Wiadomo powszechnie, że w Planicy wykuwane są talenty słoweńskich skoków, piątkowy konkurs pokazał, że wydajność tej kuźni ostatnimi czasy znacząco wzrosła. Już po pierwszej serii na górze tablicy wyników publiczność zobaczyła pięć znajomych nazwisk, w kolejności: Timi Zajc, Ziga Jelar, Domen Prevc, Peter Prevc i Anze Lanisek.
Zajc jako jedyny z 40 uczestników skoczył z obniżonej belki, ten manewr trenera Roberta Hrgoty dał skutek (9 dodatkowych punktów), gdyż skoczek wypełnił warunek konieczny otrzymania bonifikaty – osiągnął 95 procent wielkości skoczni, czyli 228 m.
W drugiej serii nie zmieniło się wiele, tylko Jelar skoczywszy 239 m (rekord dnia) bez żadnych manewrów wysunął się na pierwsze miejsce i wygrał pierwszy konkurs PŚ. Za nim byli trzej koledzy: Peter Prevc, Lanisek i Zajc, tylko Domen Prevc odrobinę popsuł słoweński bal, spadając na siódmą pozycję, za Ryoyu Kobayashiego (już niemal pewnego zdobywcę wielkiej Kryształowej Kuli) i Stefana Krafta.
Polacy w tej lokalnej zabawie mieli pewien udział, po pierwszej serii Kamil Stoch był nawet siódmy (drugi z reszty świata), ale finałowe próby całej polskiej piątki, choć niezłe, nie pozwoliły na więcej, niż trzy miejsca w drugiej dziesiątce (Stoch, Jakub Wolny, Piotr Żyła) i dwa w trzeciej (Andrzej Stękała, Dawid Kubacki).
Chwilę po konkursie czeski trener reprezentacji Polski oznajmił, że nie będzie już czekać na decyzję Polskiego Związku Narciarskiego i po trzech latach pracy na stanowisku głównego szkoleniowca (i trzech jako asystent Stefana Horngachera) po niedzielnym konkursie opuści polską kadrę.