dzieje. Wielicki może penetrować całą drogę zejściową przy pomocy lunety. Kowalski i Berbeka mogli wpaść do szczeliny - powiedział w TVN 24 Artur Hajzer, kierujący programem Polskiego Himalaizmu Zimowego 2010-2015. – Pogoda pogorszy się jutro około południa. Małek i Hayyat do godz. 10 muszą być już poniżej 7000 m. Niżej ciągnie się sznur lin poręczowych, który doprowadzi ich do bazy nawet w trudnych warunkach.

Wolne zejście

Krzysztof Wielicki dzień po ataku na szczyt poinformował jak ten atak wyglądał. Czterej himalaiści zdobywali Broad Peak kolejno ok. godziny 17-18, po czym bez zwłoki z uwagi na późną porę rozpoczynali zejście w dół. Ostatni schodził Kowalski. Przed nim szedł Berbeka, zachowywali kontakt wzrokowy. Każdy z uczestników miał radiotelefon, ale łączność była utrzymywana jedynie z Kowalskim i Małkiem. Tempo schodzenia Kowalskiego i Berbeki zaraz po zdobyciu szczytu było bardzo wolne. Bielecki osiągnął obóz IV na 7400 m ok. 21, Małek ok. drugiej w nocy.

Kiedy zamykaliśmy to wydanie gazety, nadeszła wiadomość, że Adam Bielecki dotarł do bazy z dwoma Pakistańczykami. Małek i Hayyat schodzą z czwartego obozu do bazy, minęli już obóz trzeci na wys. 7000 m.

Artur Małek jest doświadczonym taternikiem. Jak wynika z informacji na stronie programu Polskiego Himalaizmu Zimowego, wspiął się na sześciotysięcznik w Andach, a w ubiegłym roku podczas jesiennej wyprawy na Lhotse dotarł po raz pierwszy na wys. 8000 m. We wtorek pobił swój rekord.

Znakomita kondycja sportowa nie przesądza o sukcesie na ośmiotysięcznikach. O tym, jak organizm zachowa się na dużych wysokościach, w warunkach potężnego niedotlenienia, wspinacz dowiaduje się dopiero, kiedy na nich się znajdzie. A ośmiotysięczniki zimą stanowią ekstremalne wyzwanie dla organizmu. Dla Tomasza Kowalskiego Broad Peak jest także pierwszym ośmiotysięcznikiem.

Obecna ekspedycja jest niewielka: pięciu Polaków wspieranych przez trzech wspinaczy pakistańskich. Nie ma tam ludzi, którzy mogliby wyruszyć z wyprawą ratunkową. Baza znajduje się na wys. ok. 4950 m. Przy dobrej pogodzie do bazy może dolecieć helikopter.

– Uważam, że przedwczesne jest ogłaszanie ich za zaginionych – mówił wczoraj Maciej Pawlikowski, ratownik tatrzański i przewodnik górski, który z Maciejem Berbeką wszedł na szczyt ośmiotysięcznika Cho Oyu, jako pierwszy zimą w 1985 r. – Może mają rozładowane radiotelefony, dlatego nie ma z nimi łączności. Maciek jest twardym zawodnikiem i cały czas w dobrej formie, jak na weterana, który wrócił po 25 latach na Broad Peak. Prowadzi ludzi w góry jako przewodnik na wszystkie kontynenty. Jeszcze mogą walczyć. Po kolejnej nocy można ich będzie uznać za zaginionych.

– Maciek ma niezwykłą pogodę ducha, która mobilizuje do działania. Sprawia, że przy nim bardzo trudne sytuacje w górach wydają się normalne i idzie się dalej – uważa Jerzy Poprawski, znajomy Berbeki z Zakopanego, który jeździł z nim na trekkingi w Himalaje i na Kilimandżaro. – Dlatego ja też mam nadzieję.

Granice niemożliwego

Maciej Berbeka należy do czołowych wspinaczy „złotej epoki" polskiego himalaizmu lat 80. Nasi alpiniści pioniersko przesuwali wówczas granice niemożliwego w himalaizmie. Berbeka stanął na szczytach pięciu ośmiotysięczników, z tego na trzech zimą. Czwartego zimowego, samotnego wejścia w bardzo trudnych warunkach na niższy szczyt Broad Peak – Rocky Summit (8030 m) w 1988 r. nie uznano za zdobycie zimowe.

On sam był wtedy przekonany, że stanął na właściwym, głównym wierzchołku. Zimowy rekord wysokości w Karakorum, jaki wtedy ustanowił, przekroczony został, mimo wysiłków różnych wypraw, dopiero po 23 latach.

Zaginieni, to nie znaczy, że nie żyją, ale sytuacja jest tragiczna. Nad Karakorum nadciąga burza. We wtorek Maciej Berbeka (58 lat), Adam Bielecki (29), Tomasz Kowalski (27) i Artur  Małek (33) weszli jako pierwsi zimą na szczyt Broad Peak (8047 m).

Berbeka i Kowalski biwakowali w okolicy przełęczy na wys. 7900 m. Bielecki i Małek zdołali dotrzeć do obozu IV – szturmowego, pół kilometra niżej niż ich koledzy. Podczas wspinaczki nie używali butli z tlenem. Byli na pewno skrajnie wyczerpani. Żeby sami siebie uratować, powinni jak najszybciej schodzić. Na tej wysokości organizm się nie regeneruje, tylko wyniszcza.

Pozostało 87% artykułu
Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast
Sport
Paryż 2024. Agenci czy bezdomni? Rosjanie toczą olimpijską wojnę domową