Polacy po czterech meczach bez napięcia nadrobili zaległe emocje i w fazie pucharowej mistrzostw świata po raz drugi zwyciężyli w tie-breaku. Nasi siatkarze pokonali Brazylijczyków, choć to rywale wygrali pierwszego seta, a później odrobili straty i doprowadzili do piątej partii.

- Nie mieliśmy żadnego momentu zwątpienia. Nawet, kiedy przeciwnicy byli z przodu, choć wówczas łatwo przecież spuścić głowę, poddać się i nie walczyć. Jestem dumny z chłopaków, bo wykonali kawał potężnej pracy, żeby później prezentować się tak na boisku - podkreśla Kurek.

Nasi siatkarze znów spędzili na parkiecie blisko 2,5 godziny. Podobnie było dwa dni wcześniej, kiedy Polacy walczyli z Amerykanami. Mecz o złoto rozegrają już w niedzielę, ich rywalem będzie zwycięzca meczu Włochy - Słowenia. Między końcem półfinału i początkiem finału upłynie 25 godzin.

- Jesteśmy na takiej fali, że moglibyśmy grać pięć setów codziennie przez miesiąc. To efekt solidnej pracy, wytrzymujemy fizycznie i mentalnie - mówi Kurek. - Jesteśmy dobrze przygotowani, a wszystkie tłoki chodzą. Praca zespołowa to nasz klucz do sukcesu.

Półfinał Polska Brazylia 3;2 (23:25, 25:18, 25:20, 21:25, 15:12)