Ćwierćfinał Polska - USA. Obie drużyny gotowe na ryzyko

Polscy siatkarze grają w czwartek o 21.00 z Amerykanami o awans do półfinału mistrzostw świata. Trener Nikola Grbić obiecuje siatkówkę totalną.

Publikacja: 08.09.2022 03:00

Bartosz Kurek (na zdjęciu w meczu z Tunezją) w ćwierćfinale z Amerykanami powinien być naszym atutem

Bartosz Kurek (na zdjęciu w meczu z Tunezją) w ćwierćfinale z Amerykanami powinien być naszym atutem w ataku

Foto: PAP/Łukasz G gulski

Ćwierćfinał to słowo, które w polskiej siatkówce jest synonimem porażki. Przepadliśmy na tym etapie podczas pięciu ostatnich turniejów olimpijskich, choć przecież za każdym razem marzyliśmy o medalu.

System rozgrywek wielkich imprez ewoluował, jeszcze podczas poprzedniego mundialu droga do podium wiodła przez trzy fazy grupowe. Obecne mistrzostwa świata są premierą nowego formatu – wymusiła ją zmiana gospodarza i konieczność organizacji imprezy w trybie błyskawicznym. Ćwierćfinały na mundialu rozgrywano wcześniej tylko dwukrotnie: w 1990 i 1994 r. Polacy wspomnienia związane z tą fazą rywalizacji podczas zawodów rangi światowej mają więc koszmarne, bo pochodzą jedynie z igrzysk. Klęska ćwierćfinału kładła się cieniem na karierach kilku pokoleń naszych siatkarzy.

Odrzucić od siatki

W czwartek zmierzą się jednak nie tylko z demonami, po drugiej stronie siatki staną przede wszystkim Amerykanie. Pokonaliśmy ich w fazie grupowej 3:1, ale teraz czeka nas zupełnie inne spotkanie. Kontuzję mięśnia dwugłowego wyleczył już rozgrywający Micah Christenson, a w ostatnich akcjach meczu 1/8 finału z Turkami klasę potwierdził bezbarwny przeciwko naszej drużynie Matthew Anderson.

Czytaj więcej

Mistrzostwa świata w siatkówce. Trwa brazylijski sen. Znamy wszystkich ćwierćfinalistów

– Obaj będą gotowi na spotkanie z nami i na pewno spiszą się świetnie. To doświadczeni zawodnicy, którzy potrafią grać na najwyższym poziomie w kluczowych momentach – mówi trener Polaków Nikola Grbić, a środkowy Mateusz Bieniek przekonuje: – Spotkają się dwa z trzech najlepszych zespołów tego turnieju.

Amerykanie w 1/8 finału zmuszeni zostali do tie-breaku przez Turków, co było dużą niespodzianką.

– Czasem mówi się o tym jednym słabszym meczu w fazie pucharowej. Oni już go zagrali. Musieli się zderzyć z problemami, co na pewno ich zbuduje. My, wygrywając spotkanie za spotkaniem, zdobywamy za to pewność siebie – mówi Aleksander Śliwka.

Czytaj więcej

Aleksander Śliwka: Każdy z nas ma rytuały

Kluczowe wydarzenia mogą rozegrać się w polu serwisowym. – Christenson, przy dobrym przyjęciu zagrywki, potrafi zgubić każdy blok. Turcy serwisem odsunęli Amerykanów od siatki i później zbierali profity. Nie ma co robić tajemnicy: obie drużyny będą ryzykować na zagrywce – potwierdza Śliwka.

Zobaczymy starcie drużyn zranionych podczas igrzysk, bo Amerykanie przepadli w Tokio już w fazie grupowej. Nasz zespół pokonał ich w dwóch z trzech ostatnich meczów, ale generalny bilans za kadencji trenera Johna Sperawa jest dla nas niekorzystny (9:11). Przegraliśmy z Amerykanami sześć lat temu w olimpijskim ćwierćfinale, ale zwyciężyliśmy w półfinale poprzednich mistrzostw świata.

