Są już nawet bębny i flagi

Klub Barkom – Każany Lwów gra w PlusLidze i sportowo radzi sobie nieźle. Jego nowym domem stał się Kraków, ale o wojnie trudno zapomnieć.

Publikacja: 23.01.2023 03:00

Atakuje Wasyl Tupczij, as zespołu ze Lwowa

Atakuje Wasyl Tupczij, as zespołu ze Lwowa

Foto: Krzysztof Porębski / PressFocus

Ta historia i tak miała się wydarzyć, ale rosyjska napaść na Ukrainę nadała jej nowy wymiar. Klub ze Lwowa już kilka lat wcześniej zaczął starania o dołączenie do polskich rozgrywek. W maju 2021 roku udziałowcy Polskiej Ligi Siatkówki podjęli decyzję o rozszerzeniu ligi.

– To bardzo ciekawy projekt, na styku sportu, biznesu, kultury i historii. Dzisiaj pytaliśmy naszych udziałowców, co sądzą o tym pomyśle i czy są gotowi na taką nowość. Odpowiedź była bardzo jasna, choć oczywiście dopiero przyszłość pokaże, w jaki sposób to wszystko uda się przeprowadzić – mówił wtedy prezes Polskiej Ligi Siatkówki Artur Popko.

Dwunaste miejsce

W październiku obie strony podpisały list intencyjny z Barkomem – Każany Lwów, a wojna przyspieszyła decyzje. Wtedy jeszcze pojawiały się wątpliwości, czy klub z Ukrainy jest gotowy organizacyjnie na takie wyzwanie i czy to dobrze, że zaczyna od razu w najwyższej klasie rozgrywkowej. Wojna wszystko zmieniła. W marcu była telekonferencja z prezesem i właścicielem Olegiem Baranem i podjęto decyzję o przyjęciu trzykrotnego mistrza Ukrainy do rozgrywek PlusLigi.

Dziś widać, że sportowo o ukraiński klub nie trzeba się martwić, bo radzi sobie całkiem nieźle. Przed sezonem trener Ugis Krastins zapowiadał, że liczy na zajęcie dziesiątego miejsca w stawce 16 zespołów. Po sobotniej wygranej z Cuprum Lubin Barkom – Każany Lwów jest na 12. pozycji i może realnie myśleć o osiągnięciu tego celu. Punktów mogłoby być trochę więcej, bo siedem razy ukraińska drużyna przegrała po tie-breaku i tylko raz wygrała pięciosetowy mecz.

– Jeśli mierzysz się z doświadczonymi graczami, to wygranie piątego seta zależy od pewności siebie. PlusLiga jest silna, ale nie bałem się niczego przed startem sezonu. Mniej więcej wiedziałem, czego się spodziewać. Znałem zawodników i drużyny, więc nie było wielkiego zdziwienia poziomem. Może tylko zaskoczyło mnie, jak wielu jest dobrych, polskich zawodników – mówi „Rz” trener Krastins.

Według przepisów PlusLigi na boisku musi przebywać trzech polskich siatkarzy, a w Barkomie – Każany Lwów ten przepis dotyczy graczy ukraińskich, ale łotewski szkoleniowiec nie narzeka. Zasady były znane od początku, więc trzeba się do nich stosować. Tak się składa, że największą gwiazdą jest i tak Ukrainiec Wasyl Tupczij. Bardzo dużo zależy od jego formy.

Klub swój dom ma teraz w Krakowie, ale znalezienie odpowiedniej hali do treningów było tylko jednym z wielu zadań.

– Szukałam mieszkań, jednak często było tak, że gdy oferta się spodobała i przyjechałam ze Lwowa, żeby obejrzeć miejsce, to już było nieaktualne. Wcześniej przyjechało dużo uchodźców z Ukrainy i liczba mieszkań na wynajem się zmniejszyła. Szukaliśmy blisko hali. W Krakowie problemem są korki, a my często trenujemy dwa razy dziennie, można powiedzieć, że w godzinach szczytu, i zawodnicy zbyt dużo czasu traciliby na dojazdy – opowiada „Rz” Iryna Bagrij, menedżer drużyny.

Na szczęście wszystko udało się załatwić, a niektórzy siatkarze mieszkają nawet w Krakowie z rodzinami. Można powiedzieć, że ukraińska drużyna czuje się w stolicy Małopolski jak u siebie. Hala Hutnika na Suchych Stawach to już dla niej tak naprawdę hala domowa. Pojawił się klub kibica, są bębny i flagi. – Nasi kibice powiadają, że fani przeciwnych drużyn pozwalają im nawet pokrzyczeć – śmieje się Iryna Bagrij.

Zawodnicy i kibice Barkomu – Każany Lwów wszędzie są miło przyjmowani, a wielu Polaków im pomaga. Klub włącza się do programu „Siatkówka łączy narody” wspieranego m.in. przez Polski Związek Piłki Siatkowej (PZPS). Zawodnicy Barkomu – Każany Lwów razem z trenerami małopolskich klubów prowadzą zajęcia siatkarskie dla dzieci i młodzieży z Polski i Ukrainy oraz zajęcia sportowe z elementami siatkówki dla dorosłych Polaków i Ukraińców, biorących udział w projekcie.

Wrócić do Lwowa

To wszystko pozwala poczuć się na tyle normalnie, na ile to możliwe, kiedy w ojczyźnie trwa wojna. – Dochodzą informacje, że Rosjanie ostrzeliwują jakieś miasto i tego dnia zawodnicy wpadają w dół, bo tam mieszkają ich rodzice. Staram się wspierać chłopaków, ale sam nie pytam o wojnę. Rozmawiamy tylko, jeśli oni zaczną – opowiada „Rz” trener Krastins.

Iryna Bagrij dodaje: – Mamy dwóch ludzi pochodzących z Charkowa. Jeszcze kiedy mieszkaliśmy we Lwowie, to do jednego z nich przyjechali rodzice, bo ich mieszkanie zostało zniszczone.

W Krakowie Ukraińcy mogą grać i trenować, marzą jednak o grze we Lwowie, ale żeby tak się stało, musi się skończyć wojna.

Ta historia i tak miała się wydarzyć, ale rosyjska napaść na Ukrainę nadała jej nowy wymiar. Klub ze Lwowa już kilka lat wcześniej zaczął starania o dołączenie do polskich rozgrywek. W maju 2021 roku udziałowcy Polskiej Ligi Siatkówki podjęli decyzję o rozszerzeniu ligi.

– To bardzo ciekawy projekt, na styku sportu, biznesu, kultury i historii. Dzisiaj pytaliśmy naszych udziałowców, co sądzą o tym pomyśle i czy są gotowi na taką nowość. Odpowiedź była bardzo jasna, choć oczywiście dopiero przyszłość pokaże, w jaki sposób to wszystko uda się przeprowadzić – mówił wtedy prezes Polskiej Ligi Siatkówki Artur Popko.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Siatkówka
Ekstraklasa siatkarzy. Jastrzębski Węgiel blisko obrony tytułu
Siatkówka
Finał PlusLigi. Bywalcy kontra nowicjusze
Siatkówka
PlusLiga. Koniec siatkówki w Lubinie, Stilon Gorzów wchodzi do gry
Siatkówka
PlusLiga. Rusza gra o finał. Kto powalczy o mistrzostwo Polski?
Siatkówka
Ekspresowa faza play-off w PlusLidze. Kluby pomagają reprezentacji Polski