Rafał Puchalski: Wymiar sprawiedliwości w formie oczekiwanej

Nie podzielam obaw odnośnie do kwestionowania roli KRS – mówi Rafał Puchalski, prezes SO w Rzeszowie, nowy wiceprzewodniczący KRS.

Publikacja: 22.06.2022 11:20

Rafał Puchalski

Rafał Puchalski

Foto: PAP/Darek Delmanowicz

Panie sędzio, brał pan udział w tzw. aferze hejterskiej? W najnowszej jej odsłonie pana nazwisko dość często się powtarza. W związku z tym 14 sędziów SO w Rzeszowie wzywa pana jako prezesa tego sądu do dymisji. Co pan na to? Proszę o jednoznaczną odpowiedź.

Pytanie o rzekomą aferę hejterską było oczywiste, ale zmartwię panią redaktor, jako sędzia nie odnoszę się do rewelacji medialnych. Dziwię się, że w polskich sądach orzekają sędziowie, którzy kształtują swoje wyobrażenie o zdarzeniach na bazie informacji z mediów. Sędzia „zdanie” wyrabia sobie na podstawie dowodów, a jeśli jest inaczej, to pozostaje przyjąć to do wiadomości z wielkim smutkiem. Do wyjaśniania konkretnych spraw są powołane odpowiednie organy państwa i należy im pozwolić działać. Zresztą według mojej wiedzy zapadły już pierwsze prawomocne rozstrzygnięcia. Wszystko, co mogę powiedzieć, to to, że nigdy nie uczestniczyłem w żadnych grupach, które miały mieć charakter im przypisywany. Zadane pytanie należy do tych z kategorii „a kiedy ostatnio bił pan żonę?”.

„Najnowsza odsłona”, jak ją pani określiła, nie wnosi niczego nowego, jest jedynie odgrzewaniem pewnych tematów w odpowiednich dla konkretnych redakcji terminach. W mojej ocenie korelacja czasowa z okresem wyborów na kolejną kadencję KRS stanowi wystarczającą odpowiedź na to pytanie. Jestem przekonany, że w najbliższych dniach pojawią się kolejne negatywne przekazy wobec sędziów, którzy uważają, że sądownictwo wymaga głębokiej reformy. Także nie dziwią mnie opublikowane dwa dni temu wyniki badań ogólnoświatowych, że 29 proc. badanych uznaje, że informacje medialne są nierzetelne i stronnicze.

Czytaj więcej

Łętowska: Afera sędziowskiej kasty. Nieocalone standardy dziennikarskie i sądowe

A co z żądaniem dymisji?

Odpowiadając na pytanie o wezwanie mnie do dymisji, to paradoksalnie mogę tylko podziękować za ten apel, ponieważ utwierdza mnie w uporze dążenia do zapewnienia obywatelom wymiaru sprawiedliwości w formie oczekiwanej. Dla obywatela najważniejsze jest uzyskanie zgodnego z przepisami prawa orzeczenia w tzw. rozsądnym terminie.

I tak widzę troskę o wizerunek wymiaru sprawiedliwości. Jeśli jest ona istotna, to niewątpliwie przełoży się w niektórych wypadkach na dążenie wzorem innych sądów do znaczącego zmniejszenia wskaźnika czasu trwania postępowania w głównych kategoriach spraw.

W sądzie w Rzeszowie sędziowie są mocno podzieleni. Co, jako prezes, pan robi, by temu rozłamowi zapobiec?

Nie mogę się zgodzić z tezą pani redaktor. Wręcz przeciwnie, uważam, że zdecydowana większość sędziów orzekających w Rzeszowie pracuje bardzo ciężko i swoim orzecznictwem oraz czasem postępowań sądowych troszczy się o wizerunek sądu oraz o obywatela.

W sądzie w Rzeszowie nie zauważam żadnego podziału. O takim moglibyśmy mówić w sferze orzeczniczej, a nic mi na ten temat nie jest wiadome. Inne różnice, typu osobiste sympatie, antypatie, frustracje, nie są dla mnie istotne z punktu widzenia prezesa sądu. Ja mam zapewniać prawidłowe funkcjonowanie, a nie rozwiązywać potencjalne problemy osobowościowe. W każdym środowisku zdarzają się jednostki, które czują się „niekomfortowo”, gdy ich przełożonym zostaje osoba inna, niż sobie wyobrażały, czy też wymagająca więcej niż dotychczas. To jest naturalna kolej rzeczy i nie widzę powodów, dla których miałbym podejmować jakiekolwiek działania.

