O wypadku napisano już bardzo wiele. Wypowiadali się eksperci od ruchu drogowego, biegli, politycy i dziennikarze. Rozważano kwestie ewentualnego udziału pojazdu, w którym jechała była I Prezes Sądu Najwyższego, w tym zdarzeniu, jak i konsekwencji niezatrzymania się po wypadku.
Te kwestie niewątpliwie powinny zostać rozstrzygnięte przez policję, biegłych, a w konsekwencji może i przez sąd, jeżeli sprawa tam trafi. To nie podlega żadnej dyskusji. W całej sprawie zwraca uwagę inny aspekt. Silne powiązanie wypadku ze sprawami sądownictwa i sporu, który obecnie się toczy.
Czytaj więcej
Sędzia, zwłaszcza znany, który znajdzie się w trudnej sytuacji w nawale pytań prasy, powinien na nie odpowiadać. Nie sztuka być osobistością, gdy wszystko idzie gładko, zresztą nie o sztukę tu chodzi, ale o obowiązki.
Wypadek wywołał falę oskarżeń i ataków na prof. Gersdorf przez pryzmat konfliktu o Temidę. Pojawiały się nawet żądania surowej kary dla niej. Prym wiódł nie tylko komentatorski „ściek” mediów społecznościowych. Były też nazwiska znanych komentatorów i polityków.
Wiązanie wypadku na drodze z kondycją sądownictwa, wszystkimi patologiami, jakie drążą Temidę, jest dość osobliwą konstrukcją. Zwłaszcza gdy osoba oskarżana nie była kierowcą i nie miała żadnego wpływu na to, co dzieje się na drodze. A jednak. Dla oskarżycieli nie miało znaczenia, że każdego dnia mamy setki nieszczęśliwych wypadków, gdzie często kierowcy i ich pasażerowie mieli pecha znaleźć się w złym miejscu o niewłaściwym czasie.