Ruszają mistrzostwa świata w siatkówce. Nikola Grbić nie chciał świętego spokoju

Nikola Grbić staje przed bardzo trudnym zadaniem. Polacy wygrywali dwa ostatnie mundiale, więc teraz – jak sam twierdzi – nawet srebro będzie dla kibiców porażką.

Publikacja: 24.08.2022 03:00

Nikola Grbić jako zawodnik był mistrzem olimpijskim, mistrzem Europy i wicemistrzem świata

Nikola Grbić jako zawodnik był mistrzem olimpijskim, mistrzem Europy i wicemistrzem świata

Foto: Piotr Matusewicz / East News

Czytaj więcej

"Rzeczpospolita" i "Sport" o Mistrzostwach Świata w siatkówce 2022

Kiedy odchodził z ZAKSY Kędzierzyn-Koźle do włoskiej Sir Safety Perugia w 2021 roku, obiecywał sobie, że wróci do Polski. Może gdzie indziej płacą jeszcze lepiej, ale takiej atmosfery i zainteresowania mediów oraz kibiców nie ma nigdzie na świecie.

Jego pragnienie spełniło się szybciej, niż myślał. Reprezentacja prowadzona przez Vitala Heynena najpierw odpadła w ćwierćfinale igrzysk olimpijskich, a potem nie zdołała awansować do finału mistrzostw Europy i Belg się pożegnał. W styczniu, kiedy nazwisko nowego selekcjonera zostało wreszcie ogłoszone, Grbić mówił, że na start w konkursie zdecydował się szybko, bo takiej szansy nie mógł przegapić.

Czytaj więcej

Trzy zwycięstwa, a ma być jeszcze lepiej

– Praca z reprezentacją Polski jest wyjątkowa. Nie da się jej porównać z żadną inną posadą w świecie siatkówki. Wyjątkowość bierze się z tego, jak wielu ludzi śledzi wyniki kadry, jest zaangażowanych emocjonalnie. To się może w pewnym momencie wydawać przytłaczające. Media poświęcają naszej drużynie wiele uwagi, a to rodzi dodatkowe obowiązki. Każdy dziennikarz chce mieć rozmowę na wyłączność, zadać pytania, których nikt jeszcze nie wymyślił, wyczytać coś między wierszami. Konferencje prasowe nie wystarczą. Tak po prostu jest i muszę się z tym pogodzić, bo każdy ma swoją pracę do wykonania – mówi „Rz” na trzy dni przed startem najważniejszej imprezy tego sezonu.

Nowa układanka

Grbić kiedyś, jako zawodnik, sprawiał wrażenie milczka, nawet mruka, ale teraz już taki nie jest. Jeśli ktoś po meczu prosi o zdjęcie, to zwykle się zatrzyma.

Zaryzykował, bo jego ówczesny klubowy pracodawca Gino Sirci od początku był przeciwny łączeniu funkcji, a do cierpliwych nie należy. Niby dał się przekonać i wiedział, że do zakończenia sezonu klubowego Serb do Polski nie przyjedzie, ale i tak kręcił nosem. Może trochę dlatego, że prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej (PZPS) nie zapytał go o zdanie. Sebastian Świderski uważał, że nie musiał tego robić, skoro Sirci zachował się tak samo, „wyciągając” Grbicia z ZAKSY, której Świderski był wówczas prezesem. Problem sam się rozwiązał, bo wystarczyły potknięcia w Lidze Mistrzów i lidze włoskiej, żeby Grbić przestał być trenerem Perugii.

Pierwszy mecz Polaków w mistrzostwach świata już w piątek z Bułgarią

Dzięki temu mógł skupić się na pracy z reprezentacją Polski i poukładać wszystko od nowa. Od pierwszego dnia powtarza, że buduje drużynę z myślą o igrzyskach olimpijskich w Paryżu (2024) i jest to jego autorski projekt. Mógł mieć spokój, zostawić starych liderów, ale pokazał, że nie boi się trudnych decyzji.

Zrezygnował z rozgrywającego Fabiana Drzyzgi, żeby dać szansę Marcinowi Januszowi. Nie wziął też do kadry Piotra Nowakowskiego i Damiana Wojtaszka, więc obaj zdecydowali się zakończyć kariery reprezentacyjne. Najwięcej dyskusji wywołał brak Drzyzgi, który już dwa razy zdobywał mistrzostwo świata.

Dużo swobody

Selekcjoner ma własny plan, wie, że nowy rozgrywający potrzebuje zaufania, bo sam był w przeszłości jednym z najlepszych na świecie na tej pozycji. Prowadził reprezentację Serbii m.in. do złota olimpijskiego w Sydney (2000). Marcin Janusz miał poradzić sobie z presją, wiedząc, że błędy nie będą oznaczały odstawienia na boczny tor.

Grbić miał opinię rozgrywającego trzymającego się ściśle taktyki i unikającego fajerwerków, ale jako trener nie próbuje zdalnie sterować każdą akcją. – Daje bardzo dużo swobody. Mamy założenia taktyczne, są też oczywiste rzeczy, o których trener nie musi przypominać na tym poziomie, ale nie mogę narzekać na brak niezależności. Nie jest tak, że w konkretnej akcji trzeba zagrać dany wariant. Nawet jeśli selekcjoner daje wskazówkę odnośnie do rozegrania, to zawsze kończy słowami, że „to ja wybieram moment, w którym uznam, że jest to najlepsze rozwiązanie”. To jest dobre podejście, bo w siatkówce nie da się wszystkiego wymyślić i zaplanować przed akcją – mówił „Rz” ­Janusz podczas turnieju Ligi Narodów w ERGO Arenie.

Umiejętność podejmowania trudnych decyzji i pójścia pod prąd przydała się też Grbiciowi przy wybieraniu kadry, która zagra na mistrzostwach świata.

Nie zabrał na turniej Wilfredo Leona, który latem przeszedł operację kolana, i znów pojawiła się lawina komentarzy, czy dobrze zrobił, pomijając zawodnika, który wprawdzie dopiero niedawno wrócił do treningów, ale mógłby pomóc kolegom w drugiej fazie mundialu.

Czytaj więcej

Osłabienie polskiej kadry. Wilfredo Leon nie zagra na mistrzostwach świata

Wielu ekspertów uważa Leona za najlepszego siatkarza na świecie, więc posadzenie go nawet na ławce rezerwowych byłoby przyjęte ze zrozumieniem. Zwłaszcza że – jak można usłyszeć – sam zawodnik był decyzją Grbicia rozczarowany.

Zasady Serba są proste: najważniejsza jest drużyna i tego jako szkoleniowiec trzyma się od początku. Podkreśla, że u niego nie ma gwiazd i wszyscy muszą podążać w jednym kierunku. Zapowiedział, że nie będzie się starał wykreować w drużynie takiego generała, jakim przez lata był Michał Kubiak.

– Potrzebni są mi wojownicy, którzy pójdą ze mną jak Spartanie. Jeśli trzeba się poświęcić przez sześć miesięcy, muszą to wytrzymać. Jeśli nie dasz rady, to lepiej, żeby cię z nami nie było. Trener może być najlepszy, ale bez zawodników nie zrobi niczego – deklarował podczas telekonferencji z mediami w styczniu.

Jeśli mówi o wojnie, to nie ma na myśli tylko rywali, ale też własne słabości, które trzeba pokonać, żeby dojść na szczyt. Samego siebie określa jako perfekcjonistę, który kiedyś był wiecznie niezadowolony z tego jak gra i nakładał na siebie dodatkową presję. Do czasu, kiedy przekonał się, jak bardzo to jest niszczące. Chce, by zawodnicy byli najlepszą wersją samych siebie, ale jednocześnie nie przytłaczały ich własne oczekiwania. Wystarczy tych, które mają wobec nich kibice, sponsorzy i media.

