Polskie siatkarki zakończyły w Płowdiw mistrzostwa Europy na ćwierćfinale, co powszechnie odebrano jako kolejne niepowodzenie.
W bilansie sześcioletniej pracy trenera Jacka Nawrockiego z kadrą były lepsze chwile – zaczął od srebrnego medalu Igrzysk Europejskich w Baku w 2015 roku, dwa lata temu reprezentacja w ME była czwarta, w Lidze Narodów piąta, ale w sumie wiele nie zdziałał. Jego drużyna nie awansowała na igrzyska w Rio i Tokio, nie zagrała także w mistrzostwach świata w 2018 roku, choć kwalifikacje były w Warszawie.
Trener Nawrocki w zasadzie ciągle budował drużynę, ale ten proces nigdy nie przyniósł spełnienia – Polki zawsze mijały się (czasem niewiele) z awansem na wielkie imprezy i wypadały przeciętnie w mniejszych. Za kadencji Nawrockiego pojawił się także konflikt w kadrze, jesienią 2019 roku część siatkarek chciała zmiany trenera. Pożar ugaszono przy wsparciu PZPS dla trenera, ale kosztem nieobecności w kadrze czołowych zawodniczek.
Skutki tych turbulencji widać było w Płowdiw. Ambicji Polkom nie brakowało, lecz w składzie zabrakło znakomitej rozgrywającej Joanny Wołosz, Agnieszki Kąkolewskiej, Natalii Mędrzyk i Marleny Kowalewskiej.
Czytaj więcej
Polski siatkarki przegrały w Płowdiw z Turcją 0:3 (18:25, 14:25, 23:25) mecz ćwierćfinałowy mistrzostw Europy i zakończyły turniej.