Listę światową otwiera Sam Kendricks, który wkroczył do światka najlepszych tyczkarzy względnie niedawno. Ma 25 lat, był akademickim mistrzem USA (studiował w University of Missisipi), złotym medalistą Uniwersjady, dwa lata temu w finale mistrzostw świata w Pekinie niewielu go zauważyło, zajął dziewiąte miejsce.
Poprzedni sezon zaczął od tytułu halowego wicemistrza świata (5,92), w Rio był trzeci (5,80). W tym roku wygrał już dziewięć konkursów, wszystkie, w których wystartował (jeden halowy, osiem latem). 24 lipca podczas mistrzostw kraju w Sacramento skoczył 6 m. Lepszych na razie nie widać. Sam Kendricks to także porucznik rezerwy, z przydziałem w Millington (stan Tennessee), w 655. kompanii transportowej, ale w wolnym czasie przechodzi kursy dowódcze i wróci na cały etat do armii zaraz po zakończeniu kariery tyczkarskiej.
Walczyć z tym ambitnym żołnierzem łatwo nie będzie, ale skoro halowy mistrz Europy Piotr Lisek skoczył w lutym w Poczdamie także 6 m (klub sześciometrowców liczy już z Kendrickiem i Liskiem 22 członków), a Paweł Wojciechowski w Lozannie pokonał 5,93 m, to czemu nie wskazywać także na Polaków. Zagubione tyczki się znalazły, kwalifikacje Liska wyglądały równie dobrze jak Lavillenie – cztery czyste próby do 5,70. Trochę więcej nerwów było w skokach Wojciechowskiego (5,60 i 5,70 w trzecich próbach), ale pierwszy próg pokonany, we wtorek będzie nowy dzień.
W finałowej dwunastce jest także 17-letni Szwed Armand Duplantis, być może przyszły rekordzista świata, na razie ma rekord życiowy z kwietnia – 5,90, jest młodzieżowym mistrzem Europy i najmłodszym finalistą konkurencji technicznych w historii mistrzostw świata. Zakwalifikowali się także obrońca tytułu z Pekinu Kanadyjczyk Shawn Barber, mistrz świata z Moskwy Niemiec Raphael Holzdeppe i nowa nadzieja Francuzów, mistrz świata juniorów z 2014 roku – Axel Chapelle. Taką nadzieją miał też być młodszy brat Renauda – Valentin Lavillenie, ale 5,70 to dla niego było za dużo.
Lekcja taktyki
Finałowy bieg na 800 m też może nam dać wiele radości. Tę nadzieję daje świetny bieg Adama Kszczota w półfinale. Wicemistrz świata z Pekinu potrafił wytrzymać mocne tempo rywali, przyspieszyć, wygrać, dać młodszym lekcję taktyki chwaloną przez fachowców (przed mistrzostwami polski biegacz był klasyfikowany zaledwie na 25. miejscu na świecie).
Pięć lat temu na tym samym stadionie David Lekuta Rudisha pokazał podczas finału igrzysk, jak daleko sięgają ludzkie możliwości w biegu na dystansie dwóch okrążeń. Rekord świata Kenijczyka – 1.40,91 – wydaje się nie do pobicia. Rudisha w tych mistrzostwach jest nieobecny (kontuzja uda), nie wyrówna osiągnięcia Wilsona Kipketera, który jako Duńczyk, z polskim trenerem Sławomirem Nowakiem, trzy razy zostawał mistrzem.