Korespondencja z Dauhy
Myśleliście, że goręcej być już nie może. To dopiero zobaczycie – zdaje się mówić pogoda w Katarze. W poniedziałek termometr w telefonie wskazywał w południe 43 stopnie, odczuwalna temperatura była zapewne jeszcze wyższa.
– U was, w Polsce, chyba tak nie ma – zagaduje chłopak z recepcji, gdy stoimy przed wejściem do hotelu, czekając na autokar na stadion Khalifa. Nie zaprzeczam.
Według prognoz lekkie ochłodzenie (do 36 stopni) powinno nadejść pod koniec tygodnia, w którym liczyć będziemy na polskie medale: młociarzy, kulomiotów, dziewczyn w sztafecie 4x400 m. Ale w pierwszej kolejności na Piotra Liska.
Rywalizacja tyczkarzy zapowiada się fascynująco, choć tylko z jednym naszym reprezentantem. Paweł Wojciechowski i Robert Sobera nie przeszli eliminacji. Pierwszy miał kłopoty z wysokością 5,70, pokonał ją dopiero za trzecim podejściem, z 5,75 już sobie nie poradził i skończył tuż za finałową dwunastką. Drugi zaliczył tylko 5,60 – podobnie jak Francuz Renaud Lavillenie.