Przepisy techniczne tym razem zostawiono w spokoju, ograniczając się do kilku kosmetycznych korekt, zatem układ sił nie powinien ulec zmianom. Zwłaszcza że z powodu cięcia kosztów możliwości rozwoju jednostek napędowych są mocno ograniczone.
Dlatego karty powinien nadal rozdawać Mercedes, który zdominował poprzedni sezon i wygrał 16 z 19 wyścigów. Potwierdza to przebieg zimowych testów: Lewis Hamilton i Nico Rosberg nie musieli się specjalnie wysilać, by zdystansować konkurencję. Szykuje się zatem druga runda konfrontacji dawnych przyjaciół z kartingu. W zeszłym sezonie iskrzyło, gdy zderzali się w Spa, teraz też może być ciekawie. – Nie wątpię, że walka będzie jeszcze bardziej zacięta – przewiduje ich szef Toto Wolff. – Dla nas to idealna sytuacja, bo przy takiej rywalizacji nasze tempo cały czas się poprawia.
Hamilton musi lepiej jeździć w kwalifikacjach – w zeszłym roku aż 12 razy przegrał z rywalem, choć to on uchodzi za najszybszego kierowcę na pojedynczym okrążeniu. Z kolei Rosbergowi przytrafiały się błędy w wyścigach, zwłaszcza w końcówce sezonu, gdy stawka była coraz większa.
Pocieszeniem dla tych, którym nie wystarcza walka zespołowych partnerów z Mercedesa, może być sytuacja za ich plecami. Wszystko wskazuje na to, że w początkowej fazie sezonu aż trzy zespoły – Williams, Red Bull i Ferrari – będą prezentować zbliżoną formę. Najlepsze na rynku jednostki napędowe Mercedesa powinny pomóc Valtteriemu Bottasowi i Felipe Massie w walce o czołowe miejsca.
Red Bull jako jedyny przełamał w zeszłym roku dominację Mercedesa. Daniel Ricciardo trzy razy stawał na najwyższym stopniu podium i przyczynił się do tego, że Sebastian Vettel podjął decyzję o przejściu z Red Bulla do Ferrari. Czterokrotny mistrz świata, który do niedawna wraz z austriacką ekipą niepodzielnie rządził w F1, nagle znalazł pogromcę w osobie kolegi z zespołu. Ricciardo wywalczył sobie pozycję lidera, a po odejściu Vettela do Scuderii jego nowym partnerem będzie awansowany z Toro Rosso 20-letni Rosjanin Daniił Kwiat.
Uciekinier z Red Bulla szybko podbił serca w Ferrari. Zastąpił tam kapryśnego Fernando Alonso, który w gniewie, rozczarowany osiągami czerwonego samochodu, potrafił powiedzieć, że na urodziny chciałby dostać inne auto. W jego miejsce pojawił się skupiony, głodny nauki i kolejnych sukcesów Vettel. Podczas testów Niemiec nie rozstawał się z notatnikiem, w którym co chwila coś zapisywał. Gdy na dzień dobry uzyskał najlepszy czas dnia, mechanicy po zakończeniu jazd zgotowali mu owację w garażu. Vettel wniósł powiew świeżości do legendarnej ekipy, która po nieudanym sezonie wymieniła niemal wszystkich pracowników wysokiego szczebla. Razem z Kimim Raikkonenem tworzy duet, który może przywrócić Scuderii dawny blask.
Tymczasem życzenie Alonso częściowo się spełniło: ma nowy samochód, ale nie jest to Ferrari. Przez pięć lat startów w ekipie z Maranello bezskutecznie próbował wywalczyć swój trzeci tytuł i teraz nie wahał się długo przed zmianą otoczenia. Wrócił do McLarena.