Turniej zaczął się od komunikatu, który jest zmorą organizatorów imprez sportowych – wśród uczestników turnieju wykryto cztery przypadki zakażenia Covid-19 (dwa wśród przedstawicieli mediów, po jednym w ekipach Estonii i Finlandii).
Testy polskiej ekipy nie przyniosły takich nieszczęść, ubiegłoroczne stresy, gdy Polaków zbiorowo wstępnie zdyskwalifkowano, potem przywrócono do startu, nie wróciły. Cała polska szóstka plus grupa wsparcia bez strat znalazła się w Oberstdorfie i mogła pojawić się na dużej skoczni Schattenberg.
Zanim Kamil Stoch i spółka wzięli udział w pierwszych treningach i kwalifikacjach, lider Polaków uczestniczył w zdalnej konferencji prasowej, podczas której powiedział to, co zapewne chciał usłyszeć każdy polski kibic skoków.
Polskie pary serii KO w pierwszym konkursie
Kamil Stoch (12. PŚ) – Cene Prevc (Słowenia, 9. PŚ), Piotr Żyła (28. PŚ) – Jewgienij Klimow (Rosja, 24. PŚ), Dawid Kubacki (39. PŚ) – Manuel Fettner (Austria, 16. PŚ), Paweł Wąsek (41. PŚ) – Killian Peier (Szwajcaria, 8. PŚ), Jakub Wolny (44. PŚ) – Stephan Leyhe (Niemcy, 21. PŚ).
– Miło było spędzić parę świątecznych dni w domu, naładować baterie, ale to przyjemność znaleźć się także tutaj, na Turnieju Czterech Skoczni. To wydarzenie specjalne, o którym zawsze mówimy w naszym gronie. To będzie trudne dziesięć dni, pełne stresów i niełatwej logistyki, jak to w skokach bywa. Przyjechałem jednak do Oberstdorfu z uśmiechem, traktuję ten start jako okazję do pokazania formy, jak zawsze od lat dam tu z siebie wszystko. Tegoroczny turniej to dla mnie czysta kartka, spróbuję zapisać ją całkiem nową historią – rzekł polski skoczek.