Korespondencja z Katowic
Polakom stawiła czoła ekipa niezłomna, już pierwsza akcja - niczym zwiastun całego meczu - przyniosła festiwal obron oraz kontrataków. Włosi byli czujni, nie dawali naszym siatkarzom chwili oddechu. Odbijali piłki rękami i nogami potwierdzając, że jeśli w siatkówce umiejętności zawodników się dodają, to u nich talenty obronne jednostek się mnożą, a może wręcz potęgują.
Presja sprawiła, że zawodnicy Nikoli Grbicia oddali rywalom aż 11 punktów po własnych błędach i przegrywali nawet 17:21, aż do pola serwisowego dotarł Mateusz Bieniek. Najpierw bomby na drugą stronę siatki posyłał on, później Łukasz Kaczmarek. Polacy odrobili straty, objęli prowadzenie, wygrali pierwszego seta 25:22. Rywale na osiem punktów naszej drużyny odpowiedzieli tylko jednym.
Czytaj więcej
Brazylijczycy wygrali ze Słoweńcami 3:1 i zdobyli brązowe medale mistrzostw świata. To było zderzenie siatkarskich kultur, na parkiecie starły się zespoły z dwóch różnych lig.
Nie mogliśmy jednak zapomnieć, że po drugiej stronie siatki stanęła ekipa, która już przed rokiem wprawiła siatkarski świat w osłupienie. Do mistrzostwa Europy poprowadził ją Ferdinando de Giorgi, na którym w 2017 roku nie poznali się nasi zawodnicy oraz działacze. Pracował z polską reprezentacją przez kilka miesięcy, dostał wypowiedzenie po niepowodzeniu na mistrzostwach Europy.