Wiele miesięcy temu wygrał pan konkurs do ID SN. Do dziś nie doczekał się pan powołania przez prezydenta do SN. Zresztą Izba Dyscyplinarna przestaje istnieć. Ma pan pomysł na inną izbę?

Kwestia powołania na stanowisko sędziowskie jest osobistą prerogatywą pana prezydenta, i to do niego należy podejmowanie decyzji. Każdą należy uszanować. Odpowiadając na pytanie, to nie, nie mam żadnych planów zgłaszania się do jakiegokolwiek konkursu do Sądu Najwyższego.

Jak pan widzi swoją rolę jako wiceprzewodniczącego KRS w dalszych jej pracach? Rola KRS jest mocno kwestionowana. Jak pan ma zamiar odnaleźć się w jej pracach?

Krajowa Rada Sądownictwa jest konstytucyjnym organem, którego zadaniem jest stać na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów. I co należy z całą mocą podkreślić, nie jest reprezentacją sędziów, lecz ciałem kolegialnym złożonym z przedstawicieli wszystkich władz w państwie. Rada ma bronić niezawisłości sędziów w każdym przypadku, również gdy do tych zagrożeń dochodzi ze strony samego środowiska sędziowskiego. Ze smutkiem stwierdzam, że w mojej prywatnej opinii najwięcej przypadków jest właśnie w zachowaniach sędziów.

Nie podzielam obaw odnośnie do kwestionowania roli KRS, wręcz przeciwnie. Ilość zgłoszeń kandydatur w postępowaniach nominacyjnych przed Radą, a tym samym stojących przed nią zadań świadczy jednoznacznie, że jedynie nieliczna grupka kwestionująca obowiązujący porządek prawny w Polsce stara się przez media wywrzeć wrażenie masowości zjawiska.

Przez wiele lat był pan członkiem Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. Teraz jest panu bardzo daleko do kolegów z Iustitii.

Łączył nas cel, jakim była troska o sędziego. Niestety, obrany kierunek znacząco rozminął się z moim wyobrażeniem. Jak wcześniej wspomniałem, osobiście większe zagrożenie widzę w samych sędziach, a nie politykach, i nie mogłem zaakceptować sytuacji, w której IS zaczyna dążyć do utrwalenia „starego porządku” w sądach. Drugą różnicą jest wizja dążenia do celów. Działalność niemalże polityczna IS, wspólne akcje z przedstawicielami partii opozycyjnych itp. są dla mnie formami niedopuszczalnymi.

Jaki ma pan pomysł na wyjście z impasu pomiędzy sędziami walczącymi o praworządność a sędziami, którzy myślą zupełnie inaczej.

To bardzo trudne pytanie. W mojej ocenie sędzia „walczący o praworządność” na pierwszym miejscu powinien sam robić wszystko w jej obronie. Sędzia używający takiej retoryki nie może kwestionować obowiązku przestrzegania polskiego prawa, nie powinien podważać istnienia polskich organów konstytucyjnych, osobistych prerogatyw pana prezydenta, lekceważąco określać innych sędziów itd. Jeżeli jest inaczej, to takie działanie jest dla mnie właśnie naruszaniem zasady praworządności.

Panie sędzio, brał pan udział w tzw. aferze hejterskiej? W najnowszej jej odsłonie pana nazwisko dość często się powtarza. W związku z tym 14 sędziów SO w Rzeszowie wzywa pana jako prezesa tego sądu do dymisji. Co pan na to? Proszę o jednoznaczną odpowiedź.

Pytanie o rzekomą aferę hejterską było oczywiste, ale zmartwię panią redaktor, jako sędzia nie odnoszę się do rewelacji medialnych. Dziwię się, że w polskich sądach orzekają sędziowie, którzy kształtują swoje wyobrażenie o zdarzeniach na bazie informacji z mediów. Sędzia „zdanie” wyrabia sobie na podstawie dowodów, a jeśli jest inaczej, to pozostaje przyjąć to do wiadomości z wielkim smutkiem. Do wyjaśniania konkretnych spraw są powołane odpowiednie organy państwa i należy im pozwolić działać. Zresztą według mojej wiedzy zapadły już pierwsze prawomocne rozstrzygnięcia. Wszystko, co mogę powiedzieć, to to, że nigdy nie uczestniczyłem w żadnych grupach, które miały mieć charakter im przypisywany. Zadane pytanie należy do tych z kategorii „a kiedy ostatnio bił pan żonę?”.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Rośnie lawina skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego