Podpisaliście porozumienie o współpracy z Akademickim Związkiem Sportowym. Na czym ma ona polegać?
W uproszczeniu można powiedzieć, że chcemy stworzyć możliwość kontynuacji szkolenia młodzieży, która kończy liceum, a nie jest tak mocna sportowo, żeby już występować w najlepszych klubach. Często ta część naszych adeptów szuka pomysłu na siebie, myśli o studiach, ale nie chce też porzucać siatkówki. To oferta dla młodzieży, która kończy szkołę średnią, chce się uczyć i jednocześnie uczestniczyć w zorganizowanych formach siatkarskiej rywalizacji. Ten projekt ma przyciągnąć te wyższe uczelnie, które chciałyby uczestniczyć w lidze akademickiej. Projekt mamy rozpisany, teraz potrzebne są pieniądze. Czekamy na odpowiedź z Ministerstwa Sportu i Turystyki oraz Ministerstwa Edukacji.
Liga Narodów w Gdańsku
W ostatnim turnieju Polacy zagrają od wtorku do niedzieli w trójmiejskiej Ergo Arenie. Ich przeciwnikami będą Iran (wtorek), Chiny (czwartek), Holandia (sobota) i Słowenia (niedziela). Wszystkie mecze zaczną się o godzinie 20 (transmisje na sportowych antenach Polsatu). Biało-Czerwoni zajmują drugie miejsce w tabeli i są już pewni awansu do turnieju finałowego w Bolonii, ale mają jeszcze szansę na wyprzedzenie Francji. W kadrze na turniej w Trójmieście znalazło się 17 siatkarzy. Do drużyny wrócił m.in. Bartosz Bednorz, którego z pierwszych dwóch turniejów w Ottawie i Sofii wykluczyła kontuzja.
O jak wielkie pieniądze chodzi?
W przypadku dwóch lig, męskiej i żeńskiej, liczących po 16 drużyn potrzeba byłoby około 4,5–5 mln złotych. Oczywiście, nie wszystko musi pochodzić z dotacji ministerstw, bo uczelnie posiadają swoje środki na obiekty, stroje itp. To jest do ustalenia. Wstępnie rozmawialiśmy też z jednym z potencjalnych sponsorów technicznych, który byłby zainteresowany wejściem w projekt. Generalnie, środki są potrzebne na tzw. koszty stałe, czyli opłacenie wyjazdów, hal, hoteli, wynagrodzenia dla sędziów, ale żeby projekt był łatwiejszy w realizacji, te rozgrywki byłyby zorganizowane na wzór II ligi, czyli w podziale na cztery makroregiony. Dzięki temu koszty logistyki byłyby niższe. Najlepsze drużyny zagrałyby ze sobą w turnieju final four, który pokazałaby telewizja.