Na dużej skoczni w Titisee-Neustadt można bezpiecznie skakać sporo powyżej 140 metrów (rekord Domena Prevca z 2016 roku to 148 m), ale normą udanych występów są już skoki 130-metrowe. Polska szóstka obecna w Szwarcwaldzie przez trzy dni w żadnej serii nie sięgnęła tej granicy, z rzadka przekraczając 120 m, zatem znów nie da się napisać wiele więcej o Polakach, niż to, że byli i skoczyli.
Kwalifikacje w niedzielę przeszło ponownie pięciu, do serii finałowej znów dostał się jeden, tym razem Andrzej Stękała. Najlepszą polską wiadomością podczas pierwszej serii była przekazana w mediach społecznościowych informacja z Zakopanego o wznowieniu treningów przez Kamila Stocha.
W finale Stękała wykonał najgorszy skok serii, który zepchnął go na 29. miejsce w konkursie (Polak nie był 30. dlatego, że Słoweniec Ziga Jelar nie wystartował ze względu na problem z wiązaniem). Atrakcją zawodów pozostał piękny pojedynek Ryoyu Kobayashiego i Karla Geigera o prowadzenie w Pucharze Świata, warto było też patrzeć na kolejne świetne próby Słoweńców, Niemców i Austriaków.
PŚ w Titisee-Neustadt. II konkurs
1. K. Geiger (Niemcy) 282,7 pkt. (131 i 143 m); 2. A. Lanisek (Słowenia) 280,5 (132,5 i 143); 3. M. Eisenbichler (Niemcy) 275,3 (135 i 134,5); 4. R. Kobayashi (Japonia) 269,9 (135 i 131,5); 5. J. Hoerl (Austria) 263,9 (133,5 i 130); 6. T. Zajc (Słowenia) 260,1 (129,5 i 137); 7. H. E. Granerud (Norwegia) 257,4 (130,5 i 130,5); 8. P. Prevc (Słowenia) 256,1 (126 i 140); 9. S. Kraft (Austria) 254,2 (129 i 133); 10. S. Leyhe (Niemcy) 253,8 (131 i 130);...29. A. Stękała 190,9 (126,5 i 108); 36. M. Kot 99,9 (117,5); 37. K. Murańka 99,6 (118,5); 43. A. Zniszczoł 94,3 (113); 45. J. Wolny (wszyscy Polska) 92,1 (116).
Kobayashi po pierwszej serii prowadził przed Eisenbichlerem, Janem Hoerlem, Geigerem i Laniskiem. Ta kolejność znów dawała Japończykowi plastron lidera PŚ, ale w finale Ryoyu nie sprostał rewelacyjnym skokom Niemca i Słoweńca (obaj po 143 m) i klasyfikacja znacząco się zmieniła. Taka walka to sól Pucharu Świata, a gdy dochodzą dodatkowe przyprawy w postaci niezłego powrotu Stefana Krafta (9. miejsce) i obiecujących skoków Halvora Egnera Graneruda, to tylko wyczekiwać dalszego ciągu sezonu.