Uciszyli Spodek

Siatkarze nigdy nie odgradzali się od kibiców. Tę samą zasadę wyznaje Grbić.

Jako zawodnik Grbić sprawiał wrażenie milczka, nawet mruka, ale teraz już taki nie jest

– Wszystko jest pod kontrolą, dlatego mogę znaleźć czas na wywiady. Zarządzamy zadaniami tak, żeby nie musieć robić wszystkiego w ostatniej chwili. Kiedy przychodzi moment próby, to jesteśmy gotowi. Oczywiście, teraz obowiązków jest bardzo dużo, nie tylko treningi, analiza rywali, odprawy taktyczne, ale też zdjęcia, reklamy, kibice, wywiady. Nasz oficer prasowy Mariusz Szyszko wykonuje świetną pracę, żeby zorganizować spotkania z telewizją, sponsorami, sesje zdjęciowe – mówi „Rz” Grbić.

Przed serbskim szkoleniowcem najważniejsze tygodnie, od kiedy zaczął pracę z kadrą. Wszyscy w Polsce liczą, że reprezentacja pozostanie w grze do finału mistrzostw świata, zaplanowanego na 11 września w katowickim Spodku i ten fina wygra.

Kiedyś, podczas meczu decydującego o kwalifikacji do igrzysk olimpijskich w Sydney, Grbić i jego koledzy z reprezentacji Jugosławii uciszyli w Katowicach trybuny. Polacy przegrali 1:3, choć w czwartym secie prowadzili już 23:17. Kilka tygodni później dowodzony przez Grbicia zespół wrócił z Australii ze złotymi medalami.

Jak wspomina obecny selekcjoner Polaków, po tym triumfie nie było w kraju wielkiej fety. Od nalotów NATO na Serbię minął wtedy ledwie rok i nikt nie miał ochoty na świętowanie. Dużo większa radość panowała po brązowym medalu z wcześniejszych igrzysk w Atlancie (1996).

Czytaj więcej

Jakub Kochanowski – jeden ze złotego pokolenia

– Ostatnia rzecz, jakiej potrzeba w takiej pracy, to myślenie o fecie po zwycięstwie – mówi „Rz” Grbić. Selekcjoner może tonować nastroje, ale kibice liczą, że tym razem dzięki niemu i siatkarzom Spodek eksploduje radością.

Pierwszy mecz Polaków w mistrzostwach świata już w piątek z Bułgarią. W niedzielę zagrają z Meksykiem, a we wtorek z USA. Wszystkie mecze o 20.30 w Katowicach.

Kiedy odchodził z ZAKSY Kędzierzyn-Koźle do włoskiej Sir Safety Perugia w 2021 roku, obiecywał sobie, że wróci do Polski. Może gdzie indziej płacą jeszcze lepiej, ale takiej atmosfery i zainteresowania mediów oraz kibiców nie ma nigdzie na świecie.

Jego pragnienie spełniło się szybciej, niż myślał. Reprezentacja prowadzona przez Vitala Heynena najpierw odpadła w ćwierćfinale igrzysk olimpijskich, a potem nie zdołała awansować do finału mistrzostw Europy i Belg się pożegnał. W styczniu, kiedy nazwisko nowego selekcjonera zostało wreszcie ogłoszone, Grbić mówił, że na start w konkursie zdecydował się szybko, bo takiej szansy nie mógł przegapić.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Siatkówka
Ekstraklasa siatkarzy. Jastrzębski Węgiel blisko obrony tytułu
Siatkówka
Finał PlusLigi. Bywalcy kontra nowicjusze
Siatkówka
PlusLiga. Koniec siatkówki w Lubinie, Stilon Gorzów wchodzi do gry
Siatkówka
PlusLiga. Rusza gra o finał. Kto powalczy o mistrzostwo Polski?
Siatkówka
Ekspresowa faza play-off w PlusLidze. Kluby pomagają reprezentacji Polski