Cztery skoki Kubackiego przed piątkowym konkursem nie zostawiały wątpliwości: Polak jest w znakomitej formie, odlatywał rywalom w świetnym stylu. Dopiero pierwsza seria zakłóciła tę passę, Kubacki spóźnił nieco odbicie, skoczył przy przeszkadzającym wietrze 130,5 m i choć dostał znaczną rekompensatę, to był piąty, za Halvorem Egnerem Granerudem, Anze Laniskiem, Michaelem Hayboeckiem i Karlem Geigerem.
W drugiej serii znów po dawnemu Kubacki rządził, 144 metry to był najlepszy skok konkursu, ale Lanisek, jedyny z czwórki wyprzedzającej Polaka utrzymał przewagę i wygrał. Po emocjonującym finale trzeci na podium stanął Geiger, przeskoczył Hayboecka i Graneruda.
Przed pierwszym skokiem Kamila Stocha wiatr pod narty zgasł i polski mistrz nagle poleciał o kilkanaście metrów mniej, niż się spodziewał. W treningach i kwalifikacjach jego skoki wyglądały zupełnie dobrze, w konkursie miał tylko 119,5 m, więc nie starczyło na serię finałową.
– Robię krok do przodu, a potem dwa do tyłu. Poszedłem dziś na skocznię z dobrym nastawieniem, ale znów nie wyszło. Czasem tak bywa, trzeba to przetrzymać. Muszę zachować spokój i cierpliwość – mówił Stoch reporterowi Eurosportu, nie zwalając winy na pogodę, chociaż miał podstawy, by tak zrobić.
Pozostali Polacy w tegorocznej normie: Piotr Żyła – szósty, zachowuje bardzo mocne miejsce wśród liderów tegorocznego PŚ; Paweł Wąsek (14. – najlepsze miejsce w tym roku) znów dokłada pucharowe punkty i wzmacnia pozycję czwartego do drużyny. Aleksander Zniszczoł (29. – pierwsze punkty w sezonie) miewa przebłyski formy, Jakub Wolny i Tomasz Pilch, na razie nie mają.