Teoretyk kontra praktyk

Rywale mają swoich szpiegów, bo połowa amerykańskich kadrowiczów gra, grała lub jesienią zagra w PlusLidze. Korzenie w naszym kraju ma też sam Speraw. Jego prababcie pochodzą z Polski. Nasz język był obecny w jego domu, podobnie jak potrawy. Trener Amerykanów opowiadał dziennikarzom o lepieniu pierogów i wędzonej przez dziadka kiełbasie. – Wciąż mam na nią przepis – mówi.

Speraw studiował genetykę i mikrobiologię, a że pochodzi z lekarskiej rodziny, to naukę łączył z pracą w szpitalu. Był w uniwersyteckiej drużynie środkowym, fachu trenerskiego uczył się zaś jako statystyk od Ala Scatesa, czyli ikony amerykańskiej siatkówki. Grbić to w przeciwieństwie do Sperawa wybitny praktyk, który pokonał ścieżkę od wybitnego zawodnika do klasowego szkoleniowca. Zaczął pracę z reprezentacją jako trener zwycięzca Ligi Mistrzów i Ligi Narodów oraz zdobywca Pucharu Włoch, ale wciąż więcej medali ma jako siatkarz.

Cztery lata temu, kiedy reprezentację Polski obejmował Vital Heynen, mieliśmy selekcjonera mniej utytułowanego od zawodników. Dziś sytuacja jest inna, bo drużynę bogatą w sukcesy, ale jednak odmłodzoną, przejął mistrz olimpijski i wicemistrz świata. Grbić jednak nigdy – ani jako zawodnik, ani jako trener – nie sięgnął po złoto mundialu.

Mocny kręgosłup

Serb domaga się od swoich podopiecznych siatkówki totalnej. To wprowadzona przez trenera do codzienności kadry filozofia, zgodnie z którą każdy zawodnik musi dążyć do wszechstronności: bronić, blokować i zbijać. – Nie ma siatkarza odpowiedzialnego tylko za jedną rzecz. Wszyscy musimy dążyć do perfekcji – mówi Bieniek.

Mecz Polska – USA w TVP 1 i Polsacie Sport

– Chodzi o to, aby nasza drużyna w każdym elemencie była groźna i nie miała słabych punktów. Grbić analizuje treningi oraz mecze, nieustannie szuka przewag. Pracowaliśmy miesiącami, aby być drużyną bez słabych punktów – dodaje Śliwka. Efekt jest taki, że przez turniej Polacy jak dotąd przeszli bezstresowo. Spędzili na parkiecie 356 minut, najmniej spośród ćwierćfinalistów.

Grbić chce, żeby każdy w jego drużynie był jednoosobową machiną oblężniczą. – Czasami Bieniek będzie musiał podbić piłkę w obronie, Bartosz Kurek wystawić dołem, a Śliwka zaatakować 1,5 metra od siatki na potrójnym bloku. Właśnie takie akcje mogą dać ten jeden punkt, który w ostatecznym rozrachunku będzie miał kluczowe znaczenie – wyjaśnia serbski szkoleniowiec.

Kręgosłup polskiej drużyny jest mocny, a rezerwy głębokie. Nawet kwadrat dla rezerwowych zaludniają mistrzowie świata i zwycięzcy Ligi Mistrzów. Niewykluczone, że mamy jedną reprezentację na świecie, która mogłaby wyszykować na mundial dwie szóstki zdolne do walki o awans do półfinału. Mamy jednocześnie zespół młody, ale nawet ci młodzi są zaprawieni w bojach.

Szansę na trzecie w karierze złoto mistrzostw świata ma Paweł Zatorski, tytułu sprzed czterech lat bronią: Bartosz Kurek, Grzegorz Łomacz, Aleksander Śliwka, Jakub Kochanowski, Bartosz Kwolek i Mateusz Bieniek. Pozostali – także grający w podstawowym składzie Marcin Janusz oraz Kamil Semeniuk oraz kluczowi zmiennicy Łukasz Kaczmarek i Tomasz Fornal – w MŚ debiutują.

