Zapowiedziane przez Jarosława Kaczyńskiego kolejne reformy sądownictwa zamiast nadziei na polepszenie dostępu do sądów i sprawności postępowania budzą raczej obawy, że są forsowane wyłącznie z politycznych pobudek. Są kolejnym ruchem na politycznej szachownicy, które mają poprawić sytuację w negocjacjach z unijnymi komisarzami i przynieść nowe punkty na rynku wewnętrznym.
Czytaj więcej
Jarosław Kaczyński w rozmowie z Krzysztofem Ziemcem w radiu RMF FM odniósł się do obecnie panującej sytuacji w systemie sądownictwa.
Jeszcze kilka lat temu plany spłaszczania struktury sądownictwa, które zapowiada PiS, budziły uzasadnione nadzieje na polepszenie działania wymiaru sprawiedliwości. Zarówno jakościowego, jak i czasowego. Dziś, słuchając tych samych zapowiedzi, pierwsza refleksja to ryzyko czystek w sądownictwie i doskonały pretekst na pozbycie niepokornych sędziów, którzy kwestionują wcześniejsze reformy PiS. Bo zmiana sądowych tabliczek ułatwi przeprowadzenie weryfikacji. Czy to jest zatem główny cel tej zmiany?
Równie trudno o entuzjazm dla kolejnego planu reformy sądownictwa. Po tym, gdy kilka lat temu władza polityczna zwiększyła liczebność Sądu Najwyższego, czyniąc go największym na świecie, teraz chce go zmniejszyć – jeśli wierzyć niektórym zapowiedziom – do wersji kieszonkowej, w swoistą izbę refleksji nad prawem. To duża niespójność wizjonerska przy reformowaniu najważniejszego w Polsce sądu. Na tyle duża, że można mieć poważne wątpliwości, czy aby nie chodzi o pozbycie się tzw. starych sędziów SN, którzy próbują demontować swoimi uchwałami reformy PiS.
Dlatego obozowi władzy trudno będzie wykrzesać jakiś specjalny entuzjazm dla tych planów, no może poza planem politycznym, wśród tych, którzy po prostu Temidy i sędziów nigdy nie lubili i to się nie zmieni. Realnie patrząc na sytuację, forsowanie kolejnych zmian doprowadzi jedynie do kolejnych awantur i sporów w Polsce i na forum UE. Rzeczywistych zysków dla obywateli nie będzie. Dlatego znacznie lepiej byłoby najpierw uspokoić i uporządkować obecne sądowe podwórko, a dopiero później myśleć o jego przemeblowaniu.