Rusza Formuła 1: Mercedes i reszta świata

W niedzielę pierwszy wyścig sezonu. Rywalizacja zapowiada się interesująco, choć faworytów wskazać łatwo.

Publikacja: 11.03.2015 20:07

Lewis Hamilton, Mercedes i niemiecka precyzja – każdy dokręca swoją śrubkę.

Lewis Hamilton, Mercedes i niemiecka precyzja – każdy dokręca swoją śrubkę.

Foto: AFP, CRISTINA QUICLER CRISTINA QUICLER

Przepisy techniczne tym razem zostawiono w spokoju, ograniczając się do kilku kosmetycznych korekt, zatem układ sił nie powinien ulec zmianom. Zwłaszcza że z powodu cięcia kosztów możliwości rozwoju jednostek napędowych są mocno ograniczone.

Dlatego karty powinien nadal rozdawać Mercedes, który zdominował poprzedni sezon i wygrał 16 z 19 wyścigów. Potwierdza to przebieg zimowych testów: Lewis Hamilton i Nico Rosberg nie musieli się specjalnie wysilać, by zdystansować konkurencję. Szykuje się zatem druga runda konfrontacji dawnych przyjaciół z kartingu. W zeszłym sezonie iskrzyło, gdy zderzali się w Spa, teraz też może być ciekawie. – Nie wątpię, że walka będzie jeszcze bardziej zacięta – przewiduje ich szef Toto Wolff. – Dla nas to idealna sytuacja, bo przy takiej rywalizacji nasze tempo cały czas się poprawia.

Hamilton musi lepiej jeździć w kwalifikacjach – w zeszłym roku aż 12 razy przegrał z rywalem, choć to on uchodzi za najszybszego kierowcę na pojedynczym okrążeniu. Z kolei Rosbergowi przytrafiały się błędy w wyścigach, zwłaszcza w końcówce sezonu, gdy stawka była coraz większa.

Pocieszeniem dla tych, którym nie wystarcza walka zespołowych partnerów z Mercedesa, może być sytuacja za ich plecami. Wszystko wskazuje na to, że w początkowej fazie sezonu aż trzy zespoły – Williams, Red Bull i Ferrari – będą prezentować zbliżoną formę. Najlepsze na rynku jednostki napędowe Mercedesa powinny pomóc Valtteriemu Bottasowi i Felipe Massie w walce o czołowe miejsca.

Red Bull jako jedyny przełamał w zeszłym roku dominację Mercedesa. Daniel Ricciardo trzy razy stawał na najwyższym stopniu podium i przyczynił się do tego, że Sebastian Vettel podjął decyzję o przejściu z Red Bulla do Ferrari. Czterokrotny mistrz świata, który do niedawna wraz z austriacką ekipą niepodzielnie rządził w F1, nagle znalazł pogromcę w osobie kolegi z zespołu. Ricciardo wywalczył sobie pozycję lidera, a po odejściu Vettela do Scuderii jego nowym partnerem będzie awansowany z Toro Rosso 20-letni Rosjanin Daniił Kwiat.

Uciekinier z Red Bulla szybko podbił serca w Ferrari. Zastąpił tam kapryśnego Fernando Alonso, który w gniewie, rozczarowany osiągami czerwonego samochodu, potrafił powiedzieć, że na urodziny chciałby dostać inne auto. W jego miejsce pojawił się skupiony, głodny nauki i kolejnych sukcesów Vettel. Podczas testów Niemiec nie rozstawał się z notatnikiem, w którym co chwila coś zapisywał. Gdy na dzień dobry uzyskał najlepszy czas dnia, mechanicy po zakończeniu jazd zgotowali mu owację w garażu. Vettel wniósł powiew świeżości do legendarnej ekipy, która po nieudanym sezonie wymieniła niemal wszystkich pracowników wysokiego szczebla. Razem z Kimim Raikkonenem tworzy duet, który może przywrócić Scuderii dawny blask.

Tymczasem życzenie Alonso częściowo się spełniło: ma nowy samochód, ale nie jest to Ferrari. Przez pięć lat startów w ekipie z Maranello bezskutecznie próbował wywalczyć swój trzeci tytuł i teraz nie wahał się długo przed zmianą otoczenia. Wrócił do McLarena.

Brytyjska ekipa odnowiła w tym roku współpracę z Hondą, ale japoński producent wraca do F1 po długiej przerwie. Inni dostawcy jednostek napędowych mają już za sobą rok doświadczeń. O trudności wyzwania świadczy przebieg testów: samochód Alonso i Jensona Buttona większość czasu spędził w garażu i przejechanie więcej niż 30 okrążeń dziennie było wyczynem.

Sytuację skomplikował wypadek Alonso podczas testów w Barcelonie. Hiszpan przy prędkości około 100 km/h uderzył w barierę i doznał wstrząśnienia mózgu. Lekarze odradzili mu start w Australii. Zastąpi go Kevin Magnussen, a świat F1 zachodzi w głowę, czy podana przez McLarena przyczyna – podmuch wiatru – jest rzeczywistym powodem z pozoru banalnej, ale poważnej w konsekwencjach kraksy podwójnego mistrza świata i zwycięzcy 32 Grand Prix.

Przepisy techniczne tym razem zostawiono w spokoju, ograniczając się do kilku kosmetycznych korekt, zatem układ sił nie powinien ulec zmianom. Zwłaszcza że z powodu cięcia kosztów możliwości rozwoju jednostek napędowych są mocno ograniczone.

Dlatego karty powinien nadal rozdawać Mercedes, który zdominował poprzedni sezon i wygrał 16 z 19 wyścigów. Potwierdza to przebieg zimowych testów: Lewis Hamilton i Nico Rosberg nie musieli się specjalnie wysilać, by zdystansować konkurencję. Szykuje się zatem druga runda konfrontacji dawnych przyjaciół z kartingu. W zeszłym sezonie iskrzyło, gdy zderzali się w Spa, teraz też może być ciekawie. – Nie wątpię, że walka będzie jeszcze bardziej zacięta – przewiduje ich szef Toto Wolff. – Dla nas to idealna sytuacja, bo przy takiej rywalizacji nasze tempo cały czas się poprawia.

Hamilton musi lepiej jeździć w kwalifikacjach – w zeszłym roku aż 12 razy przegrał z rywalem, choć to on uchodzi za najszybszego kierowcę na pojedynczym okrążeniu. Z kolei Rosbergowi przytrafiały się błędy w wyścigach, zwłaszcza w końcówce sezonu, gdy stawka była coraz większa.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
NOWE TECHNOLOGIE
Pranksterzy z Rosji coraz groźniejsi. Mogą używać sztucznej inteligencji
Sport
Nie żyje Julia Wójcik. Reprezentantka Polski miała 17 lat
Olimpizm
MKOl wydał oświadczenie. Rosyjskie igrzyska przyjaźni są "wrogie i cyniczne"
Sport
Ruszyła kolejna edycja lekcji WF przygotowanych przez Monikę Pyrek
Sport
Witold Bańka: Igrzyska olimpijskie? W Paryżu nie będzie zbyt wielu Rosjan