Kilka dni temu Izba Dyscyplinarna SN miała zdecydować o zawieszeniu pani w czynnościach służbowych. Może też o obniżeniu pensji. Uniknęła pani orzeczenia. Rozprawa się nie odbyła, bo zabrakło pani akt. Co się z nimi stało?
Posiedzenie zostało wyznaczone na godz. 14. Wraz z obrońcami byliśmy w SN dużo wcześniej. Czekaliśmy na korytarzu. Około godz. 13 sprawozdawca poprosił nas na salę rozpraw i poinformował, że pierwsza prezes SN poprosiła o akta mojej sprawy. Miała je zwrócić przed posiedzeniem, ale tego nie zrobiła. Sprawa się więc nie odbyła. Tyle wiem.
Co takiego napisała pani w piśmie do pierwszej prezes SN, że zabrała akta z ID?
Przy zawieszeniach sędziów Piotra Gąciarka i Macieja Ferka w przestrzeni medialnej pojawiały się informacje, iż pierwsza prezes SN twierdziła, że nic nie wiedziała o posiedzeniach w ich sprawach. Postanowiłam więc poinformować ją o zaplanowanym posiedzeniu w mojej sprawie bezpośrednio. Złożyłam też wniosek o uchylenie zarządzenia o wyznaczeniu sprawy, odwołanie posiedzenia i skierowanie mojej sprawy, z pominięciem ID, do Izby Karnej SN. Powoływałam się m.in. na przepisy konstytucji, art. 6 konwencji praw człowieka, wyroki TSUE, uchwałę trzech połączonych izb SN ze stycznia 2020 r., a także prawomocny już wyrok ETPC ws. Reczkowicz przeciwko Polsce.
Czytaj więcej
Izba Dyscyplinarna SN na niejawnym posiedzeniu w poniedziałek ma orzekać w sprawie zawieszonej od miesiąca sędzi Agnieszki Niklas-Bibik ze Słupska. To kolejny polski sędzia, którego spotykają dyscyplinarne konsekwencje z powodu stosowania wyroków Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.