Dużą odpowiedzialność ma na barkach przede wszystkim Janusz. Jest rozgrywającym, czyli mózgiem drużyny. Przyglądając się atutom Amerykanów mówimy o Christensonie, sukcesy Brazylijczyków łączymy z Bruno Rezendem, największą gwiazdą Argentyńczyków jest Luciano de Cecco, a kapitanem i jednym z liderów reprezentacji Francji – Benjamin Toniutti.

Janusz dopiero pisze swoją historię, bo choć ma 28 lat, to jeszcze trzy lata temu był w drużynie narodowej czwartym rozgrywającym. Rósł jednak w Kędzierzynie-Koźlu – pod okiem Grbicia, u boku Toniuttiego. Wiosną w finale Ligi Mistrzów to on dogrywał najważniejsze piłki do Kaczmarka i Semeniuka. Teraz staje przed szansą pokazania, że dorósł także do roli lidera reprezentacji.

Zwycięzca meczu Polska–USA zagra w sobotnim półfinale z wygranym spotkania Argentyna–Brazylia, które także odbędzie się w Gliwicach. To rewanż za igrzyska w Tokio, gdzie Argentyńczycy w starciu o brąz nieoczekiwanie pokonali obrońców tytułu. – Znamy się świetnie, nasze mecze to już klasyk. Czeka nas trudne wyzwanie – zapowiada trener Brazylijczyków Renan Dal Zotto.

Wyszli z klatki

Jego podopieczni wrócili z igrzysk bez medalu, a w Lidze Narodów zajęli piąte miejsce, więc przed turniejem nie wszyscy widzieli ich w gronie kandydatów do złota. – Przechodzimy pokoleniową zmianę, potrzebujemy cierpliwości. Presja może wydawać się mniejsza, ale u nas w kraju jest zawsze. Koszulka reprezentacji to olbrzymia odpowiedzialność – podkreśla Rezende.

Argentyńczycy margines błędu wykorzystali w całości, bo w trzech meczach rundy grupowej rozegrali 15 setów i doznali dwóch porażek. Ale w 1/8 finału pokonali Serbów 3:0. – Pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną odporną, musieliśmy wyjść z klatki presji i niepokoju. Ruszyliśmy na parkiet z nożem w zębach, co przyniosło skutek – wyjaśnia przyjmujący Facundo Conte.

Prawdziwy mundial dopiero się zaczyna i potrwa bardzo krótko, mistrza świata poznamy w niedzielę w katowickim Spodku.

Ćwierćfinał to słowo, które w polskiej siatkówce jest synonimem porażki. Przepadliśmy na tym etapie podczas pięciu ostatnich turniejów olimpijskich, choć przecież za każdym razem marzyliśmy o medalu.

System rozgrywek wielkich imprez ewoluował, jeszcze podczas poprzedniego mundialu droga do podium wiodła przez trzy fazy grupowe. Obecne mistrzostwa świata są premierą nowego formatu – wymusiła ją zmiana gospodarza i konieczność organizacji imprezy w trybie błyskawicznym. Ćwierćfinały na mundialu rozgrywano wcześniej tylko dwukrotnie: w 1990 i 1994 r. Polacy wspomnienia związane z tą fazą rywalizacji podczas zawodów rangi światowej mają więc koszmarne, bo pochodzą jedynie z igrzysk. Klęska ćwierćfinału kładła się cieniem na karierach kilku pokoleń naszych siatkarzy.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Siatkówka
Polscy siatkarze podbijają Europę. Jeden puchar już mają, czas na kolejne
Siatkówka
Siatkarski walec na drodze do finału Ligi Mistrzów. Jastrzębski Węgiel o krok od awansu
Siatkówka
Puchar już mają, chcą mistrzostwa i Leona. Zawiercie nową potęgą w siatkówce?
Siatkówka
Król wraca do domu. Jeden z najlepszych polskich siatkarzy zagra w ZAKSIE
Siatkówka
Zmiana trenera nie pomogła. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wciąż w głębokim kryzysie